Jednak intuicja podpowiada mi, że trzeba Franciszkowi zaufać, przyjąć z pokorą ten wybór, tak jak z pokorą Kościół przyjmował zmiany Vaticanum Secundum czy pontyfikat Jana Pawła II.
Czytaj także: Franciszek poza schematem
Czytaj także: Schizma zacznie się w Polsce?
Mam świadomość, że jego misja niesie wyrazisty potencjał zmiany, ale czyż zmiany nie przyniosły reformy soboru watykańskiego? Czyż nie było szokiem odejście od łaciny w liturgii? Odwrócenie się kapłana twarzą do wiernych? Czy trudny postulat ekumenizmu? Niewątpliwie idea aggiornamento zdawała się wywracać uświęconą przez tysiąclecie tradycję, a jednak dzisiaj trudno sobie wyobrazić Kościół bez tych reform. Czy możliwy byłby bez nich pontyfikat Jana Pawła II? Dialog z judaizmem i Cerkwią prawosławną? Wizyty Ojca Świętego w synagodze i meczecie? Na koniec pielgrzymki, ten najczytelniejszy z symboli duszpasterstwa naszych czasów?
Wątpię, szczerze wątpię i rozumiejąc debatę konserwatystów z modernistami, opowiadam się za Kościołem dialogu, otwartości, a przede wszystkim Kościołem wchodzącym we współczesny język interakcji. To bardzo potrzebne w dzisiejszym świecie komunikacji bez granic, gdzie wierzący wystawieni są na tysiące konkurencyjnych porządków i idei. Trzeba umieć z nimi dyskutować. Wygrywać swoje. Potrzeba do tego współczesnego języka.
Franciszek wydaje się to rozumieć. Łączy tradycję z wyczuciem nowoczesności, a jego latynoski rodowód niesie z sobą dziedzictwo krzyżujących się kultur, dla Kościoła w epoce globalizacji atut nie do przecenienia. Jednocześnie trudno nie dostrzec realnego niebezpieczeństwa wybicia chrześcijaństwa z cywilizacyjnych kolein, w których się narodziło. Mam nadzieję, że Franciszek sobie z tym poradzi. Sprosta dziedzictwu świętego Piotra w świecie, którego symbolem w coraz większym stopniu są kramy na dziedzińcu jerozolimskiej świątyni. Szczerze mu w tej pracy kibicuję.
I stawiam naprzeciw niego innego bohatera, a raczej antybohatera naszych czasów. Człowieka, któremu w ostatnich miesiącach poświęcamy nieporównanie więcej miejsca. Władimir Putin, car, jedynowładca, który w przeciwieństwie do Franciszka za bardzo uwierzył, że jego królestwo jest z tego świata.