Jan Fabre i Alain Platel, najważniejsi flandryjscy artyści, będą gośćmi Malta Festiwal Poznań 2010. To okazja do przyjrzenia się krajowi, który w wiekach średnich wydał wielkich chrześcijańskich malarzy, a dziś jest częścią zagrożonej rozpadem Belgii, gdzie coraz większe wpływy zyskują muzułmanie.
Brugia. Rynek jak we Włoszech. Kafejki pełne turystów. Po środku pyszni się gotycki ratusz
– Była średniowiecznym Nowym Jorkiem – zachwyca się Jan Fabre, jedna z najważniejszych postaci europejskiego teatru, performer, designer. – Jej wielkie pieniądze przyciągały największych artystów. Dlatego stał się kolebką flamandzkiego malarstwa. Tu tworzyli Hans Memling i Jan van Eyck, moi mistrzowie. Kiedy van Eyck malował portret Maryi i potrzebował barwnika lapisu lazuli dostępnego w Afganistanie, miał do dyspozycji tyle pieniędzy, że na jego żądanie wysłano tam specjalną ekspedycję, która trwała cztery miesiące.
Brugia handlowała z włoskimi miastami i dzięki kanałom wygląda jak średniowieczna Wenecja. Nawiązała kontakt z Lewantem. Otworzyła giełdę. Symbolem bogactwa jest Madonna z Dzieciątkiem w kościele Notre Dame – rzeźba Michała Anioła, jedyna poza Półwyspem Apenińskim. Ale dziś świątynie są pełne głównie dzięki turystom. Czasami zmienione na muzea – m.in. Hansa Memlinga w XII-wiecznym Szpitalu św. Jana. [srodtytul]Wierzę w człowieka [/srodtytul]
Jan Fabre nie chodził do kościoła. Do czasu, gdy odwiedził Polskę w 1983 r.