Komu płaciła Barcelona

Katalończycy mieli opłacać byłego wiceszefa sędziów oraz przychylnych klubowi dziennikarzy.

Publikacja: 26.02.2023 10:08

Komu płaciła Barcelona

Foto: AFP

Od kilkunastu dni Hiszpania żyje nowymi faktami w sprawie, która bulwersuje opinię publiczną, a zwłaszcza ligowych rywali Barcelony. I nazywana jest już największym sportowym skandalem w historii tego kraju.

W ubiegłym tygodniu prokuratura wszczęła śledztwo dotyczące firmy DASNIL 95 SL po tym, jak kontrola urzędu podatkowego wykazała nieprawidłowości w jej księgach. Właścicielem firmy jest Jose Maria Enriquez Negreira. W latach 1975-1992 był on ligowym arbitrem, sędziował w sumie 132 mecze w najwyższej lidze. Dwa lata po zakończeniu kariery został wiceprzewodniczącym komitetu sędziowskiego. 

Jak pisze "El Pais", firma należąca do byłego arbitra ma siedzibę w piwnicy jednego z budynków w dzielnicy Guinardo w Barcelonie i nigdy nie zatrudniała więcej niż dwóch pracowników. Zajmuje się "usługami reklamowymi dla firm, promocjami i upominkami, drukowaniem tekstów i produkcją filmów sportowych na potrzeby marketingu". 95,4 proc. jej dochodów pochodziło jednak z katalońskiego klubu.

Czytaj więcej

Liga Europy. Barcelona za burtą, karny Lewandowskiego nie wystarczył

Z dokumentów, do których dotarła hiszpańska prasa (33 faktury), wynika, że w latach 2016-2018, gdy na czele Barcelony stał Josep Maria Bartomeu, klub przelał na konto DASNIL 95 SL 1,6 mln euro. "El Mundo" twierdzi, że ta podejrzana współpraca zaczęła się zresztą już wcześniej - w 2001 roku za kadencji Joana Gasparta i była kontynuowana za rządów Joana Laporty, Sandro Rosella i Bartomeu. Negreira zarobić miał na niej łącznie 6,6 mln euro. 

Na czym polegała ta współpraca? Negreira tłumaczy, że doradzał klubowi, tworzył m.in. raporty dotyczące sędziowania i młodych zawodników. Przekonuje, że nigdy nie faworyzował Barcelony, jeśli chodzi o nominacje sędziowskie i nie wpływał na decyzje podejmowane przez wyznaczonych przez niego arbitrów. 

- Ten człowiek miał zerowy wpływ na sędziów - przekonuje Bartomeu. - Nigdy nie prosiliśmy o więcej rzutów karnych czy czerwonych kartek dla rywali. 

Negreira doradzać miał tylko Katalończykom. Współpraca zakończyła się w 2018 roku, ale były arbiter miał nalegać na jej kontynuowanie. Według gazety "El Mundo" w lutym 2019 roku wysłał do Bartomeu faks, w którym groził upublicznieniem nieprawidłowości finansowych Barcelony. Chodziło o ujawnienie płatności na rzecz byłego dyrektora klubu Josepa Contrerasa.

Według "El Pais" dochodzenie przeprowadzone przez prokuraturę wykazało, że płatności na rzecz syna Negreiry nie były dokonywane bezpośrednio, ale przekazywano je za pośrednictwem Tresep - firmy fasadowej należącej do Contrerasa, który zmarł w grudniu ubiegłego roku i pobierać miał 50 procent prowizji od kwoty zapłaconej przez klub za "usługi trenerskie".

Katalończycy nie zaprzeczają, że korzystali z usług firmy DASNIL 95 SL, ale podkreślają, że to powszechna praktyka w klubach piłkarskich. "Chcemy wyjaśnić, że klub kontraktował w przeszłości usługi zewnętrznego konsultanta technicznego, który dostarczał, w formie wideo, raportów technicznych dotyczących piłkarzy z niższych lig w Hiszpanii dla dyrekcji technicznej. Ta relacja była rozszerzona o raporty techniczne związane z zawodowym sędziowaniem w celu uzupełnienia informacji wymaganych przez sztab trenerski pierwszego zespołu i rezerw. Żałujemy, że ta wiadomość pojawia się właśnie teraz, w najlepszym dla nas momencie sezonu. Podejmiemy kroki prawne wobec każdego, kto działa na szkodę wizerunku klubu poprzez rozpowszechnianie insynuacji mających wpływ na pogorszenie naszej reputacji" - napisała Barcelona w oświadczeniu. 

Jej prezes, Joan Laporta, zlecił niezależne dochodzenie, a szef La Liga Javier Tebas wezwał go, by złożył obszerne wyjaśnienia przed sądem. Organy ścigania sprawdzają, czy nie doszło do korupcji.

- Mam nadzieję, że to nie będzie tak, jak wskazują poszlaki, ale trzeba to zbadać. Napisaliśmy pismo do prokuratury z informacjami, które mogą pomóc w śledztwie. Tego typu sprawy przedawniają się po trzech latach, gdyby było inaczej, bez wątpienia wszczęlibyśmy postępowanie - mówi Tebas. 

Barcelona uniknie więc ewentualnej kary ze strony ligi hiszpańskiej, ale nadal mogą grozić jej sankcje od federacji europejskiej (UEFA) i światowej (FIFA). Tebas, zapytany o to, czy Laporta powinien się podać do dymisji, odpowiedział: - Jeśli nie wyjaśni tej sprawy porządnie, myślę, że powinien.

Laporta nie bawi się w dyplomację: - Tebas znowu zdjął swoją maskę. Ma jakąś fobię w stosunku do Barcelony, chce nas zdestabilizować. Ale nie dam mu tej przyjemności. Ktokolwiek zdecyduje się splamić naszą historię, spotka się ze zdecydowaną reakcją.

Sevilla poprosiła władze ligi oraz hiszpańskiego związku (RFEF) o wyjaśnienie, co się stało i kto jest za to odpowiedzialny, bo pojawiające się w mediach informacje "mogą podważać lub siać wątpliwości na temat uczciwości rozgrywek". Zaniepokojenie we wspólnym komunikacie wyraziło w sumie 14 klubów pierwszej i drugiej ligi. Co ciekawe nie było wśród nich największego konkurenta Barcy - Realu, z którym w marcu i kwietniu rozegra ona aż trzy mecze (dwa w półfinale Pucharu Króla, jeden w lidze).

Według portalu "El Espanol" Negreira skorzystał z prawa do odmowy składania zeznań, powołując się na chorobę Alzheimera. Z przedstawionej dokumentacji wynika, że cierpi na wczesne stadium choroby. To może mu pomóc uniknąć odpowiedzialności karnej, gdyby udowodniono, że doszło do korupcji. 

Sprawa jest szeroko komentowana nie tylko w Hiszpanii, ale w całym futbolowym środowisku. - Uwierzcie mi, że roześmiałem się, gdy przeczytałem tę wiadomość. Ale to mnie nie dziwi: za każdym razem, gdy graliśmy w Hiszpanii, miałem dziwne przeczucie. To są niedopuszczalne rzeczy, które nie dotyczą tylko krajowych rozgrywek. Kwestia sędziowania również musi być potraktowana bardzo poważnie. I z szacunkiem - powiedział „Corriere dello Sport" Karl-Heinz Rummenigge, były szef Bayernu Monachium, a obecnie członek zarządu UEFA.

To już kolejna afera z udziałem Barcelony. Poprzednia, tzw. Barcagate, zmusiła do dymisji prezesa Bartomeu. O co w niej chodziło? Władze Barcelony miały zatrudnić zewnętrzną firmę I3 Ventures do tworzenia w mediach społecznościowych kont, które służyły do atakowania i dyskredytowania politycznych rywali Bartomeu oraz osób nieprzychylnych zarządowi klubu, m.in. byłych gwiazd Xaviego, Carlesa Puyola, Leo Messiego i Gerarda Pique.

Teraz na jaw wyszło, że opłacani mieli być także niektórzy dziennikarze. Według portalu "The Objective" ich zadaniem było przedstawianie klubu i jego władz, z Bartomeu na czele, w dobrym świetle. Na tzw. "reklamę w mediach" wydano ponad 7 mln euro.

Od kilkunastu dni Hiszpania żyje nowymi faktami w sprawie, która bulwersuje opinię publiczną, a zwłaszcza ligowych rywali Barcelony. I nazywana jest już największym sportowym skandalem w historii tego kraju.

W ubiegłym tygodniu prokuratura wszczęła śledztwo dotyczące firmy DASNIL 95 SL po tym, jak kontrola urzędu podatkowego wykazała nieprawidłowości w jej księgach. Właścicielem firmy jest Jose Maria Enriquez Negreira. W latach 1975-1992 był on ligowym arbitrem, sędziował w sumie 132 mecze w najwyższej lidze. Dwa lata po zakończeniu kariery został wiceprzewodniczącym komitetu sędziowskiego. 

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Miał odejść, a jednak zostaje. Dlaczego Xavi nadal będzie trenerem Barcelony?
Piłka nożna
Polacy chcą zostać w Juventusie. Zieliński dołącza do mistrzów Włoch
Piłka nożna
Zinedine Zidane – poszukiwany, poszukujący
Piłka nożna
Pięciu polskich sędziów pojedzie na Euro 2024. Kto znalazł się na tej liście?
Piłka nożna
Inter Mediolan mistrzem Włoch. To będzie nowy klub Piotra Zielińskiego