Bezpieczni w „Naszym Domku”

Adelajda Warszylewicz na ponad dwa lata udzieliła schronienia w swym domu żydowskim znajomym sprzed wojny.

Publikacja: 22.03.2019 18:00

Uliczna sprzedaż ubrań przez starego Żyda wśród ruin

Uliczna sprzedaż ubrań przez starego Żyda wśród ruin

Foto: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Rodzina Warszylewiczów mieszkała przed II wojną światową w Kopyczyńcach w województwie tarnopolskim. Marian Warszylewicz (ur. 1887), polski legionista w czasie I wojny światowej, po jej zakończeniu pracował w żandarmerii. Następnie pełnił funkcję nadzorcy dróg i mostów w Powiatowym Zarządzie Drogowym w Kopyczyńcach. Jego żona Adelajda z domu Budaj (ur. 1900) ukończyła prestiżową szkołę położnych we Lwowie, po czym rozpoczęła pracę w szpitalu powiatowym w Kopyczyńcach.

Warszylewiczowie mieli dwójkę dzieci: Lesława (ur. 1921) oraz Łucję (ur. 1929). Posiadali także okazały dom, leżący nieco na uboczu miejscowości. Budynek miał małe piętro, a jego dach wieńczył napis „Nasz Domek".

Małżonkowie mieszkali w sąsiedztwie rodzin żydowskich. Miejscowi Żydzi zajmowali się głównie handlem, ale wyjątkiem była rodzina Buchsbaumów. Emil prowadził kancelarię adwokacką, a jego żona, pochodząca z Wiednia Adela, zajmowała się domem. Mieli jedno dziecko, córkę, Lucię. Rodziny Warszylewiczów i Buchsbaumów się znały, a Łucja często bawiła się z młodszą od siebie o pięć lat Lucią.

Druga wojna przyszła do Kopyczyniec wraz z wkroczeniem Sowietów. Marian Warszylewicz już następnej nocy opuścił dom i ukrywał się przez resztę wojny daleko na terenach okupowanych ziem polskich. Informacje o jego losach są szczątkowe i niepewne oraz pochodzą od innych ludzi, ponieważ rodzina już nie ujrzała go żywego. Miał umrzeć z dala od domu w 1945 r. w niejasnych okolicznościach.

Jeszcze jesienią 1939 r. do Warszylewiczów przyjechała Elżbieta, siostra Mariana. Była zakonnicą, której zgromadzenie zajęli okupanci. Siostra Benigna, bo takie imię przybrała w zakonie, zwana była w domu ciocią Bińcią i zamieszkała w Kopyczyńcach na cały okres wojny.

Latem 1941 r. weszli na te tereny Niemcy. Z racji wykonywanego zawodu Adelajda Warszylewicz pomagała już w tym czasie będącym w ciąży żydowskim kobietom oraz dzieciom. Początkowo czyniła to doraźnie, stopniowo włączając w swoją działalność córkę Łucję (urodzoną w 1929 r.), i to właśnie z jej relacji znamy tę historię. Gdy w grudniu 1941 r. Niemcy tworzyli getto w Kopyczyńcach, Adelajda zdecydowała się ukryć u siebie żydowską rodzinę Buchsbaumów. Zamieszkali w pokoju na piętrze.

Gdy Niemcy zaczęli się interesować rodziną Warszylewiczów, matka postanowiła dla bezpieczeństwa wysłać córkę do swojego syna Lesława, który przebywał we Lwowie. Wyjechał tam jeszcze przed wojną, aby podjąć naukę w gimnazjum. Oboje przeczekali w mieście do końca okupacji.

Adelajda Warszylewicz wraz z ciocią Bińcią pozostały same wraz z przechowywaną przez siebie rodziną żydowską. „Nasz Domek" stał się dla nich wszystkich na ponad dwa lata wspólnym domem aż do wejścia Sowietów wiosną 1944 r.

Buchsbaumowie mogli mówić o szczęściu w nieszczęściu, ponieważ nie tylko mieli dobrą kryjówkę, ale w porównaniu z innymi była ona wygodna, gdyż mieli do dyspozycji pokój na piętrze. Przez cały ten czas musieli się jednak pilnować, a także nie mogli zapalać światła po zmierzchu. Adela Buchsbaum w dowód wdzięczności za przechowanie i uratowanie życia podarowała Adelajdzie swoją biżuterię.

Dwa lata w domu Warszylewiczów upłynęły Buchsbaumom spokojnie. Po wkroczeniu Sowietów Adelajda czekała jeszcze na oswobodzenie Lwowa, gdzie następnie udała się po swoje dzieci. Niestety, rozminęli się, ponieważ Lesław z Łucją przenieśli się już wówczas do Krakowa. Matka wróciła więc do Kopyczyniec i po pewnym czasie wyjechała wraz z Buchsbaumami na przyłączone do Polski ziemie zachodnie. W tym czasie ciocia Bińcia zdecydowała się wrócić do zakonu i osiedliła się w Zgromadzeniu Służebniczek w Starej Wsi na Podkarpaciu, gdzie przybywała do śmierci.

Łucja spotkała się z matką na początku 1945 r. w Bytomiu, gdzie wraz z Buchsbaumami zamieszkali przez pewien czas, ale wkrótce wszyscy razem osiedlili się we Wrocławiu w bliskim sąsiedztwie. Buchsbaumowie niebawem jednak wyjechali do Francji, a następnie na stałe do Stanów Zjednoczonych. Mimo to wciąż pozostawali w kontakcie. Lucia jako dorosła osoba nie chciała wracać wspomnieniami do czasów wojny i już nigdy nie odwiedziła Polski. Za to jej matka Adela przyjeżdżała co jakiś czas do Adelajdy. Po raz ostatni przybyła do Polski już po śmierci pani Warszylewicz, aby odwiedzić jej grób. Zmarła kilka lat po niej.

Podarowaną za uratowanie biżuterię Adelajda zwróciła Adeli wkrótce po odejściu Niemców. Powiedziała, że nie może jej przyjąć w zamian za pomoc, ponieważ czyniła to bezinteresownie.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Rodzina Warszylewiczów mieszkała przed II wojną światową w Kopyczyńcach w województwie tarnopolskim. Marian Warszylewicz (ur. 1887), polski legionista w czasie I wojny światowej, po jej zakończeniu pracował w żandarmerii. Następnie pełnił funkcję nadzorcy dróg i mostów w Powiatowym Zarządzie Drogowym w Kopyczyńcach. Jego żona Adelajda z domu Budaj (ur. 1900) ukończyła prestiżową szkołę położnych we Lwowie, po czym rozpoczęła pracę w szpitalu powiatowym w Kopyczyńcach.

Pozostało 90% artykułu
Plus Minus
Agnieszka Fihel: Migracja nie załata nam dziury w demografii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
Dzieci nie ma i nie będzie. Kto zawinił: boomersi, millenialsi, kobiety, mężczyźni?
Plus Minus
Nowy „Wiedźmin” Sapkowskiego, czyli wunderkind na dorobku
Plus Minus
Michał Przeperski: Jaruzelski? Żaden tam z niego wielki generał
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Michał Szułdrzyński: Wybory w erze niepewności. Tak wygląda poligon do wykolejania demokracji