Pozostaje do naprawdę niełatwego rozstrzygnięcia namówienie dr Barbary Jaruzelskiej do wystąpienia przed kamerą, choćby nawet „na użytek potomności". Być może dr Jaruzelska byłaby skłonna porozmawiać z córką w innym klimacie niż stwarzany przez jupitery profesjonalnej telewizji.
Niezależnie od mojego głębokiego przeświadczenia, że uszczuplone przez wojny zasoby archiwalno-dokumentacyjne powinniśmy jako partia możliwie hojnie wzbogacać, pragnę się powołać na samą istotę gorbaczowowskiej filozofii głasnosti. Wielkiemu narodowi w środku Europy nie może więcej przewodzić człowiek pozbawiony życiorysu, emocji, życia rodzinnego i chwil słabości. Od ośmiu lat naród polski ogląda Wojciecha Jaruzelskiego wyłącznie na trybunie (z niewielkimi wyjątkami). Nie wiem - biorąc pod uwagę rozwój sytuacji od referendum do obecnych podwyżek - czy rzeczywiście byłaby to pora na ukazywanie „męża opatrznościowego". Natomiast jestem zupełnie pewien, że narodowi bardziej niż kiedykolwiek potrzebny jest „ojcowski wizerunek", jakiś trwały punkt odniesienia - a nie można go uzyskać bez zaspokojenia zwykłej, nieuleczalnej ludzkiej ciekawości: kim ten człowiek naprawdę jest, co robi wieczorem, o czym rozmawia z żoną i córką, jak upływają mu sześćdziesiąte lata życia. Nic na to nie poradzimy. Argument o niechęci Tow. Generała do rozgłosu działa na Biuro Polityczne, ale nie ma żadnego znaczenia w szerokiej opinii polskiej.
Melduję Zwierzchnikowi Sił Zbrojnych o przedsięwziętych przeze mnie działaniach, jednakże nie oczekuję formalnego zatwierdzenia scenariusza i poszczególnych ujęć filmu.
III. Artykuł w „Trybunie Ludu"
Proponuję, że napiszę, do akceptacji przez Tow. Generała, anonimowy, a więc jak gdyby redakcyjny artykuł o objętości nie większej niż 2 strony maszynopisu, odnotowujący rocznicę urodzin i sumujący w możliwie najbardziej syntetyczny sposób dotychczasową rolę Tow. Generała w historii PZPR i PRL. Artykuł tego rodzaju musiałby zawierać przynajmniej jedną aluzję krytyczną („miał być Dzierżyńskim, a stał się „dobrym panem"), aby podnieść wiarygodność tekstu i uwolnić go od stylistyki urodzinowej laurki.
IV Artykuł w „Polityce"
Sądzę, że tego rodzaju materiał, zawierający wiele nieznanych i indywidualizujących szczegółów, powinien napisać tow. Rakowski na podstawie własnych doświadczeń. Jeśli nie spotkam się ze zdecydowanym zakazem, załatwię tę sprawę we własnym zakresie.
V. Artykuł w „Żołnierzu Wolności"
Proponuję, aby ten artykuł - ew. we współpracy ze mną- napisali wspólnie tow. tow. Tuczapski i Skalski, którzy mieli do czynienia z Przewodniczącym Komitetu Obrony Kraju, człowiekiem, którego sposób myślenia o obronności Polski ma zawsze jednakowo wielki i dalekowzroczny wymiar. Byłoby to pioniersko nowe ujęcie, gdyż KOK pisze się u nas niezwykle rzadko, a rola Przewodniczącego KOK - relatywnie nowa w naszej strukturze politycznej - jest zupełnie narodowi nieznana.
Uważam za niewskazane, aby rocznica urodzin Tow. Generała była obszerniej odnotowywana w pozostałej prasie oraz w telewizji. „Mniej ale lepiej" - to leninowskie hasło wydaje mi się najstosowniejsze w obecnej sytuacji. Uważam też, że już obecnie należy powściągnąć tzw. spontaniczne inicjatywy, których na pewno namnoży się sporo, przy czym nie wszystkie z pewnością będą przejawem „podchalimstwa". Tym ważnym dla narodu i partii wydarzeniem trzeba sterować rozumnie w podwójnym tego słowa znaczeniu: z jednej strony nie dopuszczać do recydywy gierkowskiej mitologii, z drugiej jednak zachować godność narodu i partii, która naprawdę - nawet w obecnej, fatalnej sytuacji - nie ma powodu aby się wstydzić swego przywódcy.
Zechce Tow. Generał przyjąć niniejszy raport wyłącznie jako meldunek służbowy podpułkownika Górnickiego. Tylko konkretny zakaz w tym lub innym punkcie może mnie odwieść od podjętych działań.
Na koniec ostatnia uwaga o charakterze pozasłużbowym. Moim zdaniem Monika - dziewczyna nieprawdopodobnie wykształcona i oczytana, z ogromną wrażliwością literacką i plastyczną - zasługuje na to, aby zrekompensować jej swoiste niepowodzenie życiowe u progu osobistej kariery. Z tego, co wiem, zapowiada się na naprawdę utalentowanego filmowca. Nie trzeba jej protekcji „możnego taty", bo i ja stronię od jakichkolwiek działań ułatwiających życie mojemu ukochanemu synowi. Trzeba jej natomiast ułatwić start, a jest to obowiązek zarówno ślusarza, jak i generała. Mogłaby już teraz zdobyć sobie nazwisko (w środowisku tzw. nazwisko bardzo często rozstrzyga o dalszych losach zawodowych), gdyby była przynajmniej współautorką filmu, co do którego mam pewność, że obiegłby ekrany telewizyjne całego świata.
ppłk Górnicki