Palenie zabija

Palić zacząłem w sierpniu 1939 roku. Atmosfera była nerwowa. Paliłem 36 lat (do 1975), kiedy po wizycie u lekarza wyrzuciłem z kieszeni wszystkie papierosy i więcej się po nie nie schyliłem.

Publikacja: 05.03.2011 00:01

Jak sobie radzono w czasie okupacji, jakie wtedy były papierosy? Przede wszystkim w ruch poszły maszynki, którymi nabijano tytoń w tutki, najczęściej marki Herbewo. Tytoń, tzw. samosiejka, kupowany był osobno. Lekkie to było, napalić się nie było można. Postacią popularną na ulicy był sprzedawca papierosów. Cały kram miał w walizce zawieszonej na szyi. Wybór był dosyć bogaty.

„Aus welchem Grund ist Juno rund?" (Z jakiego powodu juno są okrągłe?). Były to grube niemieckie papierosy o dziwnym wówczas, dokładnie okrągłym, przekroju. „Aus guten Grund ist Juno rund" – Z dobrego powodu – brzmiała odpowiedź. Były to lekkie papierosy, coś w rodzaju przedwojennych egipskich. Również smak siana miały popularne R6, nieco wytworniejsze. Handlarze skupowali je od niemieckich żołnierzy. Na miejscu, czyli w Generalnej Guberni, produkowano junaki, czyli haudegeny. Ustnikowe, pakowane po 100 sztuk, o ciężkim do strawienia smaku i zapachu. Co tydzień lub dwa obywatel GG otrzymywał setkę junaków i na pociechę pół litra czystej z czerwoną kartką. Neutralizowała machorkowy zapach tytoniu. Były również, robione na wzór przedwojennych, mewy, 100 sztuk w puszce. Lekko aromatyzowane – möve.

No, a w końcu należy wspomnieć o Dunkierce, gdzie Niemcy zdobyli ogromne ilości angielskich papierosów. Przez długi czas paliłem playersy, dość drogie, ale dobre. To samo powtórzyło się po zajęciu Grecji, ale na mniejszą skalę.

W świat transakcji tytoniowych wprowadził mnie „Fajka", rozbitek od „Garłucha". „Garłuch" miał zaatakować i zdobyć lotnisko Okęcie. 2 sierpnia nad ranem do naszej bazy – al. Niepodległości 227 – wślizgnął się ocalały żołnierz z tego zgrupowania. Po nieudanym ataku przeleżał noc w chaszczach koło Okęcia i potem przekradł się do nas.

– Jak mieliście opanować lotnisko? Jaką mieliście broń? Odpowiedzią „Fajki" – w cywilu handlarza papierosami – była potworna warszawska wiącha.

– Żadnej – mruknął. – Nie dowieźli.

A potem „Fajka" bawił nas opowieściami z życia okupacyjnej ulicy. Jedna z ciekawszych anegdot była o dolarach. Bo oprócz papierosów chłopcy handlowali walutą. Raz sprzedali większą ilość dolarów gestapowcom. Błąd, bo były fałszywe. Nazajutrz zajechał mercedes i posiał seriami w grupki handlarzy przed kawiarnią. Nasz „Fajka" ocalał, bo akurat był w toalecie. Jednak papierosy były bezpieczniejsze. Palenie zabija. Mój przyjaciel T.K. twierdzi, że to nieprawda. Stara się już 50 lat. Bez skutku. Okazuje się, że pewniejszym środkiem były w czasie okupacji dolary. Do tego fałszywe.

Jak sobie radzono w czasie okupacji, jakie wtedy były papierosy? Przede wszystkim w ruch poszły maszynki, którymi nabijano tytoń w tutki, najczęściej marki Herbewo. Tytoń, tzw. samosiejka, kupowany był osobno. Lekkie to było, napalić się nie było można. Postacią popularną na ulicy był sprzedawca papierosów. Cały kram miał w walizce zawieszonej na szyi. Wybór był dosyć bogaty.

„Aus welchem Grund ist Juno rund?" (Z jakiego powodu juno są okrągłe?). Były to grube niemieckie papierosy o dziwnym wówczas, dokładnie okrągłym, przekroju. „Aus guten Grund ist Juno rund" – Z dobrego powodu – brzmiała odpowiedź. Były to lekkie papierosy, coś w rodzaju przedwojennych egipskich. Również smak siana miały popularne R6, nieco wytworniejsze. Handlarze skupowali je od niemieckich żołnierzy. Na miejscu, czyli w Generalnej Guberni, produkowano junaki, czyli haudegeny. Ustnikowe, pakowane po 100 sztuk, o ciężkim do strawienia smaku i zapachu. Co tydzień lub dwa obywatel GG otrzymywał setkę junaków i na pociechę pół litra czystej z czerwoną kartką. Neutralizowała machorkowy zapach tytoniu. Były również, robione na wzór przedwojennych, mewy, 100 sztuk w puszce. Lekko aromatyzowane – möve.

Plus Minus
Chińskie marzenie
Plus Minus
Jarosław Flis: Byłoby dobrze, żeby błędy wyborcze nie napędzały paranoi
Plus Minus
„Aniela” na Netlfiksie. Libki kontra dziewczyny z Pragi
Plus Minus
„Jak wytresować smoka” to wierna kopia animacji sprzed 15 lat
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
gra
„Byczy Baron” to nowa, bycza wersja bardzo dobrej gry – „6. bierze!”