Na koncie ma tak duże sukcesy, jak sprzedanie w tydzień miliona egzemplarzy kolejnych trzech albumów, gdy inni męczą się z rozprowadzeniem o połowę mniejszej liczby przez pół roku. Specjaliści z branży oceniają, że gdyby przełożyć obecne wyniki z tradycyjnych sklepów na język statystyki z czasów największej popularności Michaela Jacksona, to niemal każda płyta Swift odnosiłaby taki sukces jak „Thriller". Gdyby chcieć ocenić rynek muzyki pop, wśród białych wokalistek jokery są tylko dwa: Brytyjka Adele i Amerykanka Taylor Swift. Adele śpiewa o wiele ambitniej, ale to Taylor jest pierwszą artystką, która dwukrotnie zdobyła Grammy za album roku.
Miała z tej okazji iście prezydenckie wystąpienie w amerykańskim stylu. – Chciałam zaapelować do wszystkich młodych kobiet – mówiła ze swadą Martina Luthera Kinga. – Będą na waszej drodze do sukcesu ludzie, którzy starają się podciąć wam skrzydła albo podpisać wasze osiągnięcia swoim nazwiskiem oraz zawłaszczyć waszą sławę. Ale jeżeli nie poddacie się im, osiągniecie cel swojego życia i poczucie, że zawdzięczacie to tylko własnej pracy oraz tych, którzy was kochają.
Taylor Swift wiedziała, co mówi, ponieważ wielokrotnie była dyskredytowana jako artystka. Nie chodzi bynajmniej o inwektywy czy wulgarne wpisy. Denerwowały ją zdania w stylu: „Jest zbyt młoda, żeby otrzymać te wszystkie nagrody, jakie zdobyła. Zobaczcie, jak irytujące jest to, gdy wygrywa".
Także podczas uroczystych gal w bezprecedensowy sposób odmawiano jej prawa do sukcesu. Na MTV Awards w 2009 roku na estradę wyskoczył Kanye West, jeden z najpopularniejszych raperów. Taylor Swift spodziewała się gratulacji, tymczasem Kanye wykrzyczał, że statuetka należy się nie Taylor, tylko Beyoncé, żonie innego rapera Jay-Z. Kiedy publiczność zaczęła buczeć, przerażona piosenkarka myślała, że jest celem kolejnego ataku. Myliła się. Buczano na Westa, ale i tak brała wszystko do siebie. Zeszła z estrady, ale zagryzła zęby i wróciła, by kontynuować występ. Co jej nie zabiło, to ją wzmocniło.
Czytaj także:
Podczas tegorocznej gali Grammy, w swym mocnym wystąpieniu, Swift miała na myśli kompozycję z najnowszej płyty Westa, zatytułowaną „Famous". Kanye w seksistowski i niemiły sposób rapuje w niej, że młodziutka wokalistka zawdzięcza mu sławę i że mógł z nią mieć seks. Oczywiście niedługo potem West stonował swoje wypowiedzi, nie przekreśla to jednak faktu, że w zależności od zapotrzebowań piarowskich może kontynuować medialny serial ataków i pomówień bez końca.