"Wszyscy byli milcząco przeciw. A Jarosław z całym hiobowym ciężarem, jaki dźwigał, nie był w takim stanie narzucić kierunku kampanii. Powiedział, że robimy tak, jak mówi Kurski. Po czym na etapie wykonawczym następowała blokada" - opowiada o kampanii prezydenckiej Jacek Kurski.
"Mówiłem na posiedzeniach sztabu od początku, że popełniamy błąd: „Kochani, to jest piękna kampania wizerunkowa, ale tak nie wygramy, możemy tylko pięknie przegrać ze świetnym wynikiem”. Smoleńsk stworzył okazję na przełamanie tego, co nas zabijało od 3 lat – postpolityki, w której królował ogłupiający ludzi PR. Po raz pierwszy od lat ludzie przestali wierzyć w propagandę. Policzyliśmy się, było nas wielu. Polska okazała się inna, niż media pokazywały. A my zamiast pójść za ciosem, zaczęliśmy się orientować na to, co powie mainstream, który nas chwilowo zaakceptował. Ale cena tej gry z mainstreamem była jasna: żadnych trudnych tematów, kontrowersji, spokój".
[wyimek][b][link=http://www.rp.pl/temat/81.html]Zamawiając prenumeratę tygodnika PlusMinus na rok 2011 uzyskasz 20 proc. rabatu oraz stały dostęp do pełnego archiwum artykułów opublikowanych w nim od 2008 roku GRATIS![/link][/b][/wyimek]
- Dobrze panu w PiS, nie chciałby pan od życia czegoś więcej? Jest pan traktowany przedmiotowo. Według zasady: trzeba przywalić komuś, to dzwonimy po zabijakę Kurskiego - pytają Michał Majewski i Paweł Reszka.
"Ja się na rolę zderzaka i zagryzacza od dawna nie godzę. To bardziej mit i gasnący stereotyp niż praktyka. Zabieram głos w sposób poważny" - odpowiada europoseł i deklaruje: [b][link=http://www.rp.pl/artykul/586329,586471.html" "target=_blank]Nie chcę być maczugą do wynajęcia[/link][/b].