Obecny kryzys gospodarczy ma być podobno załamaniem się systemu wolnorynkowego, jak twierdzą jego radykalni przeciwnicy, albo, jak wywodzą umiarkowani, dowodem na potrzebę jego głębokiej korekty. To prezentowane powszechnie, a więc dominujące dziś, przeświadczenie jest o tyle zdumiewające, że fakty świadczą o czymś wręcz przeciwnym.
Kryzys wywołany jest przede wszystkim interwencją państwa, w tym wypadku głównie amerykańskiego, w gospodarkę. Nie znaczy to, że w sytuacji krachu spowodowanego rozregulowaniem rynku państwo nie musi interweniować ponownie, aby zaradzić stworzonym przez siebie problemom. Wszystkie te interwencje obarczone są jednak wielką dozą ryzyka i wcale nie znaczy, że nie okażą się przeciwskuteczne. Być może wstrzymanie się od reakcji na kryzys finansowy w roku minionym byłoby najlepszym wyjściem dla państw Zachodu.
[srodtytul]Przyczyny kryzysu[/srodtytul]
Właściwie wszyscy dziś zgadzają się, że bezpośrednią przyczyną kryzysu finansowego w roku 2008 był krach na amerykańskim rynku nieruchomości. Spowodowany był niezwykle niskimi kredytami na ich zakup, a jednocześnie przyznawaniem ich bez choćby minimalnej gwarancji spłaty. Boom na rynku mieszkaniowym powodował, że wielu nabywców, których nie było stać na nowe domy, rachowało, iż ich rosnąca cena pozwoli zarobić na transakcji. Ten stan rzeczy wywołany był polityką rządu USA już od czasów Billa Clintona, która wszystkim Amerykanom zapewnić miała własny dom. Istotnym jej elementem było działanie Fedu czyli amerykańskiego odpowiednika banku centralnego, który zwiększał podaż pieniądza, tnąc stopy procentowe poniżej granicy zdrowego rozsądku. Miało to się przyczynić, i przyczyniało, do nakręcania koniunktury w Stanach Zjednoczonych, a w konsekwencji i na całym świecie. Do czasu.
Sytuacja na rynku kredytów hipotecznych przypominająca piramidę finansową musiała się załamać. Skala krachu zaskoczyła jednak wszystkich. Wpłynęła na spadek na nowojorskiej giełdzie, a w ślad za nią, na zasadzie naczyń połączonych, na innych giełdach świata. Można uznać go za korektę przeszacowanych wartości akcji. Jedną z podstawowych przyczyn spekulacyjnej bańki, którą przekuł krach, była łatwość kredytu czyli pieniądza, powodowana przez politykę Fedu. Inną było przeświadczenie wielkich koncernów, że mogą pozwolić sobie na daleko idące ryzyko, gdyż kolosom znaczącym dla gospodarek kraju żaden rząd zginąć nie da.