Wiosna długich włosów

Po 41 latach od premiery „Hair” najsłynniejszy rock-musical z pacyfistycznym przesłaniem wrócił na Broadway. Reżyserii podjęła się Diane Paulus – urodzona w czasie, gdy „Hair” się wykluwało.

Publikacja: 11.04.2009 15:00

Plakat do musicalu

Plakat do musicalu

Foto: newyorkcitytheatre.com

Choć to posthipisowska generacja, Paulus wygląda odpowiednio: długie do pasa rozpuszczone włosy, brak makijażu, cygańskie kiecki.

W telewizyjnym wywiadzie reżyserka przekonywała, że musical porusza wciąż aktualne problemy dotyczące ludzkiej kondycji. W podobnym tonie wypowiadała się odtwórczyni roli Sheili, aktorka Caissie Levy: – Zawsze młodzi buntują się przeciwko zastanej rzeczywistości. Ale nie tylko o to chodzi. Wybór Baracka Obamy na prezydenta USA sprawił, że powiało nadzieją. Dlatego dostrzegam paralele z aurą końca lat 60.

Ja jednak obawiam się, że wznowiony „Hair” pozostawi wrażenie wizyty w skansenie. Bo idee kontrkultury sprzed prawie półwiecza nie przystają do współczesnej mentalności. Już nikt nie wierzy w szanse pokoju, miłości, wolności i szczęścia dla wszystkich. Niewinność, spontaniczność nie uchodzą dziś za zalety. W zachodnich społeczeństwach chyba wszystkie normy moralne czy obyczajowe zostały unieważnione i propagujące luz songi brzmią rozbrajająco naiwnie.

A może się mylę? Może ludzie są tak zmęczeni konsumpcyjną egzystencją, że czują potrzebę powrotu do choćby utopijnych, lecz pięknych idei? Chcą jakoś uwolnić się od własnych ograniczeń? Tak jak wtedy, gdy pod koniec lat 60. młodzi usiłowali odsunąć dorosłych od steru, żeby wyzwolić społeczeństwo spod władzy pieniędzy, układów, agresji. Wierzyli w równość wszystkich ras, w możliwość bezkolizyjnego życia w samozwańczo powołanych rodzinach, w których wszelkie dobra – w tym seks – są własnością wszystkich. Jak inne ułudy, tak i ta szybko przeminęła z wiatrem.

Dzieci kwiaty wykreowały własną modę. Pierwszy raz w historii wyraźnie inną niż oficjalne propozycje projektantów. Młodzi wyglądali malowniczo, zarazem buntowniczo. Przede wszystkim przestali wstydzić się nagości. Ciało stało się wartością samą w sobie. Właśnie z powodu „nagich” scen dzieło duetu Rado/Ragni wywołało obyczajowy skandal.

A co za kretyński tytuł: „Włosy”. Jak można tak nazwać musical? A jednak. Autorzy genialnie, jednym słowem utrafili w sedno konfliktu. Zapuszczone pióra stały się symbolem pokoleniowej więzi. Wyrażały „astrologiczną” filozofię życia (przecież zaczynała się Era Wodnika!), podejście do dóbr materialnych, pogardę dla społecznej hierarchii i bon tonu.

Dlaczego je nosisz? W tytułowym utworze musicalu pada to kluczowe pytanie. Odpowiedź – w tonie prowokacji – brzmi: nie wiem. Jednocześnie blond hipis buńczucznie zapewnia, że będzie je nosił tak długie, jak Bóg pozwoli im urosnąć. Wzorem Jezusa.

O tym, że wróci moda na długie włosy i malownicze ciuchy, wiadomo było długo przed reaktywowaniem „Hair” na scenie. Wystarczyło śledzić propozycje projektantów i stylistów. Już ubiegłej wiosny pojawiły się posthipisowskie jaskółki: powiewne sukienki, patchworki, rozpuszczone, niby niedbałe kosy. No i zniewieściali, efebowaci mężczyźni czy raczej – chłopaki.

Tacy właśnie byli 45 lat temu autorzy tekstów z „Hair”. Dwóch początkujących aktorów – James Rado i Gerome Ragni – spotkało się na próbach off-Broadway, w The Open Theatre. Był rok 1964. Duet Rado/Ragni w piosenkach do „Hair” zaszyfrował autobiograficzne motywy. Pozostałe postaci zostały „wzięte z ulicy”.

Triumfalne wejście na Broadway stało się w dużej mierze dziełem przypadku. Pewien polityk biznesmen z Chicago zobaczył plakat do „Hair”; obejrzał i docenił propagandową wagę musicalu. Odkupił prawa do sztuki za 50 tys. dolarów, znalazł nowego producenta oraz awangardowego reżysera Toma O’Horgana. Wprowadzono liczne zmiany. Z antywojennego manifestu „Hair” przeobraził się w opowieść o życiu hipisów.

Premiera odbyła się 29 kwietnia 1968 roku w Biltmore Theater. Rezultat? Jedni widzowie urządzili standing ovation; inni manifestacyjnie opuszczali teatr. Ale już było wiadomo: narodziła się gwiazda.

Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy