Setki tysięcy kamer rozmieszczonych na ziemi i w kosmosie obserwuje świat wokół nas, wszystkie „linie łączności" są w jakiś sposób podsłuchiwane bądź podglądane. A jednak zdarzają się – zwykle bardzo nieprzyjemne – niespodzianki. W sferze polityki międzynarodowej należy do niej pojawienie się ważnego czynnika, jakim jest ISIL (skrót angielskiej wersji nazwy Islamskie Państwo Iraku i Lewantu) znany też jako ISIS lub pod pół tuzinem innych określeń. Pojawiwszy się właściwie znikąd, bojownicy ISIL podbili znaczną część północnego Iraku (w tym obszary zamieszkane przez Kurdów), zamordowali tysiące ludzi i marzą o utworzeniu kalifatu rozciągającego się na obszarze całego Bliskiego Wschodu, a w konsekwencji – likwidacji wszystkich istniejących tam dziś państw i granic.
Są to bez wątpienia terroryści – stosują jednak taktykę regularnej armii, usiłującej „wyzwolić" znaczne terytorium, co więcej, za swoich wrogów uważają nie tylko niemuzułmanów, lecz również szyitów i wszelkiego rodzaju sekty islamskie, których członków zabijają bez litości, jak zresztą wszystkich, którzy są innego zdania niż oni. W ostatnim czasie zamordowali m.in. wysokich rangą przedstawicieli ONZ, tureckich dyplomatów i dziennikarzy zachodnich. Znani są przy tym z niebywałego okrucieństwa.
Cały tekst w Plusie Minusie
Tu w sobotę można kupić elektroniczne wydanie „Rzeczpospolitej" z Plusem Minusem