Marek Leśniak był przez kilka lat (1982–1988) zawodnikiem szczecińskiej Pogoni, wręcz legendą tego klubu. Potem wyjechał na Zachód i grał głównie w klubach zachodnioniemieckich (TSV Bayer Leverkusen, SG Wattenscheid 09, TSV München von 1860, KFC Uerdingen 1905, Fortunie Düsseldorf 1895, S.C. Preussen Münster 06 i SSvG Velbert 02), a także szwajcarskim Neuchâtel Xamax. Zaliczył też dwadzieścia występów w pierwszej reprezentacji Polski. Grając w SG Wattenscheid 09 popisał się w 1993 r. hat-trickiem w meczu przeciwko wielkiemu Bayernowi Monachium. Jednak polscy kibice zapamiętają go jako tego, który w tym samym roku w Chorzowie nie strzelił bramki Anglii, marnując dwie stuprocentowe okazje. Pechowo dla niego i naszej reprezentacji nie udało się utrzymać prowadzenia i mecz z drużyną z Wysp Brytyjskich zakończył się jedynie remisem, choć Polska była w tym meczu lepsza...
Myślałem, że wsadzą mnie do więzienia
Służba Bezpieczeństwa zainteresowała się Leśniakiem ze względu na – jak to stwierdzano – demonstrowaną przez niego „postawę moralno-etyczną". Funkcjonariuszom SB nie podobało się, że ten młody, niespełna dwudziestojednoletni piłkarz „nie myśli perspektywicznie, cechuje go impulsywność w podejmowaniu decyzji". Choć zajmowano się nim „od dłuższego czasu", to działania wobec niego zintensyfikowano w sierpniu 1984 r. Miało to związek z uzyskaniem informacji o jego planowanym transferze do Górnika Zabrze. Zmianą barw klubowych był zainteresowany sam piłkarz oraz klub ze Śląska. Przeciwko były oczywiście władze Pogoni. Były one w o tyle korzystnej sytuacji, że Leśniaka wiązał z klubem ważny kontrakt. Postanowiono zatem zawiesić go w prawach zawodnika, w wyniku czego nie wyjechał na mecz reprezentacji Polski do Francji. Stanowisko portowców poparł Polski Związek Piłki Nożnej. W rezultacie skruszony piłkarz, który zamiast na obóz przygotowawczy ze swoim klubem, wyjechał na negocjacje na Górny Śląsk, powrócił do Szczecina, przeprosił władze klubu i kolegów. Na takie zachowanie wpływ miały namowy ze strony rodziny oraz fakt, że jego narzeczona będąca w ciąży nie chciała przenosić się do innego miasta. Ponadto nie bez znaczenia było to, że – jak donosił tajny współpracownik „Scott" – piłkarz (co zresztą sam mu powiedział w zaufaniu) miał otrzymać od Pogoni dwa miliony złotych na tzw. zagospodarowanie.
Ten niedoszły transfer stał się dla bezpieki, a dokładniej Wydziału III Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Szczecinie, wygodnym pretekstem do przeprowadzenia rozmowy z młodym piłkarzem. Zamierzano pozyskać go do współpracy, gdyż SB brakowało osobowych źródeł informacji, czyli agentów w szczecińskiej Pogoni, a przynajmniej wśród zawodników, trenerów i działaczy jej sekcji piłkarskiej. Rozmowę z Markiem Leśniakiem przeprowadził 25 sierpnia inspektor Mirosław Knapek. Jak potem raportował przełożonym, najpierw zapytał Marka Leśniaka o jego sytuację osobistą. Piłkarz poinformował go o planowanym ślubie, zresztą z córką funkcjonariusza Milicji Obywatelskiej, który to ślub – jak można się domyślać – przyspieszył fakt jej zaawansowanej ciąży. Był wyraźnie niezadowolony ze swoich warunków mieszkaniowych. Uważał, że posiadana przez niego kawalerka jest niewystarczająca na potrzeby przyszłej rodziny. Kolejne pytanie esbeka dotyczyło niedoszłego transferu do Górnika Zabrze. Leśniak zdecydował się na szczerość i poprosił swojego rozmówcę, „aby dane przekazane przez niego nie były oficjalnie wykorzystywane". W imieniu klubu z Górnego Śląska rozmowy z nim podjął kilka miesięcy (8–9) wcześniej Janusz Oster. Piłkarz przedstawił swoje warunki, które dla jego przyszłych pracodawców nie były specjalnie wygórowane – zażyczył sobie trzypokojowego mieszkania dla zakładanej rodziny oraz talonu na samochód. Działacz zabrzańskiego klubu zaoferował mu mieszkanie – własnościowe w wypadku kontraktu na 4–5 lat lub spółdzielcze przy krótszym (w tym jeden pokój całkowicie umeblowany) oraz obiecał asygnatę na samochód osobowy. Funkcjonariusz pobrał zresztą w tej kwestii pisemne oświadczenie od Marka Leśniaka. Jak potem obliczyła SB, „faktyczna cena korzyści finansowej, jaką uzyskałby piłkarz, wynosiłaby wg cen wolnorynkowych około 5 mln zł".
Ponieważ – jak pisał Knapek – „w toku dalszej rozmowy widać [było], iż [jego] rozmówca nie posiada uprzedzeń do SB" zaproponował Leśniakowi „utrzymywanie z SB stałego kontaktu" oraz informowanie o sytuacji w klubie i kadrze narodowej. Co prawda piłkarz, który – jak wynika z relacji esbeka – „początkowo [...] zgodził się bez stawiania jakichkolwiek warunków", jednak „w momencie sporządzania zobowiązania [do współpracy – G.M.] zmienił zdanie, twierdząc, że nie będzie tzw. kapusiem". Dopiero „po dłuższej rozmowie" i perswazji ze strony swojego rozmówcy miał się „zgodzić na współpracę w charakterze k[ontaktu] o[peracyjnego], sporządzając pisemne zobowiązanie". Problem w tym, że to co najmniej stwierdzenie nieścisłe, jeśli wręcz nie nieprawdziwe. W aktach zachowało się jedynie standardowe zobowiązanie „do zachowania w tajemnicy faktów oraz treści rozmów prowadzonych z oficerem SB", a nie zobowiązanie do współpracy! W tym miejscu trzeba przypomnieć, że w charakterze KO Służba Bezpieczeństwa rejestrowała m.in. osoby, które odmawiały współpracy, ale już nie rozmów czy spotkań z funkcjonariuszami. Oczywiście nie informując ich o tym, a tym bardziej nie pobierając od nich zobowiązania do współpracy. Tak było najprawdopodobniej również i w tej sytuacji. Trudno też stwierdzić, na ile prawdziwe i ścisłe jest stwierdzenie funkcjonariusza, że na koniec spotkania omówił z piłkarzem „sposób nawiązywania kontaktu oraz m[iejsce] spotkań l[okal] k[ontaktowy] »Przystanek«".
W każdym razie Knapek prosił przełożonych o zatwierdzenie pozyskania Marka Leśniaka w charakterze kontaktu operacyjnego „ML". Jak argumentował – Marek Leśniak miał stać się „perspektywicznie dobrym źródłem informacji", ale dopiero po „przełamaniu barier psychicznych" oraz stosownym przeszkoleniu. To wystarczyło jego przełożonym, tym bardziej że bezpiece po prostu brakowało agentury w Pogoni Szczecin.