Przypominam sobie, jak w czasie programu TVP Kultura odbyła się dyskusja między mną a Janem Klatą, który zarzucił mi, że pisałam o jego spektaklu, którego nie widziałam. „Ależ widziałam" – taka była moja odpowiedź, którą w montażu po prostu wycięto. Odmawiałam komentarzy, dopóki jeden z dziennikarzy nie powiedział: – Jak to nie było pani na „Klątwie"? Ja byłem, widziałem i pani tam też była. Okazuje się, że nie tyle ja, ile fragment mnie, ten, który w niewielkiej części pokazałam, improwizując podczas spektaklu Krystiana Lupy. Muszę powiedzieć, ze Teatr Powszechny jakoś szczególnie upodobał sobie tę część mojego ciała, bo występuje ona już w drugim spektaklu. Chyba jednak obaj reżyserzy odnoszą się do czegoś, czego nie widzieli, bo w obu inscenizacjach mały kawałek ciała urasta do całości. Wielu widzów tego pierwszego spektaklu radziło mi też, żebym zażądała honorarium za swój tekst wykorzystany tam w całości, ale uznałam, że szkoda na to czasu.