Święta, czas uboju rytualnego

Od lat mamią nas opowieściami o tajemnicy Bożego Narodzenia. O tym, że to święto Wcielenia, że dzięki temu, iż Bóg stał się człowiekiem, wszyscy stajemy się uczestnikami Boskiej Natury...

Publikacja: 21.12.2012 19:00

Dominik Zdort

Dominik Zdort

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Albo o pięknych tradycjach, o choince, która ma być symbolem źródła życia, o rodzinnym dzieleniu się opłatkiem, o wspólnym śpiewaniu kolęd, o Świętym Mikołaju, którego wypatrują dzieci...

Wszystko to mydlenie oczu. Bo za tą choinką, za Mikołajem kryje się prawdziwa i tragiczna tajemnica Bożego Narodzenia: męczeństwo milionów niewinnych istot. To, co dla jednych jest rodzinnym i radosnym świętem, dla innych jest czasem masowej zagłady: pod pretekstem zabiegania o świeże rybie mięso przed Wigilią zostaje u nas bezdusznie zaszlachtowanych 7,5 miliona karpi. To niemal 20 milionów ton rybiego męczeństwa i cierpienia. Te zabójstwa w milionach polskich domów odbywają się w ciszy, bo jak wiadomo, ryby głosu nie mają.

Doskonale ten problem pokazała przed paru laty reklama społeczna, przygotowana pod hasłem „Święta to dla karpia czas masowych egzekucji". Szczególnie w Polsce, gdzie karpie od lat są grupą społeczną dyskryminowaną przez szowinistyczną ludzką i patriarchalną większość... Nie bójmy się tego hasła: „Kobieta jest karpiem świata", a „karp jest kobietą Bożego Narodzenia".

Każdy, kto jeszcze miałby wątpliwości, powinien przyjrzeć się stacjom męki skazanego na śmierć karpia na miejsce kaźni. Na sklepowe akwaria, w których tłoczą się jak barany czekające na rzeź, smutne ryby, które utraciły już nadzieję. Chociaż w tych ostatnich chwilach powinniśmy zadbać o jakość życia karpia, o jego godność i honor.

A szansę zachowania karpiej godności daje odpowiedni dla tej ryby środek transportu. Należy z góry odrzucić ekspertyzy Zakładu Ichtiologii i Gospodarki Rybackiej PAN, które uznają, że karpiowi nie szkodzi transport bez wody. Bo cóż tacy eksperci, ludzcy eksperci, mogą wiedzieć o karpim komforcie i rybiej godności!?

Otóż karp na miejsce swojej kaźni powinien być zaniesiony w wodzie. I to nie w jakiejś torbie, w której będzie zawijał się jego ogon – bo to dla karpia uwłaczające. Środkiem transportu powinno być wiaderko, ale nie zwyczajne, lecz dostosowane do kształtu ryby, podłużne. Można kupić specjalnie do tego celu przeznaczone – sprzedawane przez organizacje wegańsko-ekologiczne, jedyne 5,99 PLN za sztukę. I żadnego wożenia ze sklepu do domu samochodem czy autobusem – bo karpie są podatne na chorobę komunikacyjną.

W domu starajmy się nie trzymać karpia w wannie. Obce otoczenie, gładkie białe ściany bez klamek – to każdego musi stresować, szczególnie rybę, a karp zestresowany traci, jak wiadomo, nie tylko godność, ale i smak (bo, jak mówią specjaliści, w jego krwi wzrasta poziom hormonu stresu). Jeśli już koniecznie wanna, to woda o temperaturze 10 stopni (specjalne termometry można kupić w sklepach akwarystycznych) wymoszczona mułem, pełna kamyczków i wodorostów. Tak, aby swoje ostatnie chwile ryba mogła spędzić w bliskim sobie, bezpiecznym otoczeniu.

Najtrudniejszy problem etyczny to egzekucja. Kiedyś okrutni panowie domu załatwiali sprawę publicznie, na kuchennym stole za pomocą tłuczka. Dziś, aby zabić karpia, potrzebne jest przeszkolenie i odosobnione miejsce, najlepiej za specjalnym parawanem. A gdyby komuś przyszło do głowy dokonanie zabójstwa na oczach nieletnich, to grożą poważne kary: rok więzienia lub 500 zł grzywny. Bo odpowiedzialny obywatel, który byłby świadkiem tak obrzydliwej zbrodni, powinien zawiadomić o niej powiatowy inspektorat weterynarii.

Tyle że to wiaderko, ta wanna z wodorostami i parawan w kuchni to tylko półśrodki. Tak naprawdę karpie przed zagładą mogą uratować tylko środki radykalne. Czyli totalne wyrzeczenia. Zamiast karpia na wigilijnym stole powinno stanąć danie z aromatycznego tofu w galarecie. Szef walczącego o wyzwolenia karpi klubu Gaja Jacek Bożek już dawno wybrał tę drogę i całkowicie przestał jeść produkty zwierzęce, aby „zatrzymać przemoc i wyzysk wobec zwierząt".

To było dobrych parę lat temu, teraz nadszedł czas na kolejne kroki: walkę o społeczne wyzwolenie choinek. W końcu to też żywe istoty, które rok w rok padają ofiarą religijnych przesądów i – nie bójmy się tego określenia – okrutnego uboju rytualnego.

Albo o pięknych tradycjach, o choince, która ma być symbolem źródła życia, o rodzinnym dzieleniu się opłatkiem, o wspólnym śpiewaniu kolęd, o Świętym Mikołaju, którego wypatrują dzieci...

Wszystko to mydlenie oczu. Bo za tą choinką, za Mikołajem kryje się prawdziwa i tragiczna tajemnica Bożego Narodzenia: męczeństwo milionów niewinnych istot. To, co dla jednych jest rodzinnym i radosnym świętem, dla innych jest czasem masowej zagłady: pod pretekstem zabiegania o świeże rybie mięso przed Wigilią zostaje u nas bezdusznie zaszlachtowanych 7,5 miliona karpi. To niemal 20 milionów ton rybiego męczeństwa i cierpienia. Te zabójstwa w milionach polskich domów odbywają się w ciszy, bo jak wiadomo, ryby głosu nie mają.

Pozostało 81% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy