Nie ma chyba patologii, której Peter Singer by nie bronił. Najpopularniejszy obecnie w mediach bioetyk i filozof utylitarysta, mistrz dla współczesnej lewicy (także polskiej) nie tylko opowiada się za aborcją pourodzeniową (czyli zabijaniem nowo narodzonych dzieci aż do pierwszego roku życia) i za tak zwaną adobrowolną eutanazją (to znaczy za dobijaniem pacjentów bez ich wiedzy i zgody), lecz także uznaje, że życie kury czy karpia jest więcej warte niż noworodka. Uważa też, że już niebawem, gdy tylko przezwyciężymy „szowinizm gatunkowy" (z angielska „speciesism", który porównywany jest przez Singera do rasizmu), do systemów prawnych niezwłocznie wprowadzone zostaną małżeństwa zoofilskie określane przez niego mianem „związków transgatunkowych".
Jego zdaniem postęp w tej sprawie jest nieuchronny i skoro pozwoliliśmy na małżeństwa osób tej samej płci, to nie ma powodów, by nie pozwolić na związki osób różnych gatunków. I choć za wyrażanie podobnych opinii (to znaczy za porównywanie „małżeństw homoseksualnych" do przyszłych i na razie absolutnie zakazanych związków zoofilskich) konserwatysta mógłby zostać skazany w procesie o hate speech, to Singer opowiada takie rzeczy bezkarnie i nadal cieszy się autorytetem „najdociekliwszego" analityka współczesności, którego książki są tłumaczone na dziesiątki języków, a opinie przedrukowywane przez najważniejsze pisma świata.
Jak zabić dziecko?
Na czym polega urok Singera dla współczesności? Dlaczego człowiek głoszący poglądy, których nie powstydziliby się doktor Mengele czy Heinrich Himmler, wciąż jest zapraszany na uniwersytety (także, niestety, katolickie) i uchodzi za wprawdzie kontrowersyjnego, ale „najbardziej wpływowego" filozofa? Odpowiedź nie jest prosta, ale nie ulega wątpliwości, że jednym z powodów jest niezwykły styl pisarstwa Singera. Jego książki, nawet jeśli ktoś się z nimi nie zgadza, zwyczajnie się pochłania, bo pełne są przykładów, jasno wyrażonych sądów i wreszcie prostych (a niekiedy – i to też trzeba powiedzieć – prostackich) uzasadnień.
Co więcej, Singer wypowiada się na wszystkie możliwe tematy i z pasją godnej lepszej sprawy obala wszystkie tradycyjne moralne pewniki, poczynając od głębokiego przekonania, że ludzie różnią się od zwierząt, a kończąc na opinii, że nie wolno zabijać niewinnych osób. Gdy jednak zaczyna się zajmować moralnymi pewnikami lewicy, wówczas jest o wiele bardziej ostrożny i nie próbuje ich dekonstruować.
Ale nie mniej istotne jest to, że autor ten dostarcza wygodnego uzasadnienia dla dość prostackiej formy utylitaryzmu, która usprawiedliwia każdy niemal czyn ludzki (o ile nie dotyczy on zwierząt, te są bowiem dla Singera jednocześnie tabu i sacrum), jeśli tylko przyczynia się on do zwiększenia przyjemności. Rodzicom nie będzie przyjemnie mieć upośledzone czy choćby chore dziecko? To należy je zabić przed narodzeniem – odpowiada Singer. A jeśli – nie daj nieistniejący Boże – ono się już narodziło? To należy zrobić to samo – odpowiada bioetyk obawiającym się cierpienia rodzicom – i sprawić sobie nowe dziecko. „Kiedy śmierć niepełnosprawnego niemowlęcia prowadzi do narodzin następnego z lepszymi perspektywami na szczęśliwe życie, całkowita ilość szczęścia będzie większa, jeśli niepełnosprawne niemowlę zostanie zabite. Utrata szczęśliwego życia pierwszego niemowlęcia zostanie przeważona przez zyskanie szczęśliwszego życia drugiego niemowlęcia. Jeśli więc zabicie dziecka z hemofilią nie ma niekorzystnego efektu dla innych, zgodnie z poglądem całkowitym byłoby dobrze je zabić" – oznajmia Singer w „Etyce praktycznej".
Ale uwaga: prawo do likwidacji tych, którzy sprawiają, że jesteśmy mniej szczęśliwi, tych, którymi trzeba się zajmować, obejmuje nie tylko niemowlęta, lecz również starców. Mamusia zachoruje bardzo ciężko? To, zdaniem Singera, synek lub córeczka – o ile rodzice się nie bronią – też może ich zabić. Ale tu, żeby ukazać sprawę uczciwie, trzeba powiedzieć, że nie za każdym razem. Jeśli mamusia wciąż powtarza, że zabicia nie chce, to niestety trzeba jej darować życie, ale jeśli znajduje się w stanie nieświadomości (na przykład z powodu alzheimera), problemu już nie ma. Można ją zabić. „Pod większością względów te istoty ludzkie nie różnią się niczym od niepełnosprawnych niemowląt. Nie są samoświadome, racjonalne czy autonomiczne, a więc rozważania o prawie do życia czy respektowaniu autonomii nie stosują się do nich. (...) Ich życie nie ma wewnętrznej wartości" – pisze Singer. I zaznacza, że w związku z tym można ich zlikwidować. Ciekawe – co też warto przypomnieć – że gdy jego własna matka zachorowała na alzheimera, jednak nie zdecydował się na eutanazję... Powodem było to – jak sam zapewniał w wywiadach – że siostrze byłoby przykro, a zatem ilość szczęścia by się zmniejszyła. A tego przecież nie chce.