Knausgård zaczął ją tworzyć w wieku 39 lat, a skończył publikować jako 43-latek, czyli w wieku dla pisarza wręcz młodzieńczym. Wcześniej wydał raptem dwie książki, a sam uważał się w sumie za nieudacznika, który niespecjalnie radzi sobie zarówno z karierą, jak i ze swoim życiem. Dowodem niech będzie to, że pewnego dnia, grubo po trzydziestce, zrywa nie tylko z żoną, ale i z całym swoim dotychczasowym życiem. Przeprowadza się do Szwecji, gdzie nie zna w zasadzie nikogo, i tam zaczyna od nowa. W książce poznajemy go w roku 2008 jako zamieszkałego w Malmö wraz z nową partnerką, ojca trojga dzieci i sfrustrowanego pisarza, niepotrafiącego od pięciu lat stworzyć biografii swojego ojca. Przy czym jest to, bez dwóch zdań, historia niezwykła. Oto 40-letni mężczyzna, powszechnie szanowany nauczyciel i lokalny społecznik, niespodziewanie rozwodzi się z żoną, by zapić się na śmierć, wciągając przy okazji w bagno także swoją wiekową matkę. Nie byłoby w tym może nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wcześniej był niemal abstynentem.
Tak czy owak ojciec Knausgårda swojego portretu się doczekał, można bowiem powiedzieć, że jest głównym bohaterem pierwszego tomu autobiograficznej sagi. To wokół jego przemiany i śmierci obraca się ta opowieść, która sprawia wrażenie do bólu szczerej, a może wręcz brutalnej. Specjalnie użyłem sformułowania „sprawia wrażenie", jako że w takich razach trudno wyrokować, czy autor coś jednak ukrył czy nie. On sam przyznał w jednym z wywiadów, że zgodnie z sugestiami rodziny pewne rzeczy jednak w swojej książce złagodził. Nie ustrzegło go to jednak przed pozwami ze strony krewnych ojca i groźbami byłej żony, która z kolei jest negatywną bohaterką kolejnych tomów cyklu.
Te skandale oraz prowokujący tytuł, otwarcie nawiązujący do „Mein Kampf" Hitlera (w oryginale „Min kamp"), pomogły w promocji książki, która odniosła w rodzinnym kraju autora spektakularny sukces (600 tysięcy sprzedanych egzemplarzy w 5-milionowej Norwegii).
Cały tekst w najnowszym wydaniu Plusa Minusa
Tu w sobotę można kupić elektroniczne wydanie „Rzeczpospolitej" z Plusem Minusem