W razie zagrożenia takim konfliktem żadne z rodziców nie może reprezentować dziecka przed sądem – robi to kurator ustanowiony przez sąd opiekuńczy. To sedno postanowienia Sądu Najwyższego (sygnatura akt: III CSK 259/10).
Kwestia ta wynikła w sprawie o sprostowanie nazwiska kilkuletniego Fabiana D.-B., urodzonego w USA, ale mającego obywatelstwo polskie, o co wystąpiła jego matka (D.). Sprostowanie miało polegać na zastąpieniu w akcie urodzenia w polskim USC podwójnego nazwiska dziecka nadanego mu przy uznaniu go przez ojca przed polskim konsulem w USA pojedynczym nazwiskiem ojca (B.). Formalnie miało chodzić o dostosowanie go do ówczesnego (2008 r.) wymogu, że jeżeli ojcostwo zostało ustalone przez uznanie, dziecko nosi nazwisko ojca (art. 89 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego). Ojciec był tej zmianie przeciwny. Niewykluczone zresztą, że intencją matki nie było sprostowanie, ale zmiana nazwiska dziecka.
Sąd rejonowy uwzględnił wniosek. Sąd okręgowy się z tym jednak nie zgodził i nakazał ponowne rozpoznanie sprawy. Wskazał, że akt urodzenia z USA został jedynie transkrybowany do polskich ksiąg stanu cywilnego, co wyklucza wprowadzanie do niego jakichkolwiek zmian, w szczególności dostosowywanie do wymogów prawa polskiego. Kierownik USC miał więc obowiązek go jakby przepisać, w szczególności wpisać oba nazwiska dziecka figurujące w amerykańskim akcie urodzenia.
Ponownie rozpatrując sprawę, sąd rejonowy zobowiązał matkę do wystąpienia do sądu opiekuńczego o zgodę na wszczęcie sprawy o sprostowanie aktu urodzenia w trybie art. 97 § 2 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. Przepis ten mówi, że o istotnych sprawach dziecka rodzice rozstrzygają wspólnie, a jeśli nie ma porozumienia między nimi, to rozstrzygnięcie wydaje sąd opiekuńczy. Matka się do tego wskazania nie zastosowała, sąd więc wniosek odrzucił (bez merytorycznego rozpoznania), a sąd okręgowy werdykt ten utrzymał. Sprawa trafiła na wokandę Sądu Najwyższego.
Sąd Najwyższy wytknął wady temu postępowaniu i nakazał jego powtórzenie i merytoryczne rozpatrzenie wniosku.