[b]Tak wynika z wyroku Sądu Najwyższego z 2 czerwca 2010 r. (sygn. III CSK 245/09).[/b]
Początek tej sprawie dał wypadek drogowy, któremu uległ jadący na motocyklu Paweł S., wówczas student II roku Akademii Górniczo-Hutniczej. W szpitalu w Kielcach stwierdzono u niego stłuczenie głowy, krwiak i obrzęk mózgu. Konieczna okazała się tracheotomia. Lekarze nie zauważyli innych urazów – kończyn i tułowia. Nie przeprowadzono prześwietlania miednicy ani kręgosłupa.
Po pewnym czasie chorego przewieziono do szpitala w Lublinie. Jego stan zaczął się pogarszać. W wydzielinie nosowej stwierdzono obecność gronkowca złocistego. Zakażenie rozprzestrzeniło się na drogi oddechowe. Piotr S. zgłaszał ból w stawie biodrowym. Okazało się, że podczas wypadku doznał także urazu miednicy i w wyniku zakażenia tym samym szczepem gronkowca wywiązało się zapalenie stawu biodrowego.
[srodtytul]Niewłaściwa kuracja [/srodtytul]
Zapalenie to wreszcie wyleczono, ale w jego wyniku Paweł S. porusza się na wózku inwalidzkim. Mimo kalectwa i długotrwałych pobytów w szpitalach skończył studia. Jest inżynierem.