Samotne pyszałki

My, Polacy, tak mamy, że często, chyba zbyt często, czujemy się lepsi od innych, co gorsza, zazwyczaj w sposób nieuzasadniony.

Publikacja: 11.01.2014 14:00

Krzysztof Ziemiec

Krzysztof Ziemiec

Foto: Fotorzepa/Rafał Guz

Red

A jeśli mieszkają za południową albo wschodnią granicą, tym gorzej dla nich. Pamiętam, jak jako student na jednym z wyjazdów musiałem słuchać narzekań kolegów, którzy śmiali się z dziwnej dla nich słowackiej kuchni, a nie potrafili docenić ani jej smaków, ani wina podanego w karafce w podrzędnej knajpie.

Ta stara prawda przypomniała mi się ostatnio, kiedy kilka tygodni temu penetrowałem zaułki Kijowa. Na jednej z budek z towarami spożywczymi, podobnej do naszych osiedlowych, zauważyłem tabliczkę z napisem „Dla emerytów zniżka 10 procent". Niedużo? Ale jest! Ktoś o tych staruszkach tam, na tym niby „gorszym wschodzie", myśli!

A u nas? O ludziach starych – może raczej „starszych wiekiem", bo wielu z nich siłą i duchem jest młodszych niż niejeden znerwicowany i zagubiony 40-latek – u nas nie myśli niemal nikt. Czy ktoś widział nad Wisłą podobną zachętę, podobną zniżkę? Ja nie. Starsi dziś są przez wielu postrzegani głównie jako ci gorsi, nieprzystosowani, jako niepotrzebni hamulcowi postępu.

Nawet zwyczaj ustępowania miejsca starszym, będący jeszcze dekadę temu normą kulturową, dziś jest już raczej oznaką frajerstwa. Starość wygląda dobrze w reklamie ubezpieczeń albo w artykule w tygodniku traktującym o przepisach na udane święta. Na co dzień dziadków szanuje się, kiedy pełnią rolę taniej siły roboczej, opiekując się wnukami, albo przy okazji świąt: jako jedyni znają jeszcze tekst kolędy albo potrafią zrobić prawdziwy barszcz i kutię...

Oczywiście raz na jakiś czas ktoś coś powie, coś uzgodni, pochyli się nad problemem, ale wciąż  niewiele się zmienia. Czy ktoś z czytelników pamięta jeszcze, że rząd już dobry rok temu przyjął (i szeroko reklamował) program 55 Plus, mający aktywizować zawodowo osoby po 55. roku życia?

Obawiam się, że podobny los może spotkać kolejny rządowy Program na rzecz Aktywności Społecznej Osób Starszych na lata 2014–2020. Jego celem jest poprawa jakości i poziomu życia osób starszych poprzez zachęcanie ich do aktywności społecznej i udziału w życiu publicznym. Program ma też „wykorzystać potencjał społeczno-?-zawodowy osób starszych". Serio, tak napisano! Zdrowo śmieją się pewnie teraz nieco starsi czytelnicy, którzy w ostatnich tygodniach choć raz odwiedzili którąś z placówek służby zdrowia...

Dobrze, że o aktywizacji się mówi (choć nie wiem, czy tak by się stało, gdyby nie mobilizacja ze strony Komisji Europejskiej), gorzej, że podobnie jak w przypadku potrzeby polityki prorodzinnej mówi się o tym zbyt późno i niewiele się w tej kwestii robi. W rankingu ogólnym krajów UE Polska zajmuje w tej kwestii 27. – czyli ostatnie – miejsce! Najgorzej radzimy sobie w obszarze tzw. partycypacji społecznej, nieco tylko lepiej w obszarze samodzielnej egzystencji.

Nowa demografia, czyli rosnąca liczba osób starszych i malejący przyrost naturalny, to wyzwanie dla całej Europy – nomen omen, Starego Świata. Należy myśleć o dostosowaniu całej polityki do polityki społecznej, ale też pamiętać o roli relacji w rodzinie. Konieczna jest pilna zmiana myślenia, tak by z jednej strony zwiększać aktywność zawodową wszystkich grup, z drugiej zaś – budować mechanizmy ułatwiające życie rodzinom.

Tymczasem dodatkowo od dekady pogrąża nas ujemny bilans migracyjny, czyli liczne wyjazdy za granicę osób w wieku produkcyjnym, po prostu i zwyczajnie – w celach zarobkowych.

Trzeba zmienić mentalność każdego z nas. Szacunek dla starszych będzie konieczny. A opieka i podział obowiązków będą coraz częściej łączyły się nie tylko z dziećmi, ale i ze starszymi, których będzie przybywać z każdym rokiem. Szacunek i godne miejsce dla starszych leżą w interesie gospodarki, w której pojęcie „silver economy" stanie się normą – ale i każdego z nas, bo my też kiedyś będziemy siwi. Mam nadzieję, że dożyjemy takich czasów, w których starzy doczekają się lepszego traktowania ze strony choćby pracodawców, no i własnych dzieci. Jeśli z nami będą...

Nie ma w Chinach gorszego przekleństwa niż życzenie komuś, by był duanzi juesun, czyli bezdzietny. Przedwczesna śmierć jedynego dziecka oznacza dla rodziców nie tylko rozpacz i samotność, ale też wstyd, upokorzenie i nędzę. Wielu za to dziś obwinia chiński rząd. Bo to przecież Pekin nakazał prawie 40 lat temu ograniczyć się do jednego dziecka, grożąc, że jeśli małżonkowie nie podporządkują się tej woli, odbierze im wszystko, co posiadają. Dziś chińscy urzędnicy zastanawiają się, czy aby na pewno polityka jednego dziecka jest dla państwa korzystna. Zaniepokojony konsekwencjami rząd zapowiedział ostatnio, że rozważa poluzowanie tej polityki w najbliższych latach. U nas politykę jednego dziecka wprowadzono niejako na własne życzenie. I skazujemy w ten sposób siebie samych – oby tylko na samotność.

A jeśli mieszkają za południową albo wschodnią granicą, tym gorzej dla nich. Pamiętam, jak jako student na jednym z wyjazdów musiałem słuchać narzekań kolegów, którzy śmiali się z dziwnej dla nich słowackiej kuchni, a nie potrafili docenić ani jej smaków, ani wina podanego w karafce w podrzędnej knajpie.

Ta stara prawda przypomniała mi się ostatnio, kiedy kilka tygodni temu penetrowałem zaułki Kijowa. Na jednej z budek z towarami spożywczymi, podobnej do naszych osiedlowych, zauważyłem tabliczkę z napisem „Dla emerytów zniżka 10 procent". Niedużo? Ale jest! Ktoś o tych staruszkach tam, na tym niby „gorszym wschodzie", myśli!

Pozostało 86% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą