Jeśli jakaś książka prozatorska zasługiwała na nagrodę wręczoną w imieniu mieszkańców stolicy, to z pewnością był nią „Wschód" Andrzeja Stasiuka. Twórca, kojarzony dziś z Beskidem Niskim („Opowieści galicyjskie") i peregrynacjami po Europie Środkowej („Jadąc do Babadag"), jest przecież mocno związany z Warszawą, tu się urodził, wychował i to właśnie rodzinnemu miastu poświęcił kilka ważnych książek („Dziewięć", „Jak zostałem pisarzem"). Ale spośród tych ważnych „Wschód" wydaje się najważniejszy, ponieważ pokazuje Warszawę z innej perspektywy, jako przedpole Wschodu, tego rosyjskiego i tego jeszcze dalszego, gdzieś hen po Chiny.
Gdyby kierować się „warszawskością" nagrodzonych książek, to na czele, nawet przed Stasiukiem, w rankingu znalazłyby się „Okupacyjne losy muzyków", pięknie wydany album będący jednocześnie dramatyczną opowieścią z czasów wojny. Widzimy tu wielkich artystów, takich jak Witold Lutosławski, Andrzej Panufnik czy Grażyna Bacewicz, którzy zmagają się z trudami życia w czasach niemieckiego terroru. Ale w pewnym momencie do czytelnika dociera, ilu spośród kompozytorów i wirtuozów nie przeżyło, ginąc w powstaniu lub w getcie. I wtedy uświadamiamy sobie skalę wojennej hekatomby.
Tragedie przydarzają się zbiorowościom, ale każdy życiowy dramat zawsze ma przede wszystkim wymiar jednostkowy. I tego dowodzi lektura tomiku „Klangor" autorstwa Urszuli Kozioł, jednej z najwybitniejszych współczesnych polskich poetek. To poruszająca książka o przemijaniu i odchodzeniu, napisana po śmierci najbliższej osoby. Te wiersze przesycone są cierpieniem, ale jednocześnie widzimy w nich zrozumienie dla uniwersalnych mechanizmów pamięci, które sprawiają, że każdy ból kiedyś przeminie. W najgorszym wypadku wraz z nami.
A jeśli ktoś potrzebuje książki, która zaraża pogodą ducha, powinien sięgnąć po nagrodzoną w kategorii literatura dziecięca „Franciszkę" Anny Piwkowskiej z ilustracjami Emilii Bojańczyk. To urocza, pełna dowcipu i finezji opowieść o pewnej trzynastolatce, która zamierza zostać poetką. To efekt szybkiego kursu dojrzewania, jaki przechodzi za sprawą ciężkiej choroby matki. Dlatego, jak każda dobra literatura, nie jest to książka wyłącznie dla dzieci. Dorośli też znajdą tu refleksje i obrazy, które zapadną im w pamięć.
Fundament tożsamości
Jarosław Marek Rymkiewicz, nagrodzony jako twórca warszawski, dziś kojarzony jest bardziej z wyrazistymi poglądami politycznymi. Gdyby jednak nie był wielkim pisarzem, nikt by nie znał jego opinii.
Nie odbiera nagród, przegrywa procesy, udziela kontrowersyjnych wywiadów. Gdyby nie fakt, że wkrótce ukończy 80. rok życia, można by go nazwać enfant terrible polskiej literatury. Warto jednak podkreślić, że prowokacje Rymkiewicza i kontrowersje dotyczą również jego twórczości, a takie reakcje udaje się wywołać bardzo nielicznym artystom, zwłaszcza piszącym tak wysublimowaną literaturę.
Nie brakuje krytyków, którzy uważają, że to autor piszący najpiękniejszą dziś polszczyzną. Że jest godnym następcą Jarosława Iwaszkiewicza, zdaniem wielu najwybitniejszego polskiego prozaika drugiej połowy XX wieku i wielkiego stylisty. Z panem na Stawisku łączy Rymkiewicza także to, że obaj zaczynali od poezji i stworzyli wspaniałe wiersze. Różni zaś to, że Iwaszkiewicz pisał fikcję, natomiast pisarz wyróżniony właśnie tytułem twórcy warszawskiego poświęcił się esejowi. Tyle że jego szkice są porywające jak najlepsze fabuły i wywołują niezwykłe emocje.