Aborcja łatwa jak pocałunek

W kraju, gdzie środki antykoncepcyjne są dostępne na rogu każdej ulicy, co trzecia Francuzka przerywa ciążę. To czarna strona rewolucji seksualnej.

Aktualizacja: 15.02.2015 08:26 Publikacja: 14.02.2015 00:01

Młodym Francuzom łóżkowa przygoda może przytrafić się w każdych okolicznościach

Młodym Francuzom łóżkowa przygoda może przytrafić się w każdych okolicznościach

Foto: Keenpress/National Geographic/Getty Images

Nad Sekwaną aborcja jest legalna od 40 lat. Valery Giscard d'Estaing, pierwszy prezydent V Republiki, który nie zaliczał się do grona najbliższych współpracowników konserwatywnego generała de Gaulle'a, w połowie lat 70. uznał, że przyszedł czas na „oddanie kobietom kontroli nad własnym ciałem". Misję przekonania wciąż bardzo zachowawczego parlamentu do zniesienia kar za przerywanie ciąży powierzył Simone Veil, ówczesnej minister zdrowia, byłej więźniarce Auschwitz i wielkiemu autorytetowi moralnemu.

– Chcę powiedzieć z całym przekonaniem: aborcja musi pozostać wyjątkiem, ostatecznym rozwiązaniem w sytuacjach bez wyjścia. Ale jak to możliwe, skoro przerywanie ciąży ma być tolerowane? Jak zrobić, aby społeczeństwo nie zachęcało do stosowania tego zabiegu? Chciałabym przede wszystkim podzielić się głębokim przekonaniem, jakie mają kobiety: przepraszam, ale wydaje mi się to konieczne w tym Zgromadzeniu Narodowym złożonym niemal wyłącznie z mężczyzn. Otóż, żadna kobieta nie decyduje się z lekkim sercem na aborcję. Wystarczy wsłuchać się w to, co mówią same kobiety – przekonywała wtedy  francuskich deputowanych Veil.

Misję powierzoną przez prezydenta udało jej się wypełnić głosami lewicy i centrum. Przy sprzeciwie znacznej części prawicowych deputowanych ustawa została przyjęta 17 stycznia 1975 r.

Coraz łatwiej, coraz częściej

Dziś 88-letnia Veil wie, że cztery dekady temu zbytnio zawierzyła kobietom. Pomyliła się też co do całego francuskiego społeczeństwa.

– Aborcja stała się we Francji banalnym środkiem antykoncepcyjnym dla kobiet, które nie chcą kłopotać się braniem codziennie pigułki – mówi w rozmowie z „Plusem Minusem" Patrice Cudicio, wybitny francuski seksuolog.

W ubiegłym roku nad Sekwaną przeprowadzono 210 tys. zabiegów przerywania ciąży. W ciągu całego życia na statystyczną Francuzkę przypada 0,53 proc. aborcji, co oznacza, że średnio co druga kobieta przeprowadza taki zabieg. Ponieważ jednak 9,5 proc. potencjalnych matek dwukrotnie przerywa ciążę, a 4,5 proc. trzykrotnie lub więcej, w praktyce co trzecia Francuzka ma za sobą doświadczenie z pozbyciem się płodu.

W pierwszym roku po wejściu w życie ustawy Veil ten współczynnik był co prawda nieco większy (0,66 aborcji na kobietę), jednak w ciągu następnych 40 lat środki antykoncepcyjne, które prawo dopuściło we Francji już w 1967 r., bardzo się upowszechniły i udoskonaliły. W szkołach wprowadzono także kompleksowe programy nauczania o planowaniu rodziny. Dlatego też wciąż tak duża liczba aborcji musi szokować.

Jednym z powodów jest polityka państwa. – To nie jest temat debaty publicznej. W Stanach Zjednoczonych prezydent przysięga na Biblię, to jest kraj do pewnego stopnia tak samo zbudowany wokół religii jak Izrael czy Iran. We Francji we mszy uczestniczy 4 proc. społeczeństwa, to jest margines – podkreśla Cudicio.

Ustawy Veil nie chce odwołać żadna poważna partia polityczna kraju, łącznie ze skrajnie prawicowym Frontem Narodowym. Taką chęć deklaruje jedynie ojciec obecnej liderki tego ostatniego ugrupowania Jean-Marie Le Pen. To jednak postać, która straciła wpływy w kraju.

Co więcej, kolejne rządy wprowadzały znaczące ułatwienia dla kobiet, które zdecydują się na aborcję. W 2001 r. wydłużono z dziesięciu do 12 tygodni ciąży termin, w którym usunięcie ciąży jest możliwe. Trzy lata później władze zalegalizowały stosowanie pigułki aborcyjnej (RU-486), dzięki której kobieta do dziewiątego tygodnia ciąży nie musi poddawać się zabiegowi chirurgicznemu, aby uniknąć porodu. Nie musi nawet odwiedzać placówki służby zdrowia.

– Po zażyciu takiej pigułki pacjentka pozbywa się płodu, który ma wówczas 2–3 milimetry. To dla niej zupełnie bezbolesna procedura – mówi Cudicio.

Dziś przeszło połowę aborcji we Francji przeprowadza się właśnie w taki sposób.

Dwa lata temu socjalistyczny rząd wykreślił z kolei warunek, aby aborcja była przeprowadzana tylko u kobiet, które znajdują się  w „beznadziejnej" sytuacji rodzinnej lub finansowej. Choć już wcześniej nikt poważnie nie sprawdzał, czy deklaracje pacjentek są w tej sprawie zgodne z prawdą, od tej pory Francuzki nie muszą się z niczego tłumaczyć.

Od 2013 r. operacja przerwania ciąży jest z kolei całkowicie pokrywana przez państwo (wcześniej pacjentka płaciła 30 proc. kosztów, jeśli przeprowadzała ją w szpitalu prywatnym, i 20 proc. w szpitalu publicznym). A kilka tygodni temu minister zdrowia Marisol Touraine zapowiedziała, że państwo weźmie na siebie koszty EKG i innych badań przeprowadzanych przez kobiety w ciąży. We wrześniu ma zaś zostać ustanowiony jeden ogólnokrajowy numer, pod którym Francuzki poszukujące informacji dotyczących aborcji dowiedzą się, jak to zrobić najskuteczniej. W taki sposób rząd chce uczcić rocznicę legalizacji przerywania ciąży.

Najzagorzalsi zwolennicy aborcji uważają jednak, że „kobiety wciąż jeszcze nie uzyskały pełnej kontroli nad swoim ciałem".

– Prawo do przerywania ciąży nadal nie jest takim samym prawem jak każde inne – uważa Nathalie Bajos z Narodowego Instytutu Zdrowia i Badań Medycznych (Inserm).

Wysoka Rada ds. Równości Kobiet i Mężczyzn, kierując się taką logiką, wystąpiła o zniesienie klauzuli sumienia, która pozwala lekarzom na odmowę wykonania zabiegu likwidacji płodu, oraz obowiązkowej, siedmiodniowej przerwy między pierwszą i drugą konsultacją pacjentki w gabinecie lekarskim. W obu przypadkach Trybunał Konstytucyjny odrzucił jednak te postulaty.

– Prawa, które sobie wywalczyliśmy po długich bojach, nigdy nie są dane raz na zawsze, w każdej chwili mogą zostać ograniczone czy zlikwidowane – zareagowało na to CGT, największy francuski związek zawodowy.

Minispódniczki i rewolucja '68

Mimo tych obaw Francja pozostaje dziś jednym z tych krajów świata, gdzie warunki wykonania aborcji są wyjątkowo liberalne. Ale zdaniem seksuologów i socjologów to nie jedyne, a być może także nie najważniejsze wytłumaczenie tak powszechnego pozbywania się płodu przez Francuzki.

– Przynajmniej równie ważna jest w tym kontekście głęboka rewolucja seksualna, jaką przeżywa kraj w ostatnich latach – mówi Cudicio.

Badania pokazują, że to wcale nie Francuzki z małych miejscowości, z niskim wykształceniem, mające ograniczone możliwości finansowe czy wywodzące się ze środowisk imigranckich najczęściej decydują się na przeprowadzenie kontrowersyjnego zabiegu. – To przede wszystkim dobrze sytuowane 25-30 latki, które robią karierę zawodową i nie chcą, aby nieplanowana ciąża pokrzyżowała im plany. Mówimy tu o grupie społecznej, która ma niezwykle łatwy dostęp do finansowanych przez państwo środków antykoncepcyjnych. Ale te kobiety mają jeszcze łatwiejszy dostęp do seksu, łóżkowa przygoda może im się przytrafić niemal w każdych okolicznościach. Dlatego nie zawsze się odpowiednio zabezpieczają. Wiele moich pacjentek uważa, że zamiast kłopotać się codziennym braniem pigułek, lepiej raz sięgnąć po pastylkę RU-486 – twierdzi seksuolog.

Głębokie przemiany obyczajowe zaczęły się nad Sekwaną dość niewinnie: w 1965 r. po raz pierwszy na ulicach Paryża i innych dużych miast pojawiły się minispódniczki. Ale już dwa lata później państwo dopuściło do sprzedaży środki antykoncepcyjne, oficjalnie uznając, że seks jest przede wszystkim źródłem przyjemności, a nie sposobem na reprodukcję. Rok później wielkie manifestacje studenckie przeciwko konserwatywnym wartościom reprezentowanym przez generała de Gaulle'a zapoczątkowały głęboką liberalną zmianę francuskiego społeczeństwa. Dwa lata później generał podał się do dymisji.

– Statystyki pokazują, że wciąż mamy dość wysoką rozrodczość, wyraźnie lepszą niż w większości innych krajów Europy. Ale to w znacznym stopniu iluzja. Ilość dzieci zawyżają imigranci z krajów muzułmańskich i z Czarnej Afryki, którzy mają co prawda obywatelstwo, ale kontynuują model rodziny swoich przodków. Bez tego mimo rozbudowanej polityki wspierania rodziny rozrodczość byłaby we Francji całkiem niska – wskazuje Cudicio.

Pokolenie YouPorn

Nowy sposób postrzegania seksu stopniowo wpłynął także na podejście do aborcji.

– Niektóre kobiety mają po takiej operacji wyrzuty sumienia, mogą nawet odczuwać z tego powodu ból w trakcie penetracji, bo akt będzie im się kojarzył z czymś nagannym. Ale takich pacjentek mam z każdym rokiem coraz mniej, to efekt banalizacji przerywania ciąży mówi seksuolog.

Z analiz przeprowadzonych przez Narodowy Instytut Badań Naukowych (CNRS) wynika, że zmiana postrzegania aborcji to tylko jeden z efektów rewolucji seksualnej. Innym jest znacznie większa popularność takich praktyk, jak sadomasochizm, który kiedyś był czymś zupełnie marginalnym. Powszechnie praktyką stał się seks oralny i analny. 60 proc. Francuzek i 90 proc. Francuzów otwarcie przyznaje się do regularnej masturbacji. Co prawda panowie wciąż deklarują, że mieli w trakcie życia większą liczbę partnerek (11,6) niż panie (4,4), ale ta różnica w młodym pokoleniu bardzo się zmniejsza.

W połowie lat 90. ubiegłego wieku w głównych miastach kraju upowszechniły się kluby libertyńskie, te same, których regularnym bywalcem był  eksszef Międzynarodowego Funduszu Walutowego Dominique Strauss-Kahn. Tam zwykle dobrze sytuowani Francuzi i Francuzki mogą zjeść wykwintną kolację, skosztować wybornych trunków, razem nago zrelaksować się w jacuzzi lub saunie, a często w specjalnie do tego przeznaczonych pokojach pójść o krok dalej.

To zwyczaje, które w poprzednim pokoleniu byłyby trudne do wyobrażenia. Ale w ostatnich latach zmiany nabrały jeszcze większego przyspieszenia i... zaczęły niepokoić.

– Decydujący wpływ na obyczajowość francuskiego społeczeństwa ma teraz internet, który z jednej strony bardzo ułatwia kontakty towarzyskie, a z drugiej, poprzez masowo oglądane filmy pornograficzne, narzuca sposób postrzegania seksualności. Coraz więcej osób zatraca zdolność do nawiązywania podmiotowych relacji z drugim człowiekiem, traktuje seks wyłącznie w kategoriach konsumpcyjnych. Można po niego sięgnąć w niemal każdej sytuacji jak po dobre wino. To istotna przyczyna rozpowszechnienia zabiegów aborcji, które eliminują niepożądane skutki „dobrej zabawy" – tłumaczy Cudicio. I opowiada: – Był dziś u mnie młody chłopak, który ma problemy z erekcją. Mówi: gdy idę na dyskotekę, często kończę w łóżku z dziewczyną, którą poznałem tego samego wieczoru. To pokolenie ludzi, którzy w wieku 22–25 lat wszystkiego już w seksie spróbowali, których coraz mniej cokolwiek podnieca i którzy nie są w stanie nawiązać długotrwałych, głębszych relacji międzyludzkich. W tym kontekście wyrzuty sumienia z powodu decyzji o przerwaniu ciąży są czymś zupełnie abstrakcyjnym.

Zdaniem Francuskiej Rady Planowania Rodziny coraz bardziej liberalna obyczajowość seksualna nie jest może najważniejszym, ale jednak istotnym powodem rozpadu rodzin. Nad Sekwaną 44,7 proc. małżeństw kończy się rozwodem. W układzie, w którym łatwo o przygodę na boku, trudniej dostrzec w żonie czy mężu kogoś wyjątkowego.

Francję, podobnie jak inne kraje Europy, zalewa fala internetowej pornografii. Do tego stopnia, że naukowcy zaczynają mówić o „pokoleniu YouPorn" od nazwy jednego z największych portali erotycznych.

Z badań przeprowadzonych przez instytut Ifop wynika, że 55 proc. uczniów w wieku do 15 lat już widziało film pornograficzny. Z kolei 69 proc. Francuzów od 15. do 24. roku życia i 35 proc. Francuzek regularnie odwiedza portale pornograficzne. To niemal dwa razy więcej niż pięć lat temu.

– To jest grupa wiekowa, która dorosła wraz z internetem. Oni nie tylko przyswoili nowoczesne techniki komunikacji, ale także przyjęli w ten sposób pewien model zachowania seksualnego. To, co widzą na filmach pornograficznych, utożsamiają z realnym światem – mówi François Kraus, dyrektor Ifopu.

Analiza Ifopu, jednej z dwóch największych instytucji badania opinii publicznej we Francji, pokazuje, że młodzi coraz częściej przyjmują wzorce zachowania „kultury porno".  Okazuje się na przykład, że w ciągu 20 lat podwoił się (do 18 proc.) udział kobiet do 25. roku życia zainteresowanych seksem z inną kobietą. Całkiem powszechne stały się także takie praktyki, jak wytrysk na twarz partnerki czy seks analny.

Szkolny cennik

Wyjątkowe spustoszenie kultura porno robi w szkołach. Z badań instytutu OpinionWay wynika, że 25 proc. rodziców słyszało o przypadkach prostytucji w szkolnych toaletach, podobnie jak 33 proc. uczniów. Okazuje się, że obowiązują tu nawet dość jasne zasady: płyta DVD z nagraniem znanego zespołu dla dziewczyny, która zgodzi się na pocałunek, fajne ubranie za możliwość dotknięcia jej piersi, całkiem porządny prezent za seks oralny.

– Zgoda na takie rzeczy to często warunek przynależności do grupy. Rangę pierwszego pocałunku w poprzednim pokoleniu przejął teraz pierwszy seks oralny, odpowiednikiem miłosnego liściku jest ememes z własnym zdjęciem nago. Dziewczyna ma problem z odmówieniem, gdy wie, że jej koleżanki się na to zgodziły – tłumaczy Gisele George, specjalistka od psychiatrii dzieci i młodzieży.

W takim kontekście zapewnienia Simone Veil o kobietach, które nigdy nie decydują się na aborcję z lekkim sercem, nie brzmią już zbyt przekonująco.

– Tylko edukacja może nas uratować. Ale oddziaływanie pornografii poprzez internet jest tak wielkie, że na razie nie bardzo widzę, jak mielibyśmy z nią wygrać – przyznaje Patrice Cudicio.

Nad Sekwaną aborcja jest legalna od 40 lat. Valery Giscard d'Estaing, pierwszy prezydent V Republiki, który nie zaliczał się do grona najbliższych współpracowników konserwatywnego generała de Gaulle'a, w połowie lat 70. uznał, że przyszedł czas na „oddanie kobietom kontroli nad własnym ciałem". Misję przekonania wciąż bardzo zachowawczego parlamentu do zniesienia kar za przerywanie ciąży powierzył Simone Veil, ówczesnej minister zdrowia, byłej więźniarce Auschwitz i wielkiemu autorytetowi moralnemu.

– Chcę powiedzieć z całym przekonaniem: aborcja musi pozostać wyjątkiem, ostatecznym rozwiązaniem w sytuacjach bez wyjścia. Ale jak to możliwe, skoro przerywanie ciąży ma być tolerowane? Jak zrobić, aby społeczeństwo nie zachęcało do stosowania tego zabiegu? Chciałabym przede wszystkim podzielić się głębokim przekonaniem, jakie mają kobiety: przepraszam, ale wydaje mi się to konieczne w tym Zgromadzeniu Narodowym złożonym niemal wyłącznie z mężczyzn. Otóż, żadna kobieta nie decyduje się z lekkim sercem na aborcję. Wystarczy wsłuchać się w to, co mówią same kobiety – przekonywała wtedy  francuskich deputowanych Veil.

Pozostało 92% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy