Miał rację (wbrew szydercom) minister Antoni Macierewicz, że broń elektromagnetyczna istnieje. Promieniowanie elektromagnetyczne (EM) wpływa na procesy zachodzące w mózgu ludzkim: jak wiadomo, niedobrze mieszkać blisko linii wysokiego napięcia. Ale czy rzeczywiście ktoś wypróbowuje takie moce na Polakach z Dolnego Śląska i Pomorza Zachodniego? Takie eksperymenty wymagałyby ogromnych agregatów, które trudno ukryć.
Co innego broń elektromagnetyczna do zastosowania na wojnie – tu sprawa jest poważniejsza. Od lat testują ją najsilniejsze armie świata. Taka broń stanowi prawdziwy przełom: wyrzucanie pocisków nie wymaga już użycia prochu, lecz prądu elektrycznego, a w działach laserowych pociski w ogóle zostaną wyeliminowane. Do rażenia wroga i jego sprzętu posłuży wiązka energii odpowiedniej mocy.