Podejrzane były polskie sukcesy podczas mistrzostw świata w Helsinkach (1983). Edward Sarul (pchnięcie kulą) i Zdzisław Hoffmann (trójskok) wywalczyli złote medale, Bogusław Mamiński był drugi na 3000 m z przeszkodami, a młociarz Zdzisław Kwaśny – trzeci. Głosy, że to dzięki stosowaniu somatotropiny (hormonu wzrostu), nie były rzadkie, tyle że środek nie był na liście dopingowej MKOl i trudno było mówić o łamaniu przepisów.
Bohaterem przyłapanym i osądzonym był Antoni Niemczak. Zajął drugie miejsce w maratonie nowojorskim w 1986 roku, ale nagrody nie odebrał – wykryto, że brał nadrolon. Tłumaczenie, że to z powodu zabiegu dentystycznego, nie przekonało organizatorów maratonu ani opinii publicznej, choć znalazły się zeznania lekarza potwierdzającego wersję biegacza. „Ząb Niemczaka" stał się tylko synonimem nieskutecznej obrony przed dopingowymi oskarżeniami.
W gorących latach 80. przyłapano też niezłego sprintera i płotkarza Roberta Kurnickiego, który najpierw się przyznał, potem zaprzeczał, w końcu wyjechał do Niemiec i tam, pod nową flagą, biegał jako lekkoatleta wolny od podejrzeń.
Na paru notkach prasowych zakończyła się sprawa kulomiotek Teresy Pawliszcze i Anny Papiernik, które zaczęły oskarżać o niecne działania, ze złamaniem kariery włącznie, trenera Aleksandra Daszkiewicza (kiedyś szkoleniowca Sarula). Wyjaśnień nie było. Tylko przez chwilę żyła sprawa trzech polskich sprinterek, które pojechały na igrzyska w Seulu, choć na mistrzostwach kraju poprzedzających start olimpijski oddały do analizy mocz z przygotowanych wcześniej pojemników. Rzecz ujawnił ówczesny szef szkolenia PZLA Honorat Wiśniewski. I zaraz przestał być szefem.
Polski ślad pojawił się jednak przy aferze Bena Johnsona. Trener Bena niemowy Charlie Francis, sięgając po wiedzę dopingową, wciągnął do współpracy byłego masażystę polskiej kadry olimpijskiej Waldemara Matuszewskiego. W procesie Johnsona w Toronto świadkowie wskazywali także na kontrowersyjną rolę doradcy w kwestiach wspomagania – trenera Tadeusza Szczepańskiego, który wcześniej wychował w Polsce grupę znakomitych płotkarek.
Początek lat 90. to wpadka mistrza świata juniorów na 400 m, bardzo zdolnego sprintera Tomasza Jędrusika (brał testosteron), którego obrona polegała na atakowaniu lekarza kadry i wskazywaniu na porachunki środowiskowe.
Głośną sprawą była także wpadka biegacza na 110 m ppł. Pawła Rączki. Po dyskwalifikacji wykazał, że ma naturalnie podwyższony poziom testosteronu. Tomasz Lipiec, chodziarz, późniejszy minister sportu, został zdyskwalifikowany na cztery lata po mistrzostwach Polski w 1993 roku z powodu stosowania epitestosteronu. Jego przypadek też nie był prosty – dodatkowe badania wykazały, że nie był winny przyjęcia niedozwolonego środka, i prawo startów odzyskał. Dobrą opinię o sobie popsuł potem z zupełnie innych przyczyn – jako minister sportu odwołany na skutek afery korucyjnej w 2007 roku.
Były kolejne wpadki, ale za Polską Komisją do Zwalczania Dopingu w Sporcie przyznajmy: nad Wisłą lekkoatletyka jest względnie czysta, o ile mierzyć tę czystość liczbą skutecznych kontroli. W 2014 roku na 34 udowodnione przypadki tylko jeden dotyczył lekkoatlety.
Koniec zaufania
Ostatni raport WADA potwierdza to, co podpowiadał od lat zdrowy rozsądek: nie można tworzyć imperium sportowo-finansowego, będąc jedynym kontrolerem jego rozwoju. Patologie korupcyjne i dopingowe w lekkoatletyce w Rosji, Kenii, Chinach lub na Jamajce, a także w centrali światowej lekkiej atletyki, były nieuchronne, bo nikomu nie zależało na prawdzie. Układ korzyści działał, bezkarność go wzmacniała.
Nie mamy już zaufania do współczesnego sportu, lekkoatletyki w szczególności. Patrzymy na mistrzów bieżni, skoczni i rzutni z rosnącą obawą, że któregoś dnia następny wielki wyczyn okaże się kolejną smutną bajką ze strzykawką w puencie.
Coraz trudniej podziwiać sportowców, coraz łatwiej kwestionować uczciwość każdego medalu lub rekordu. Optymistów ubywa, nawet jeśli drzemie w nas niezbyt racjonalna nadzieja, że kiedyś będzie lepiej. W lekkiej atletyce ciężko dziś o taką wiarę, nawet jeśli potrzeba oglądania sportowych herosów jeszcze nie wygasła.