Choć to posthipisowska generacja, Paulus wygląda odpowiednio: długie do pasa rozpuszczone włosy, brak makijażu, cygańskie kiecki.
W telewizyjnym wywiadzie reżyserka przekonywała, że musical porusza wciąż aktualne problemy dotyczące ludzkiej kondycji. W podobnym tonie wypowiadała się odtwórczyni roli Sheili, aktorka Caissie Levy: – Zawsze młodzi buntują się przeciwko zastanej rzeczywistości. Ale nie tylko o to chodzi. Wybór Baracka Obamy na prezydenta USA sprawił, że powiało nadzieją. Dlatego dostrzegam paralele z aurą końca lat 60.
Ja jednak obawiam się, że wznowiony „Hair” pozostawi wrażenie wizyty w skansenie. Bo idee kontrkultury sprzed prawie półwiecza nie przystają do współczesnej mentalności. Już nikt nie wierzy w szanse pokoju, miłości, wolności i szczęścia dla wszystkich. Niewinność, spontaniczność nie uchodzą dziś za zalety. W zachodnich społeczeństwach chyba wszystkie normy moralne czy obyczajowe zostały unieważnione i propagujące luz songi brzmią rozbrajająco naiwnie.
A może się mylę? Może ludzie są tak zmęczeni konsumpcyjną egzystencją, że czują potrzebę powrotu do choćby utopijnych, lecz pięknych idei? Chcą jakoś uwolnić się od własnych ograniczeń? Tak jak wtedy, gdy pod koniec lat 60. młodzi usiłowali odsunąć dorosłych od steru, żeby wyzwolić społeczeństwo spod władzy pieniędzy, układów, agresji. Wierzyli w równość wszystkich ras, w możliwość bezkolizyjnego życia w samozwańczo powołanych rodzinach, w których wszelkie dobra – w tym seks – są własnością wszystkich. Jak inne ułudy, tak i ta szybko przeminęła z wiatrem.
Dzieci kwiaty wykreowały własną modę. Pierwszy raz w historii wyraźnie inną niż oficjalne propozycje projektantów. Młodzi wyglądali malowniczo, zarazem buntowniczo. Przede wszystkim przestali wstydzić się nagości. Ciało stało się wartością samą w sobie. Właśnie z powodu „nagich” scen dzieło duetu Rado/Ragni wywołało obyczajowy skandal.