Po trupach do gwiazd?

Każdy zna dokonania Arthura C. Clarke'a, nawet jeśli ich nie zna.

Publikacja: 03.06.2011 14:13

Arthur C. Clarke „Imperialna Ziemia”, Wydawnictwo visavis/Etiuda 2011, 260 stron

Arthur C. Clarke „Imperialna Ziemia”, Wydawnictwo visavis/Etiuda 2011, 260 stron

Foto: Rzeczpospolita

Brytyjski pisarz i popularyzator nauki wymyślił swego czasu geostacjonarną sieć satelitów, z których powszechnie korzysta dziś cywilizacja, a wśród jego dokonań twórczych oprócz wielu książek i opowiadań jest też koncept najsłynniejszego filmu science fiction w dziejach („Odyseja kosmiczna 2001").

Zmarły w 2008 roku Clarke był niepoprawnym optymistą-futurystą i gorącym zwolennikiem tezy, że to rozwój nauki i techniki rozwiąże wszelkie problemy ludzkości. Książka „Imperialna Ziemia" (1975), która dopiero dziś trafia do polskiego czytelnika, to idealny przykład „clarkizmu".

W tej technologicznej utopii rasa ludzka zasiedliła już część Układu Słonecznego. Główny bohater Duncan Makenzie przybywa na Ziemię, by jako ambasador rodzinnego Tytana wziąć udział w uroczystościach z okazji pięćsetlecia istnienia Stanów Zjednoczonych. Jego podróż jest pretekstem do nakreślenia optymistycznej panoramy XXIII wieku – klonowanie nie stanowi problemu, wojny i epidemie należą do przeszłości, przemysł nie truje, energii jest pod dostatkiem. To także wiek radosnej kopulacji wszystkich ze wszystkimi, a także zaawansowanych rozrywek, takich jak podnoszenie z dna oceanu wraku „Titanica", by sobie po nim pospacerować i podumać nad dawnym niesprawiedliwym oraz ciemnym społeczeństwem.

Co jest głównym kłopotem nowej, lepszej ludzkości? Brak kolejnego prawdziwego wyzwania. Układ Słoneczny robi się dla niej za ciasny, ale co dalej? Tymczasem projekt poszukiwania innych cywilizacji utknął w martwym punkcie, a przeciętnemu zjadaczowi chleba wystarcza to, co ma – bo ma wiele.

Jak większość książek Clarke'a także ta jest zarazem naiwna i intrygująca. Pochodzi z czasów, kiedy fantastów ceniono za umiejętne żenienie literatury z nauką – a w tym jest mistrzem (wymyślony w „Imperialnej Ziemi" minisec zadziwiająco przypomina dzisiejsze telefony komórkowe). Opis nowych dni jest tu przekonujący, bo i wiara autora jest żarliwa. Przeraża jednak fakt, że wychwalając lepszą przyszłość, omija beztrosko problem, „jak do niej doprowadzić". W XXIII wieku ludzkość jest według Clarke'a mądrzejsza – ale jak doszło do tego, że zmądrzała? Jakim i czyim kosztem? Na ten temat – ani słowa. Dlatego wzdragam się zawsze przed używaniem określenia „niewinna" wobec tego typu fantazji. Bo nie ma czegoś takiego jak „niewinna inżynieria społeczna".

Arthur C. Clarke „Imperialna Ziemia", Wydawnictwo visavis/Etiuda 2011, 260 stron

Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy