Rewolucja bolszewicka postrzegana jest w Polsce z perspektywy takich późniejszych wydarzeń jak zbrodnia katyńska. Nie ma miejsca na żadne niuanse. Ideologia komunistyczna, praktyka totalitarnej władzy, działania ludobójcze – wszystko zlewa się w jedno. Antykomunizm jest pod tym względem symetryczny wobec antyfaszyzmu. Nie uchodzi zajmować się nazizmem realnym, a więc całą złożoną rzeczywistością III Rzeszy. Nie może być inaczej, skoro głównym punktem odniesienia jest Holokaust.
Komunizm i nazizm to dwa demony, które w zsekularyzowanej kulturze politycznej zastępują osobowe zło. Skoro Szatan się ulotnił, to pojawia się zapotrzebowanie na zajęcie pozostawionego przez niego miejsca. W ten sposób – jak ujmował ten problem Carl Schmitt – kategorie polityczne przejęły funkcję kategorii religijnych. Bo dla człowieka XXI wieku, a więc kogoś, kto pokłada ufność w rozwoju medycyny i postępie technologicznym, nie istnieją „rzeczy niewidzialne", o których mówi Credo Kościoła katolickiego. Enkawudzista czy esesman to są przynajmniej jakieś „widzialne" konkrety.
Czy to oznacza, że komunizm i nazizm pozbawione były pierwiastków demonicznych? Niełatwo odpowiedzieć na tak sformułowane pytanie. Ciekawe tropy można w tym kontekście znaleźć w twórczości Michaiła (Melika) Agurskiego. Ten myśliciel o wykształceniu technicznym, syn pochodzącego z Grodna żydowskiego komunisty, ofiary stalinowskich represji, był w ZSRR jedną z czołowych postaci podziemnego ruchu syjonistycznego. W roku 1975 wyemigrował do Izraela. A przypomnijmy, po wojnie sześciodniowej w roku 1967 Związek Sowiecki, stając po stronie krajów arabskich, desygnował państwo żydowskie na swojego głównego antagonistę w regionie bliskowschodnim. Antysemityzm stawał się więc narzędziem polityki kremlowskiej.
Znamienne są zatem, zaskakujące jak na syjonistę, słowa Agurskiego, jakie tuż przed swoim wyjazdem wypowiedział on na łamach „Jerusalem Post": „Opuszczam Rosję, będąc nie jej wrogiem, lecz szczerym przyjacielem, który przejęty jest jej teraźniejszością i przyszłością. Starałem się zrobić wszystko dla współpracy Rosjan z żydowskimi ruchami narodowymi. Te wysiłki okazały się widocznie na tyle sukcesem, że pozwalają żywić nadzieję na przyszłą przyjaźń Izraela z odrodzoną Rosją". W roku 1991 Agurski przybył do rozpadającego się ZSRR. Przerażony scenami puczu moskiewskiego dostał zawału serca i zmarł w jednym z moskiewskich szpitali.
Zachodnia poprawność polityczna nakazuje antysemityzm rytualnie potępiać. Tymczasem Agurski próbował go zgłębić. Będąc Żydem, miał odwagę zastanawiać się na przykład nad tym, skąd się biorą antysemickie wątki w twórczości Fiodora Dostojewskiego.