Chodzi o sytuację, gdy urząd wskazany przez ustawodawcę do reorganizacji zostaje zlikwidowany, a jego majątek oraz pracownicy przechodzą na nowy podmiot administracyjny.
[srodtytul] Zacząć na nowo[/srodtytul]
Przepisy najczęściej zastrzegają, że zatrudnienie urzędników wygasa z mocy prawa np. po upływie trzech miesięcy od przeniesienia ich w nowe miejsce. Jeśli nie dostaną oferty dalszego zatrudnienia, muszą pożegnać się z pracą w administracji. Jak wynika z wyroku Sądu Najwyższego, ci, którzy zostaną w nowym urzędzie, muszą jak najszybciej odbudować struktury związkowe, a także na nowo powołać społecznych inspektorów pracy. Po takiej reformie tracą bowiem przysługujące im dotychczas uprawnienia.
Przekonał się o tym pracownik Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy. Po zmianie przepisów 27 października 2002 r. komunalny związek dzielnic, gmin i powiatów warszawskich wraz z biurem zarządu miasta został przeniesiony do nowo powstałej struktury stolicy. Pracownicy likwidowanych urzędów mieli stracić zatrudnienie 31 maja 2003 r., chyba że dostali ofertę zatrudnienia.
Mirosław Z., będący jednocześnie społecznym inspektorem pracy, dostał taką ofertę. Niewiele ponad rok od utworzenia nowej struktury administracyjnej w stolicy otrzymał jednak dyscyplinarkę. W wyniku procesu, jaki wytoczył miastu, wywalczył przywrócenie do pracy w magistracie oraz równowartość trzech pensji. Wytoczył też miastu, w myśl z art. 57 kodeksu pracy, drugi proces o wypłatę prawie 200 tys. zaległego wynagrodzenia. Twierdził, że w momencie wręczenia mu dyscyplinarki korzystał z ochrony przed zwolnieniem jako inspektor pracy. Należy mu się więc wynagrodzenie za cały czas pozostawania bez pracy.