Można albo cierpliwie czekać na jej ukłucia, albo sumiennie i gorliwie sprowadzać na siebie szczęście. Wyznawcy radości z jednej i szczęścia z drugiej strony to dwa – tak różne jak to tylko możliwe w obrębie jednego gatunku – plemiona. W tym jak różni się ich postrzeganie rzeczywistości biją na głowę nałogowych widzów TVN i TVP. Mają jeszcze mniej wspólnych tematów do rozmowy (i w ogóle ochoty na nią) co kibice Legii i Polonii, Wisły i Cracovii. I tak samo jak oni, rzadko uśmiechają się w tym samym momencie. Powtarzany od niepamiętnych czasów slogan „wszyscy ludzie pragną szczęścia" jest tylko dowodem liczebnej i propagandowej przewagi drugiego z tych plemion. Jego członkowie działają bardziej metodycznie i racjonalnie, częściej więc odnoszą to, co zwykło się nazywać sukcesem. Ci drudzy są tymczasem jak w wierszu Williama Wordswortha „zaskoczeni radością, niecierpliwi jak wiatr", to i trudno się dziwić, że życiowa zaradność nie jest ich najmocniejszą stroną.