Wynika tak z orzeczenia Sądu Najwyższego (sygnatura akt: SDI 27/11).
Oddalił on kasację radcy prawnego Tadeusza G. od orzeczenia Wyższego Sądu Dyscyplinarnego, który w maju 2011 r. zakazał mu wykonywania zawodu przez trzy lata i pełnienia przez pięć lat funkcji patrona aplikantów.
Sprawa ma początek we wczesnych latach 90. Radca jako prokurent pewnej spółki został w 1993 r. oskarżony przez prokuraturę o łamanie prawa w trakcie prowadzenia działalności gospodarczej. Po trwającym 12 lat postępowaniu sąd skazał go za oszustwo na 1,5 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu (za rekordową długość procesu w 2007 r. wygrał w Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu odszkodowanie od polskiego rządu).
Na rozprawie przed Sądem Najwyższym, do którego złożył kasację od orzeczenia korporacyjnego sądu dyscyplinarnego, radca argumentował, że wymierzona mu przez sąd powszechny kara została zgodnie z prawem zatarta, czyli uznana za niebyłą. Nie figuruje już w rejestrze skazanych. Twierdził więc, że nie ma podstaw do wytaczania mu sprawy przez samorząd radcowski. Już raz zresztą ukarano go dyscyplinarnie – w 1997 r. w związku z trwającym przeciwko niemu postępowaniem karnym wydalono go z adwokatury, której także był członkiem.
– Mogę startować na posła czy radnego – mówił Tadeusz G. – Jak można zatem zawieszać mnie teraz w wykonywaniu zawodu?