Gdy w empiku czy w kiosku mówię: „Poproszę »Gazetę Polską Codziennie«, »Gazetę Wyborczą«, »Rzeczpospolitą«, »Nasz Dziennik« i »Trybunę«, ludzie odwracają się i patrzą na mnie ze zdziwieniem. Ale dzięki temu nawet po tygodniowym pobycie udaje mi się wyczuć dominujące zainteresowania i nastroje (w obecnej polszczyźnie zwane „klimatami"). Chociaż niektóre tematy powtarzają się w różnych tytułach, to jednak widać różnicę. Brakuje mi natomiast dyskusji między tygodnikami, z których każdy udaje, że jest jedynym na rynku. Ale to już pewnie za duże wymagania...
Kiedy jestem w USA lub w podróżach, sprawdzam polskie internetowe aplikacje na iPhone'a i iPada, a wtedy uderza mnie monotonia tematów dnia: jeśli jeden serwis zaczyna się od piersi Angeliny Jolie, można być prawie pewnym, że inne pójdą tym samym tropem. Zwolennicy dobrych czy ciekawych portali nie powinni się na mnie obrażać i w tej chwili przerywać czytania tego felietonu. Piszę bowiem tylko o portalach mających aplikacje.
Na tym tle wyróżniają się gazeta.pl i wyborcza.pl. Sprawiają wrażenie, jakby interesowała je tylko jedna partia – Prawo i Sprawiedliwość: a to prezes powiedział coś niesłusznego, a to rzecznik po prostu coś powiedział; lokalny działacz PiS (tu imię i nazwisko delikwenta) jest zacofany politycznie; pomnik prezydenta Kaczyńskiego jest nieładny, a Macierewicz zbyt dociekliwy; no i PiS wydaje za dużo pieniędzy.
Artykuł o wydatkach partyjnych podchwytują inne portale i temat jest rozwałkowywany – ale wyłącznie w kontekście sformułowanym przez „GW". „Wyborcza" rozgrywa „skandal" wyśmienicie: zaprzyjaźnione tygodniki „Polityka" i „Newsweek" ciągną wątek i dopiłowują go tak, by wywołać oburzenie i gniew ludu, że oto z pieniędzmi podatnika partie polityczne (zwłaszcza PiS) wyprawiają okropne rzeczy. „GW" ma własny styl wzmagający oburzenie: niedobrzy (związani z PiS) nie dostali zwykłej sumy jak każdy człowiek, lecz dostali aż jakąś sumę, i dostali nie na coś, ale za coś. Subtelne, lecz powtarzane bez przerwy i powielane przez innych łatwo zapadnie w pamięć.
„GW" pisze również o finansach innych partii, ale skupia się na swoim głównym przeciwniku: podaje i powtarza nazwiska autorów znanych z tego, że nie podzielają poglądów „Wyborczej". Kilka dni później Oddział Warszawski SDP żąda odwołania dwóch członków Zarządu Głównego SDP: Krzysztofa Skowrońskiego i Teresy Bochwic. W komunikacie nie ma ani słowa o tym, że od kilku lat toczy się polityczny konflikt między Oddziałem Warszawskim a Zarządem Głównym.