Królestwo religijnego kiczu

Zdziczeliśmy estetycznie. Okropne, tandetne gadżety ze „świętymi” motywami to już nie tylko domena ludowych jarmarków

Publikacja: 17.07.2009 19:00

Królestwo religijnego kiczu

Foto: Rzeczpospolita, Agnieszka Rodowicz

Większość Polaków uważa się za katolików, i to praktykujących. Moim zdaniem są poganami. Nasza wiara – to zabobon. Życie duchowe sprowadzamy do guseł, przesądów, wróżenia z fusów. Chrześcijańskim obrzędom nadajemy charakter ludowych festynów i traktujemy jako okazję do rozbuchanej konsumpcji.

Nowa barbaria wybuchła z całą siłą wraz z naszym neofickim kapitalizmem oraz demokracją rozumianą jako przyzwolenie na chamstwo. W PRL wiara miała głębszy wymiar. Z powodów oczywistych dyskretniej wyrażana stanowiła o wiele mocniejsze spoiwo niż obecnie. Czerwone władze były praktycznie bezradne – nie poddawaliśmy się laicyzacji i już. Nawet partyjniacy lawirowali pomiędzy nową świecką tradycją a tradycją katolicką, w której wyrastali.

Kiedy już wolno, ba, należy się przyznawać do katolickiego wyznania, kiedy nawet lekcje religii wróciły do szkół – ulotniła się gdzieś duchowość. Sferę sacrum zainfekowało profanum. Wiara i formy jej wyrażania przybrały groteskowe formy. Wszystko na sprzedaż, dusza też. Za chwilę wrócimy do kupczenia odpustami. Bo kto ma dziś czas na wewnętrzny rozwój, kogo stać na miłość bliźniego? Załatwiamy to datkiem na tacę.

Zdziczeliśmy też estetycznie. Gdziekolwiek spojrzeć, króluje religijny kicz. Okropne, tandetne gadżety ze „świętymi” motywami to już nie tylko domena ludowych jarmarków. Pełno ich w każdej dziedzinie życia, od kościołów po cmentarze, od chrztu, ślubu po pogrzeb. Kwitnie też muzyczna katolicka komercja – różne śpiewki w wykonaniu przedszkolaków czy wymęczone patetyczne utwory, głównie z okazji papieskich rocznic. Takie kato-polo. Zanucisz, pokolebiesz się do rytmu i już czujesz się w wielkiej rodzinie zjednoczonej wiarą.

Co roku w porze komunijnej odbywa się niesmaczne widowisko przekupywania dzieciaków prezentami. Zaczyna się licytacja fantów: ciotka dała rower, chrzestna – komputer… Maluchy często nie mają pojęcia, czym jest sakrament komunii, za to wiedzą, że z tego tytułu mają prawo wymagać kosztownych podarków, często ponad finansowe możliwości rodziny. Znam przypadki (wcale nierzadkie) pobierania bankowych pożyczek, żeby sprostać snob modzie i wypaść na poziomie. Wszystko w imię uczucia do dziecka – żeby nie czuło się pokrzywdzone. Albo, nie daj Boże, biedniejsze niż koledzy. Owszem, odzywają się głosy rozsądku, lecz to wołania na puszczy. Nic nie nadwątli naszej wiary w złotego cielca swojsko nazywanego kasą.

O naszej fałszywie pojmowanej religijności traktuje wystawa „Nowi święci”. To cykl fotografii Agnieszki Rodowicz, dokument o współczesnych Polakach – bez ludzi. W kadrach przedstawionych w warszawskiej Galerii Obok ZPAF (z dużej serii wybrano 22 prace) widnieją wyłącznie obiekty. Na pozór służące indywidualnej praktyce religijnej lub manifestacji wiary. Rzecz jasna, katolickiej.

Zdjęcia pokazują przedmioty, na których wykorzystano motywy z chrześcijańskiej ikonografii. I co się okazuje? Że wiara w nowoczesnej, skomercjalizowanej wersji staje się swym zaprzeczeniem. To dziwaczny wykwit prostactwa, pazerności i infantylizmu.

Przed religijnością płytką i przepojoną hipokryzją przestrzegał nas Jan Paweł II. Szkoda, że nie zakazał używania własnego wizerunku w celach marketingowych. Jak wiadomo, w Polsce wzniesiono ponad 200 pomników papieża, jeden paskudniejszy od drugiego. Ale statui nie sposób wykorzystać wbrew jej przeznaczeniu. Jakiś pomysłowy Polak wpadł na bardziej „utylitarne” sposoby wykorzystania papieskiej fizjonomii: użył jego twarzy jako dekoracyjnego nadruku na talerze. Może ktoś będzie chciał zjeść schabowego z kapustą prosto z ust papieża – smacznego!

Na profanację zakrawa również T-shirt noszony przez ciężarną dziewczynę (w kadrze widać tylko jej brzuch) z nadrukiem: „Masz wiadomość. Amen”. Tekst ilustruje obrazek Matki Boskiej, nad którą unosi się uskrzydlony prosiaczek – w zastępstwie Archanioła Gabriela. Oto uwspółcześniona wersja zwiastowania.

Chyba każdy słyszał o artystycznych skandalach, do których dochodziło w ostatnich latach w naszych galeriach. Publiczność – jakoś tak się składało, że zawsze byli to politycy – twierdziła, iż jakiś twórca obraża uczucia religijne. A to Maurizio Cattelan figurą przywalonego kamieniem papieża, a to Piotr Kurka połączeniem w jednym obiekcie pieska i księdza, a to Dorota Nieznalska zdjęciem genitaliów umieszczonych w formie krzyża.

Dziwne, że nikogo nie szokują artstreetowe szablony z Jezusem w cierniowej koronie mierzącym z pistoletu w stronę widza, á la Che Guevara. Albo koszulka udekorowana obrazkiem Chrystusa z krwawiącym sercem, w kostiumie i pozie Supermana. W ogóle w rankingu na najpopularniejsze popkulturowe obrazki Matka Boska i Jezus Chrystus zajmują poczesne miejsca. Ich wizerunki znalazły się na lampach, plastikowych torbach-reklamówkach, nawet na ekranie komórki. Co sprawiło, że przestaliśmy odróżniać sacrum od profanum? Dlaczego deklarując przynależność do Kościoła katolickiego, nie mamy szacunku dla przedstawień Boga? Rodowicz nie diagnozuje zjawiska ani nie ocenia. Być może skłania kogoś do refleksji. To dużo.

Wystawa „Nowi święci” czynna w Galerii Obok ZPAF do 31 lipca

Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy