Pieniądze, ach, pieniądze

Gdy jestem w Polsce – raczej rzadko i na krótko – staram się kupować (i czytać) jak najwięcej gazet i tygodników. To kosztowne przedsięwzięcie, ale traktuję je jako wycieczkę turystyczną w zakamarki polskich mediów.

Publikacja: 29.06.2013 01:01

Irena Lasota

Irena Lasota

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

Gdy w empiku czy w kiosku mówię: „Poproszę »Gazetę Polską Codziennie«, »Gazetę Wyborczą«, »Rzeczpospolitą«, »Nasz Dziennik« i »Trybunę«, ludzie odwracają się i patrzą na mnie ze zdziwieniem. Ale dzięki temu nawet po tygodniowym pobycie udaje mi się wyczuć dominujące zainteresowania i nastroje (w obecnej polszczyźnie zwane „klimatami"). Chociaż niektóre tematy powtarzają się w różnych tytułach, to jednak widać różnicę. Brakuje mi natomiast dyskusji między tygodnikami, z których każdy udaje, że jest jedynym na rynku. Ale to już pewnie za duże wymagania...

Kiedy jestem w USA lub w podróżach, sprawdzam polskie internetowe aplikacje na iPhone'a i iPada, a wtedy uderza mnie monotonia tematów dnia: jeśli jeden serwis zaczyna się od piersi Angeliny Jolie, można być prawie pewnym, że inne pójdą tym samym tropem. Zwolennicy dobrych czy ciekawych portali nie powinni się na mnie obrażać i w tej chwili przerywać czytania tego felietonu. Piszę bowiem tylko o portalach mających aplikacje.

Na tym tle wyróżniają się gazeta.pl i wyborcza.pl. Sprawiają wrażenie, jakby interesowała je tylko jedna partia – Prawo i Sprawiedliwość: a to prezes powiedział coś niesłusznego, a to rzecznik po prostu coś powiedział; lokalny działacz PiS (tu imię i nazwisko delikwenta) jest zacofany politycznie; pomnik prezydenta Kaczyńskiego jest nieładny, a Macierewicz zbyt dociekliwy; no i PiS wydaje za dużo pieniędzy.

Artykuł o wydatkach partyjnych podchwytują inne portale i temat jest rozwałkowywany – ale wyłącznie w kontekście sformułowanym przez „GW".  „Wyborcza" rozgrywa „skandal" wyśmienicie: zaprzyjaźnione tygodniki „Polityka" i „Newsweek" ciągną wątek i dopiłowują go tak, by wywołać oburzenie i gniew ludu, że oto z pieniędzmi podatnika partie polityczne (zwłaszcza PiS) wyprawiają okropne rzeczy. „GW" ma własny styl wzmagający oburzenie: niedobrzy (związani z PiS) nie dostali zwykłej sumy jak każdy człowiek, lecz dostali aż jakąś sumę, i dostali nie na coś, ale za coś. Subtelne, lecz powtarzane bez przerwy i powielane przez innych łatwo zapadnie w pamięć.

„GW" pisze również o finansach innych partii, ale skupia się na swoim głównym przeciwniku: podaje i powtarza nazwiska autorów znanych z tego, że nie podzielają poglądów „Wyborczej". Kilka dni później Oddział Warszawski SDP żąda odwołania dwóch członków Zarządu Głównego SDP: Krzysztofa Skowrońskiego i Teresy Bochwic. W komunikacie nie ma ani słowa o tym, że od kilku lat toczy się polityczny konflikt między Oddziałem Warszawskim a Zarządem Głównym.

Zanim SDP (którego nie jestem członkiem, ale w stylu zupełnie nie polskim, za to bardzo amerykańskim, podaję do wiadomości: znam, cenię i szanuję Teresę Bochwic oraz Krzysztofa Skowrońskiego) zacznie gorączkowo zbierać podpisy „za" oraz „przeciw" i dyskutować, od ilu złotych zaczyna się „rujnowanie wiarygodności SDP i jego członków", może najpierw powinno przeczytać w DoRzeczy.pl felieton Rafała Ziemkiewicza „Pokory, Lisie", a potem jeszcze raz zastanowić się, skąd biorą się i brały w Polsce pieniądze na media po 1989 roku. Czy istnieje symetria pomiędzy finansowaniem różnych mediów, czy wszędzie wszyscy dbają o nieskazitelną finansową czystość dziennikarzy? Czy dysproporcja pomiędzy małym, zatłoczonym lokalem Radia WNET (tak, byłam tam na antenie kilka razy, ale bezpłatnie) a luksusowym budynkiem „Gazety Wyborczej",  wzięła się z tego, że Krzysztof Skowroński jest gorszym dziennikarzem niż Dominika Wielowieyska czy Seweryn Blumsztajn?

Dwadzieścia kilka lat temu na seminarium poświęconym Europie Środkowej powiedziałam, że fundacje partyjne, takie jak w Niemczech, są potrzebne i pożyteczne, ale powinny działać otwarcie jako fundacje partyjne, a nie ogólnospołeczne. Jako przykład wymieniłam Fundację Stefana Batorego, funkcjonującą w istocie jako instytucja partyjna Unii Demokratycznej (chyba że była to Unia Wolności).

W Polsce nie rozmawia się otwarcie o pieniądzach, ale trzeba wreszcie do tego dorosnąć i odpowiedzieć sobie na pytania: jakie istniały (i istnieją) związki personalne i instytucjonalne pomiędzy partyjnymi lub rządowymi kasami a dziennikami, tygodnikami i dziennikarzami. Jacy dziennikarze są (i byli) wysyłani na wyjazdy zagraniczne (diety i honoraria), którzy dostają (i dostawali) „honoraria" za uczestnictwo w jury, komisjach lub za bycie trenerami innych trenerów lub „niezależnych dziennikarzy na Wschodzie".

Na początek dla dziennikarzy śledczych podaję kilka tropów: Fundacja Stefana Batorego, Polsko-Amerykańska Fundacja Wolności, Fundacja Edukacja dla Demokracji, Fundacja Forda oraz Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego i Ministerstwo Spraw Zagranicznych.

Gdy w empiku czy w kiosku mówię: „Poproszę »Gazetę Polską Codziennie«, »Gazetę Wyborczą«, »Rzeczpospolitą«, »Nasz Dziennik« i »Trybunę«, ludzie odwracają się i patrzą na mnie ze zdziwieniem. Ale dzięki temu nawet po tygodniowym pobycie udaje mi się wyczuć dominujące zainteresowania i nastroje (w obecnej polszczyźnie zwane „klimatami"). Chociaż niektóre tematy powtarzają się w różnych tytułach, to jednak widać różnicę. Brakuje mi natomiast dyskusji między tygodnikami, z których każdy udaje, że jest jedynym na rynku. Ale to już pewnie za duże wymagania...

Pozostało 88% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy