Jeden z rysunków Franciszki Themerson przedstawia dwóch mężczyzn na przyjęciu. Elegancko ubrany zagaja: „Przeczytałeś ostatnio jakąś ciekawą książkę?", na co drugi odpowiada: „Nie, napisałem".
Tomasz Tomaszewski w filmie „The Black Box" mówi, że ucząc fotografowania, coraz częściej widzi w pracach młodych adeptów tendencję do przedstawiania samych siebie poprzez zdjęcia. Zdjęcie pokazuje więcej prawdy o swoim autorze niż o świecie zewnętrznym.
Piotr Rypson zaczął swoją książkę o historii poezji wizualnej od pierwszego wersu Ewangelii św. Jana. „Na początku było Słowo...". Po czym ruszył kurcgalopem: „Strumień myśli ożywiający pejzaże historii zastyga w niezliczonych kształtach języków i pism...". Jakże spektakularna zdrada strzelistej inwokacji do Słowa!
*
„Na początku było Słowo" to jedno zdanie, proste zdanie składające się z czterech słów. Nie wstydziłby się go amerykański potwór utworów dla dzieci, doktor Seuss, słynący z prostoty stylu i zdolności do samoograniczenia. Książka „Cat in a Hat" jest długa na 1629 słów, ale zawiera tylko 236 niepowtarzające się słowa z listy przygotowanej przez redaktora działu książki edukacyjnej wydawnictwa Houghton Mifflin.
Na liście tej znalazły się słowa „ważne dla pierwszoklasistów", jako że książka była pierwotnie przeznaczona dla szkół. Niedługo wcześniej przeprowadzono badania, które wykazały wysoki poziom szkolnego analfabetyzmu i powiązały go z nudnymi elementarzami opisującymi grzeczne, a więc nudne dzieci za pomocą języka, który był nienaturalny i niezwiązany z rzeczywistością.
Oczywiście świadomość oderwania szkoły, a szerzej mówiąc uczenia, od rzeczywistości nie była niczym nowym dla inteligentnych obserwatorów: problem, który Amerykanie zrozumieli po badaniach w połowie lat 50., został rozwiązany prawie 20 lat wcześniej, przed jego postawieniem przez komunistę i domorosłego edukatora Antoniego Lipskiego: „...bardzo lubił zajmować się malcem, rozmawiać z nim, spacerować. Uczył go abecadła w charakterystyczny bardzo sposób. Mówił do syna: „Pamiętaj: L – jak Lenin, P – jak Prawda, W – jak Witek". I mały pamiętał. Język i słowa związane z rzeczywistością. Edukacja dla przyszłości. Swoją drogą myślę zresztą, że pod Moskwą w 1938 roku na „P" była jednak „Partia", a na „W" – „Wielka Socjalistyczna Rewolucja Październikowa".
Język związany z rzeczywistością, jak 100 lat temu elementarzowa „Ala ma kota", która teraz powinna zmienić się na „Julia/Lena/Maja/Hanna/Zofia (najpopularniejsze imiona w Warszawie od początku 2013 roku) robi kota w simsach" (bo już od 2006 roku dostępny jest dodatek do gry, dzięki któremu Sim może posiadać i tworzyć koty, psy, tropikalne rybki, świnki morskie i papugi).
*
Rok temu na konferencji „Od Ala ma kota do e-matury" zorganizowanej przez Bibliotekę Narodową, projektant Janusz Górski w wystąpieniu „Brzydkie, bo polskie" wygłosił tezę o bezpośrednim związku między sposobem opracowania graficznego podręczników a wrażliwością estetyczną Polaków. Zaproponował zmiany. Niestety, nie znalazłem miejsca, w którym można by przeczytać jego jeremiadę i poznać proponowane przez niego drogi, mające uratować polskie dzieci przed brzydotą podręczników.
Wracając do naszych kotów (zdjęcie kota znacznie zwiększa popularność wpisów na Facebooku i w blogach). W książce dra Seussa 54 słowa pojawiają się raz, 33 dwa razy. Najwięcej sylab ma słowo another – 3, autor użył jeszcze 14 słów dwusylabowych. Pozostałe 221 słów to jednosylabowce. Czy to da się przetłumaczyć na język słowiański? Kto mógł przetłumaczyć tę książkę? Powinien przetłumaczyć ją tłumacz, prosty człowiek – może taki jak Miłosz? Wziął się za to Stanisław Barańczak. Jego tłumaczenie jest barokowe, wylewa się z linijek i nie oddaje sensu książki.
– Jestem prosta – mówi książka w oryginale:
– Why, we can have lots of good fun, if you wish, with a game that I call UP-UP-UP with a fish!