Przed Cesare Beccarią i jego dziełem „O przestępstwach i karach" z 1764 roku nikomu nie przyszło do głowy, żeby zakazać stosowania tortur w procesie karnym?
Przychodziło. W pierwszej kolejności powinniśmy wymienić naszego rodaka Bartłomieja Groickiego, prawnika, który w epoce renesansu podkreślał, że tortury nie przynoszą właściwych rezultatów. Oprócz specjalistów mało kto zna jego dorobek, a naprawdę powinniśmy się tym chwalić przed światem. Przede wszystkim warto powiedzieć, że stosowanie tortur na wielką skalę dotyczy względnie krótkiego okresu w historii prawa. W średniowieczu tortury wcale nie były tak częstym zjawiskiem. To przyszło wraz z reformacją, kontrreformacją oraz wojnami religijnymi i trwa jakieś 300 lat, a jako apogeum wskazuje się XVII wiek, oczywiście wraz z polowaniami na czarownice i udoskonalaniem instrumentarium znęcania się nad drugim człowiekiem. Ale wraz z oświeceniem, którego dzieckiem był Beccaria, przychodzi ruch humanitarnej reformy prawa, nowe pomysły celu represji karnej, czyli z grubsza to wszystko, na czym do dziś się opieramy.