Nad Sekwaną aborcja jest legalna od 40 lat. Valery Giscard d'Estaing, pierwszy prezydent V Republiki, który nie zaliczał się do grona najbliższych współpracowników konserwatywnego generała de Gaulle'a, w połowie lat 70. uznał, że przyszedł czas na „oddanie kobietom kontroli nad własnym ciałem". Misję przekonania wciąż bardzo zachowawczego parlamentu do zniesienia kar za przerywanie ciąży powierzył Simone Veil, ówczesnej minister zdrowia, byłej więźniarce Auschwitz i wielkiemu autorytetowi moralnemu.
– Chcę powiedzieć z całym przekonaniem: aborcja musi pozostać wyjątkiem, ostatecznym rozwiązaniem w sytuacjach bez wyjścia. Ale jak to możliwe, skoro przerywanie ciąży ma być tolerowane? Jak zrobić, aby społeczeństwo nie zachęcało do stosowania tego zabiegu? Chciałabym przede wszystkim podzielić się głębokim przekonaniem, jakie mają kobiety: przepraszam, ale wydaje mi się to konieczne w tym Zgromadzeniu Narodowym złożonym niemal wyłącznie z mężczyzn. Otóż, żadna kobieta nie decyduje się z lekkim sercem na aborcję. Wystarczy wsłuchać się w to, co mówią same kobiety – przekonywała wtedy francuskich deputowanych Veil.