Kartka wyborcza nie czyni obywatela

Publikacja: 14.12.2012 19:00

Dominik Zdort

Dominik Zdort

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Długo się w naszym dziale spieraliśmy o to, co jest istotą obywatelstwa. Pojawiła się bojowa frakcja, która uparcie twierdziła, iż esencją bycia obywatelem jest akt udziału w wyborach, i domagała się pokazania na okładce tego wydania Plusa Minusa biało-czerwonej urny wyborczej.

Spieraliśmy się, czy samo głosowanie jest tym najważniejszym aktem obywatelskim. Czy udział w demokratycznym akcie wyborczym świadczy o tym, że ktoś jest dobrym obywatelem? Czy leming odwiedzający lokal wyborczy w niedzielę, pomiędzy wizytami w galerii handlowej i oddający bezmyślnie głos na polityka, który poprzedniego dnia spodobał mu się podczas występu w telewizji, jest lepszym obywatelem niż głęboko zaangażowany w pracę u podstaw działacz lokalnego stowarzyszenia, który nie idzie głosować, bo obawia się fałszerstw?

Może warto też przypomnieć sobie czasy stanu wojennego. Za dobrych obywateli (i słusznie) uważaliśmy wtedy tych, którzy bojkotowali wybory, którzy odmawiali uczestnictwa w przeróżnych, mniej lub bardziej fasadowych instytucjach PRL. Ale –  dobrze – jestem w stanie przyjąć argument, że sytuacja państwa niedemokratycznego jest w pewnym sensie nadzwyczajna. Że w czasach niewoli pojęcia takie jak obywatelstwo zmieniają swoje znaczenie.

Podam w takim razie przykład z czasów najnowszych III RP – w roku 2003 odbyło się referendum dotyczące wstąpienia do Unii Europejskiej. Aby owo referendum było ważne, konieczne było, by wzięło w nim udział przynajmniej 50 procent uprawnionych. I część Polaków,  świadoma tej sytuacji, w referendum nie uczestniczyła, aby nie dopuścić do wstąpienia kraju do UE.

Czy można określić postawę tej grupy jako obywatelską? Jak najbardziej – w mniemaniu tych ludzi bojkot miał uchronić Polskę przed złem, za które uważali przyłączenie naszego kraju do Unii. Niezależność polityczną swojej ojczyzny cenili wyżej niż procedury demokratyczne. Przyjęli postawę obywatelską, choć nie godzili się na referendalny werdykt, jeśliby miał on zagrozić – jak uważali – niepodległości państwa.

A bywają też sytuacje jeszcze bardziej skomplikowane, gdy odrzucenie woli większości można uznać za postawę obywatelską. Weźmy choćby czas po wyborach w roku 1936 w Hiszpanii, gdy do władzy doszła skrajna lewica, z komunistami włącznie. Zaczęła się szybka destrukcja państwa – lewackie bojówki rozbijały więzienia i wypuszczały z nich przestępców, mordowały polityków opozycyjnych, paliły kościoły, prześladowały duchownych (w tym czasie zginęło z rąk lewaków ok. 6 tys. księży).

Czy właściwą postawą obywatelską było wówczas wspieranie przyzwalającej na takie czyny wybranej demokratycznie władzy, czy może wsparcie wojskowych puczystów, którzy nie dopuścili wzmacnianych przez Związek Sowiecki komunistów do władzy, ale przy okazji zlikwidowali instytucje demokratyczne i zawiesili na lata wiele swobód obywatelskich?

A inny przypadek zamachu stanu – generała Augusta Pinocheta w Chile w roku 1973. Czy dobrymi obywatelami byli Chilijczycy, którzy popierali zwycięską lewicę, mimo że sprowadziła ona na kraj dramatyczny kryzys gospodarczy (hiperinflacja, bankructwo państwa, praktyczne zatrzymanie produkcji przemysłowej i rolniczej)? Czy może lepszymi obywatelami byli ci, którzy aprobowali pucz generała Pinocheta? W końcu wprowadzając mechanizmy rynkowe uczynił on kraj mlekiem i miodem płynącym, a na koniec przywrócił demokrację, choć wcześniej jego reżim przyczynił się do śmierci tysięcy ludzi związanych z lewicową opozycją...

Beznamiętne encyklopedyczne definicje słowa obywatel mówią o jego związku z państwem i o prawach politycznych – są więc bliskie tego, o czym mówili zwolennicy umieszczenia urny wyborczej na okładce Plusa Minusa. Ja osobiście jednak szukam znaczenia słowa obywatel raczej w głębokich pokładach ludzkiej świadomości, w zaangażowaniu i emocjach. Wedle takiego rozumienia znaczenie „obywatelskości" byłoby bliższe znaczeniu słowa „patriotyzm". Obywatel to człowiek, który troszczy się o swoje państwo, o jego kondycję, o jego dobro. A to z czysto formalnym czynem, jakim jest prawo do wrzucenia kartki wyborczej do urny, nie musi mieć nic wspólnego.

Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy