Reklama
Rozwiń

Jan Maciejewski: Głupkowata „Gra o tron” czyli rozejście opowieści i idei

No to o czym właściwie jest ta „Gra o tron"? – Od czego by tu zacząć. Z jednej strony jest kraina Westeros, Siedem Królestw, których władcy toczą ze sobą walkę o żelazny tron. Ale tak naprawdę to ma drugorzędne znaczenie, bo od północy, zza wielkiego muru, nadciąga armia nieumarłych, takich jakby zombi, a na południe od Westeros, za morzem, szykuje się do powrotu potomkini rodu, który przez kilka tysięcy lat rządził Siedmioma Królestwami. Niby jest skazana na porażkę, ale wiesz, ma smoki. – Smoki? – Tak, ona tak właściwie jest ich matką. – Aha. Matką.

Publikacja: 12.04.2019 17:00

Jan Maciejewski: Głupkowata „Gra o tron” czyli rozejście opowieści i idei

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Oblałem tamten egzamin, oblaliśmy go oboje – ja i „Gra o tron". Kilka dni temu, na tydzień przed pierwszym odcinkiem finałowego sezonu serialu, podjąłem kolejną i chyba już ostatnią próbę namówienia żony, żeby obejrzała go razem ze mną. Ale im bardziej starałem się streścić jego fabułę, tym wyraźniej sam zdawałem sobie sprawę z tego, że król, a nawet cała siódemka królów z Westeros, jest naga. A najdroższy, najpopularniejszy serial w historii telewizji to tylko głupkowata, choć sprawnie poprowadzona, opowiastka.

Pozostało jeszcze 85% artykułu

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Plus Minus
Chaos we Francji rozleje się na Europę
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: Przereklamowany internet
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Joanna Opiat-Bojarska: Od razu wiedziałam, kto jest zabójcą
Plus Minus
„28 lat później”: Memento mori nakręcone telefonem
Plus Minus
„Sama w Tokio”: Znaleźć samą siebie