Budowanie na piasku

25-lecie III Rzeczypospolitej, które obchodzimy w tym roku – chociaż o dokładny dzień jej narodzin wciąż toczą się spory – w naturalny sposób skłania do refleksji oceniającej jej kształt i podsumowującej jej dorobek. Nie jest to refleksja optymistyczna.

Publikacja: 28.06.2014 02:02

Budowanie na piasku

Foto: Rzeczpospolita

Red

Już samo porównanie z krótszym przecież i o wiele trudniejszym okresem II Rzeczypospolitej pokazuje, że ostatnie ćwierćwiecze to w ogromnej mierze czas zmarnowanych szans. Mimo wyjątkowo korzystnej sytuacji międzynarodowej – przyjęcia do NATO, do Unii Europejskiej i związanego z tym potężnego wsparcia finansowego –  nie sposób uwierzyć, że Polska wciąż rośnie w siłę, a ludzie żyją dostatniej.

Upadek przemysłu, utrata kontroli nad sektorem bankowym, marnotrawstwo środków unijnych, wszechobecna korupcja, niesprawiedliwy wymiar sprawiedliwości, rozpadająca się służba zdrowia, edukacja dewastowana od przedszkola aż po szkolnictwo wyższe, krach systemu emerytalnego, uzależnienie energetyczne od Rosji, demontaż polskich sił zbrojnych, osłabienie podmiotowości czy wręcz klientelizm w polityce zagranicznej i wreszcie widoczna gołym okiem postępująca degeneracja klasy politycznej – tę listę grzechów i zaniedbań można by dalej poszerzać i ilustrować stosownymi przykładami.

Bez nadziei

Niezależnie od krytycznych analiz funkcjonowania poszczególnych sfer naszego państwa istotną oznaką dynamiki nastrojów społecznych są utrzymująca się fala emigracji, wzrastająca od kilku lat liczba samobójstw (w tym dramatyczny wzrost w 2013 roku!) oraz nadciągająca katastrofa demograficzna. Ta ostatnia nie jest spowodowana jedynie absurdalną polityką (nie tyle pro-, ile raczej antyrodzinną), lecz przede wszystkim pogłębiającym się poczuciem utraty nadziei na sensowne życie, szczególnie dotkliwym dla młodego pokolenia. Jeśli u zarania III RP wydawało się nam, że „jesteśmy wreszcie we własnym domu", to od pewnego czasu poczucie to staje się dla wielu z nas coraz bardziej iluzoryczne.

Aby rzecz zobaczyć we właściwym świetle, warto się cofnąć w czasie. W czerwcu 1987 roku, w pierwszym dniu swojej trzeciej pielgrzymki do ojczyzny, Jan Paweł II na spotkaniu na Zamku Królewskim w Warszawie precyzyjnie ukazał ówczesnym rządcom PRL, na czym polega odpowiedzialne myślenie o wspólnocie. Nasz przyszły los – mówił ojciec święty – „leży w ręku tych, którzy potrafią podać następnym pokoleniom motywy życia i nadziei". Oczywiście ówczesna władza nie była w stanie ani tych motywów podać, ani nawet pojąć, że w ogóle można myśleć o Polsce i Polakach, odwołując się do takich kategorii i do takiego wymiaru. Ale czy dzisiejsza władza to potrafi? Dlatego to samo pytanie o motywy życia i nadziei dla obecnych i przyszłych pokoleń trzeba stawiać zarówno aktualnie sprawującym rządy, jak i tym, którzy do tego aspirują.

Coraz bardziej pogłębiający się kryzys nadziei, który grozi – i to wcale w nie tak odległej perspektywie – wręcz fizyczną zagładą narodu, ma swoje korzenie o wiele głębiej niż tylko w wymiarze polityczno-ekonomicznym. Chodzi tu przecież przede wszystkim o kryzys duchowy dotykający podstawowych wartości, na których osadzone jest nasze osobiste życie i które pozostają ściśle związane z dziejami naszego narodu. Czy słowa: „jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy", „za wolność waszą i naszą", „Bóg, Honor, Ojczyzna", cokolwiek dziś jeszcze znaczą? Czy potrafią natchnąć sensem obecne pokolenia, tak jak wpłynęły na ich poprzedników? Czy są jeszcze w stanie skłonić nas do poświęceń, do postawienia dobra wspólnoty ponad troskę o własne sprawy i własne interesy?

Wartości zostały poświęcone w imię interesu umawiających się elit

A przecież to dzięki wierności owym wartościom Polska mogła się odrodzić po latach zaborów, mogła też po latach komunistycznej opresji powstać i przeciwstawić się imperium sowieckiemu jako ruch „Solidarności", by wreszcie w 1989 roku ponownie odzyskać niepodległość. Odpowiedź na powyższe pytania nie musi wcale brzmieć negatywnie. Można bowiem wymienić wiele przykładów na to, że młode pokolenie – mimo publicznej promocji zachowań, które podkopują wciąż jeszcze istniejący kapitał społeczny – pod względem wrażliwości, zaangażowania i gotowości do poświęceń nie różni się znacząco na gorsze od swoich poprzedników.

Gdzie leżą źródła duchowego kryzysu, z którym przyszło nam się dziś zmierzyć? Przede wszystkim, wraz z wejściem w struktury Unii Europejskiej Polska otworzyła się szeroko na wpływ dominujących tam trendów obyczajowo-kulturowych, jawnie wrogich wobec istotnych składników naszej tożsamości – głównie tych jej elementów, które zawdzięczamy chrześcijaństwu.

Ta zewnętrzna presja nie byłaby mimo wszystko tak groźna, gdyby spotkała się ze zdecydowanym stanowiskiem polskiego państwa i jego instytucji. Niestety, konformizm władzy – jej gotowość do płynięcia z głównym prądem europejskich przemian kulturowych – powoduje, że nie tylko nie próbuje się ona przeciwstawiać tym wpływom, ale co gorsza, wyraźnie je wspiera.

Drugie, ważniejsze, bo wewnętrzne, źródło duchowego kryzysu, w którym znajduje się Polska, odnajdziemy w rozstrzygnięciach, które 25 lat temu zadecydowały o etycznym i instytucjonalnym kształcie przestrzeni, w jakiej po dziś dzień toczy się życie naszej wspólnoty. III Rzeczypospolitej nie udało się zbudować na fundamencie prawdy i sprawiedliwości – uniwersalnych wartościach, oczywistych dla wszystkich ludzi dobrej woli. Wartości te zostały poświęcone w imię zgodnego interesu umawiających się „elit".

I nie był to bynajmniej akt jednorazowy, bo, jak wiadomo, przykłady pociągają. Od tego czasu ów założycielski deal III RP funkcjonuje jako miara i wypróbowany wzorzec działania w przestrzeni publicznej, natomiast niepisana zasada, że wymogi prawdy i sprawiedliwości mogą być zawieszane i lekceważone ze względu na priorytet interesów różnych „grup trzymających władzę", stała się w naszym kraju trwałym elementem porządku, coraz mocniej określając działanie całej ponadpartyjnej kasty demokratycznych polityków, urzędników państwowych, sędziów czy przedstawicieli czwartej władzy.

Przybywa łajdaków

Mówiąc wprost, to nierozliczenie komunistycznej przeszłości okazało się grzechem pierworodnym i główną przyczyną postępującego rozkładu moralnych standardów życia politycznego i społecznego w Polsce. Jeżeli bowiem w państwie to, czy ktoś był funkcjonariuszem zbrodniczego systemu i zarazem reprezentantem interesów obcego mocarstwa, nie ma żadnego publicznego znaczenia i nie pociąga za sobą żadnych skutków prawnych, to nie widać powodu, aby na podobną tolerancję ze strony instytucji państwowych nie mogli również liczyć sprawcy innych, o wiele mniej ważnych, występków i afer. „Tam nie brak ludzi dzielnych, gdzie czci się najdzielniejszych" – pisał Arystoteles. Do jego słów należałoby dodać: „gdzie wychwala się łajdactwo, tam przybywa łajdaków".

III Rzeczpospolita miała i ma oczywiście wielu ojców. Za jej kształt odpowiadają przede wszystkim – jedni w większym, inni w mniejszym stopniu – konkretni politycy, ale również doradcy, eksperci, komentatorzy, publicyści, którzy czasem w otwartej debacie, czasem bezpośrednio, podsuwali politykom rozmaite – lepsze lub gorsze – idee, pomysły i rozwiązania. Tegoroczny jubileusz wydaje się dobrą okazją, aby ci z nich, którzy zdolni są do intelektualnej refleksji, podjęli się także trudu analizy własnych dokonań i własnego wkładu, pozytywnego i negatywnego – aby zdobyli się na swojego rodzaju rachunek sumienia z ich obywatelskiego zaangażowania.

Autor jest wykładowcą w Instytucie Politologii UKSW oraz Instytucie Studiów Politycznych PAN. Współzałożyciel i dyrektor Instytutu Myśli Józefa Tischnera w Krakowie. Powyższy tekst to fragment wstępu do książki pt. "Budowanie na piasku", która ukaże się jesienią.

Już samo porównanie z krótszym przecież i o wiele trudniejszym okresem II Rzeczypospolitej pokazuje, że ostatnie ćwierćwiecze to w ogromnej mierze czas zmarnowanych szans. Mimo wyjątkowo korzystnej sytuacji międzynarodowej – przyjęcia do NATO, do Unii Europejskiej i związanego z tym potężnego wsparcia finansowego –  nie sposób uwierzyć, że Polska wciąż rośnie w siłę, a ludzie żyją dostatniej.

Upadek przemysłu, utrata kontroli nad sektorem bankowym, marnotrawstwo środków unijnych, wszechobecna korupcja, niesprawiedliwy wymiar sprawiedliwości, rozpadająca się służba zdrowia, edukacja dewastowana od przedszkola aż po szkolnictwo wyższe, krach systemu emerytalnego, uzależnienie energetyczne od Rosji, demontaż polskich sił zbrojnych, osłabienie podmiotowości czy wręcz klientelizm w polityce zagranicznej i wreszcie widoczna gołym okiem postępująca degeneracja klasy politycznej – tę listę grzechów i zaniedbań można by dalej poszerzać i ilustrować stosownymi przykładami.

Pozostało 88% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał