W 1978 r. Adam W. wystąpił o wznowienie postępowania uwłaszczeniowego, ale spotkał się z odmową. Dopiero w 1987 r. prezydent Krakowa wydał decyzję stwierdzającą nieważność decyzji – aktu własności ziemi – jako wydanej z rażącym naruszeniem ustawy uwłaszczeniowej. W świetle tej ustawy nie było podstaw do wydania takiej decyzji, i to tylko na rzecz jednego z dwu współwłaścicieli. W 1993 r. Adam W. uzyskał decyzję stwierdzającą, że decyzja o przejęciu gospodarstwa na własność państwa wydana została z rażącym naruszeniem prawa, skoro jego współwłaścicielem był on.
Po tej decyzji otrzymał zwrot znacznej części gospodarstwa: 3,6 ha. Pozostałej części – 1,62 ha – nie mógł odzyskać, bo grunty te zostały przez państwo oddane w użytkowanie wieczyste osobom trzecim. Osoby te sprzedały prawo użytkowania wieczystego kolejnym nabywcom. Adam W. w tym stanie rzeczy wystąpił na podstawie ówczesnego art. 160 kodeksu postępowania administracyjnego o odszkodowanie równe wartości utraconego gruntu. Po decyzji odmownej wniósł sprawę do sądu.
Sąd I instancji przyznał mu tytułem odszkodowania 1 mln 187 tys. zł. Sąd II instancji zaakceptował ten wyrok. Adam W. otrzymał zasądzoną kwotę powiększoną o ponad 200 tys. zł z tytułu odsetek za zwłokę.
[srodtytul]Zadłużenie należało uwzględnić [/srodtytul]
W skardze kasacyjnej Prokuratoria Generalna reprezentująca Skarb Państwa – wojewodę małopolskiego, zarzuciła przede wszystkim naruszenie art. 361 k. c. poprzez błędne wyliczenie szkody. W świetle tego przepisu odszkodowanie obejmuje tylko rzeczywiste straty. Prokuratoria twierdziła, że szkoda była mniejsza o 498 tys. zł, tj. o 42 proc., czyli przypadającą na ten grunt wysokość zadłużenia obciążającego gospodarstwo w chwili przyjęcia go na własność państwa. Prokuratoria przekonywała, że przy ustalaniu wysokości odszkodowania należało uwzględnić korzyść, przysporzenie wynikające z tej decyzji. SN uchylił wyrok w części zaskarżonej, tj. co do kwoty 498 tys. zł, i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. Wbrew twierdzeniu Adama W. uznał, że żądanie obniżenia odszkodowania nie stanowiło zarzutu potrącenia; Skarb Państwa kwestionował tylko wyliczenie szkody. Sądy ustaliły, że nieruchomość była zadłużona do 42 proc. jej ówczesnej wartości – mówił sędzia Marian Kocan. Skoro tak, to należałoby to uwzględnić przy ustalaniu szkody i w konsekwencji – wysokości odszkodowania.
Sędzia zaznaczył, że nie musi się to odbywać procentowo. Pominięcie zadłużenia nieruchomości oznacza jednak, że doszło do naruszenia art. 361 k.c.