Sądy nie powinny rujnować przeprosinami

Wyroki nie liczące się z kosztami przeprosin zapadają w Polsce nie pierwszy raz i nikt nie chce przyjąć za nie odpowiedzialności

Publikacja: 22.07.2010 05:05

Sądy nie powinny rujnować przeprosinami

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki

Gdyby Sibilski miał przeprosić Dodę zgodnie z sądowym wyrokiem, musiałby zapłacić za ogłoszenia 32 mln zł. To zrujnowałoby nawet milionera.

Półtora roku temu wiele mówiono o tym, że Zbigniew Ziobro może zbankrutować przez nakazane mu telewizyjne przeprosiny kardiochirurga Mirosława G. Szacowano, że mogły one kosztować nawet 300 tys. zł. Tymczasem Sąd Najwyższy nie przyjął skargi kasacyjnej byłego ministra, a była okazja już wtedy zająć się tym zagadnieniem na najwyższym sądowym forum. W końcu Ziobro wykupił ogłoszenia.

Gdyby nie dieta europosła i kredyt, nie dałbym rady sfinansować tych przeprosin powiedział "Rz" były minister.

[srodtytul]Nikt nie myślał o pieniądzach[/srodtytul]

Adwokat Maciej Lach, który reprezentował Dodę do tej pory, zapewnia, że w żadnym razie nie było z jego strony (czy powódki) żadnej złośliwości, chęci finansowego dokuczenia pozwanemu. Chodziło mu wyłącznie o formę przeprosin, która realnie usunie wyrządzoną jego klientce szkodę.

Z kolei według wyjaśnień sędzi Elżbiety Fijałkowskiej z poznańskiego Sądu Apelacyjnego nie dokonywał on oceny formy przeprosin, w tym ich kosztów, ponieważ prawnicy pozwanego (ani on sam) nie mieli do tego żadnych uwag.

To nie jest wytłumaczenie wskazuje Adam Bodnar, szef prawników Fundacji Helsińskiej. Sąd powinien nie tylko oceniać fakt naruszenia dóbr osobistych i formę przeprosin, lecz także badać możliwości finansowe pozwanego, by wykonanie wyroku go nie rujnowało, niezależnie, czy chodzi o osobę czy np. wydawnictwo. Nam szybko udało się ustalić, ile takie ogłoszenia kosztują.

To samo mógł zrobić sąd, gdyby zażądał takich informacji od powoda. Ten mógł je uzyskać z portalu internetowego. Tym bardziej przedstawieniem takich cenników powinni być zainteresowani prawnicy reprezentujący pozwanego.

Sądowi niestety zabrakło wyobraźni, ile takie ogłoszenia mogą kosztować. Powinien to zbadać, bo tak orzeczony sposób przeprosin jest nieadekwatny do naruszenia uważa adwokat Maciej Ślusarek, który prowadził głośne sprawy gwiazd za naruszenie dóbr osobistych.

Kosztowne wyroki mają jeszcze jeden aspekt: bez zgody zobowiązanego są po prostu trudne do wyegzekwowania Bo któż wyłoży 32 mln na koszty przeprosin wskazują nasi rozmówcy. To jeszcze jeden argument za tym, by takie wyroki nie zapadały (patrz ramka).

[srodtytul]Bez zastanowienia[/srodtytul]

Przypomnijmy, że problemu nie dostrzegł poznański Sąd Apelacyjny w sprawie Doroty Rabczewskiej przeciwko piosenkarzowi Mieszkowi Sibilskiemu za to, że w jednej z raperskich piosenek nazywa Dodę "blacharą". I nie chodzi o to, że inaczej niż sąd I instancji uznał on to określenie oraz porównanie jej głosu do rżenia konia za wyjątkowo obraźliwe, ale że nakazując przeprosiny w formie wyskakującego okienka, tzw. popup, przez siedem dni, nie brał pod uwagę kosztów tej usługi.

Okazuje się zaś, że wynoszą one 32 mln zł. Po pierwsze, jest to bardzo droga usługa. Po drugie, okienek popup obecnie już się nie stosuje, a zbliżone do nich playery są jeszcze droższe. Dane te uzyskała od portalu Onet.pl Helsińska Fundacji Praw Człowieka, zaniepokojona tym finansowym aspektem wyroku. Dlaczego Onet.pl?

Bo również na tym portalu można było słuchać inkryminowanej piosenki, stąd wniosek o przeprosiny na jego stronie.

[ramka] [b]Komentuje: Jacek Kondracki, adwokat występujący w sprawach prasowych[/b]

Wydaje się już na pierwszy rzut oka, że wyrok ten jest sprzeczny z zasadami współżycia społecznego. Kara w nim zawarta jest bowiem wyraźnie ponad miarę. Obrażający na antenie telewizyjnej czy w Internecie musi wprawdzie liczyć się z tym, że w tych mediach może przyjść mu przepraszać, ale koszty przeprosin nie mogą rujnować pozwanego bądź uniemożliwiać wykonania wyroku z powodu braku pieniędzy. Jeśli Sąd Najwyższy nie zmieni wyroku, radzę stronom polubowną modyfikację formy przeprosin, gdyż to chyba one są w sporze najważniejsze, a nie finansowe pogrążenie pozwanego.[/ramka]

[ramka] [b][link=http://blog.rp.pl/goracytemat/2010/07/21/sady-nie-powinny-rujnowac-przeprosinami/]Skomentuj ten artykuł[/link][/b] [/ramka]

[ramka][b]Opinia[/b]

[i][b]Anna Lesiak, adwokat[/b][/i]

Reprezentuję Panią Dorotę Rabczewską w procesie przeciwko Panu Mieszkowi Sybilskiemu i chciałabym przybliżyć Panu stanowisko zajmowane w sprawie przez moją Mocodawczynię.

Pani Dorota Rabczewska nigdy nie wykluczała możliwości polubownego zakończenia sporu z Panem Sybilskim. Jednakże do chwili obecnej ani sam pozwany, ani też jego pełnomocnicy nie zwrócili się do Pani Doroty Rabczewskiej z propozycją ugody. W chwili obecnej mojej Mocodawczyni zależy na tym, aby doszło do jak najszybszego publicznego jej przeproszenia.

W odniesieniu do skargi kasacyjnej wniesionej przez Pana Mieszka Sybliskiego, wskazać należy, iż jest to nadzwyczajny środek zaskarżenia, przysługujący od prawomocnego rozstrzygnięcia sądu drugiej instancji do Sądu Najwyższego. Należy przy tym podkreślić, że Sąd Najwyższy nie jest sądem trzeciej instancji dokonującym kolejnego merytorycznego rozpoznania sprawy, a celem postępowania kasacyjnego nie jest korekta orzeczeń wydawanych przez sądy powszechne, lecz - jak wskazuje się w doktrynie - ochrona interesu publicznego przez zapewnienie jednolitości wykładni oraz wkład Sądu Najwyższego w rozwój prawa. Skarga kasacyjna jest środkiem procesowym służącym interesowi publicznemu, a interes prywatny jest realizowany na tyle, na ile może stać się także podstawą zaspokojenia interesu ogólnego [b](Sąd Najwyższy w postanowieniu z 24 lutego 2000 r., sygn. akt II CZ 178/99)[/b].

Sąd Najwyższy, do którego skierowana zostaje skarga kasacyjna, w pierwszej kolejności, w ramach tzw. "przedsądu" orzeka (w składzie jednoosobowym) o przyjęciu skargi kasacyjnej do rozpoznania. Sąd Najwyższy przyjmuje skargę kasacyjną do rozpoznania, jeżeli w sprawie występuje istotne zagadnienie prawne, istnieje potrzeba wykładni przepisów prawnych budzących poważne wątpliwości lub wywołujących rozbieżności w orzecznictwie sądów, zachodzi nieważność postępowania lub skarga kasacyjna jest oczywiście uzasadniona.

Zawarty w skardze kasacyjnej wniesionej przez pełnomocników Pana Mieszka Sybilskiego wniosek o przyjęcie jej do rozpoznania oparty został na wskazaniu, iż w sprawie występują trzy istotne zagadnienia prawne, nowe i nierozwiązane dotąd w orzecznictwie:

I. „czy w sprawie o ochronę dóbr osobistych, stosując art. 24 k.c. sąd może objąć ochroną określone dobro osobiste powódki, np. „godność”, mimo iż powódka nie podnosiła w toku postępowania, że doszło do naruszenia właśnie tego jej dobra osobistego (…)”;

II. „czy sąd może, stosując art. 24 § 1 zd. 2 k.c., uznając że doszło do naruszenia dóbr osobistych, w sposób automatyczny i bezkrytyczny uwzględnić żądanie pozwu dotyczące czynności potrzebnych do usunięcia skutków naruszenia (…)”;

III. „czy w sytuacji, w której sąd uzna, iż poszczególne sformułowania zawarte w utworze (piosence) naruszają dobra osobiste danej osoby, to czy może nakazać usunięcie ze strony internetowej linku do całej piosenki oraz czy może zobowiązać do przeproszenia danej osoby za naruszenie jej godności w piosence oraz w liście, podczas, gdy w ocenie tegoż sądu dobra osobiste zostały naruszone przez konkretne sformułowania, a nie przez całą piosenkę czy też przez całą treść listu (…) pojawia się problem (…) czy (…) sąd de facto nie ingeruje nadmiernie w swobodę twórczą pozwanego (...)”;

IV. „czy w sprawach o ochronę dóbr osobistych sąd może zobowiązać stronę do zamieszczenia przeprosin w formie wyskakującego okienka pop-up na portalu internetowym o ściśle określonej wielkości (90x60 mm i 180x120 mm), gdy wykonanie tego jest niemożliwe do spełnienia, ponieważ wymiary ogłoszenia na portalach internetowych liczy się w pikselach, a nie w milimetrach, czy innych jednostkach długości (…).

Powyższych kwestii nie sposób jednak uznać za istotne zagadnienia prawne w rozumieniu odpowiednich przepisów kodeksu postępowania cywilnego, wobec czego Sąd Najwyższy powinien odmówić przyjęcia do rozpoznania skargi kasacyjnej i nie rozpoznawać jej merytorycznie. Są to kwestie, które znalazły już rozstrzygnięcie w orzecznictwie i doktrynie i nie wymagają wypowiedzi Sądu Najwyższego.

Wniosek o przyjęcie skargi do rozpoznania oparty został również na podstawie oczywistej zasadności skargi, ze względu na naruszenie przez Sąd Apelacyjny art. 24 k.c., poprzez uznanie, iż satyryczne skrytykowanie nagannych postaw innej osoby jest działaniem bezprawnym. W ocenie mojej Mocodawczyni nie doszło do naruszenia przez Sąd Apelacyjny art. 24 k.c., a naruszeniu, nawet gdyby miało ono miejsce, nie sposób przypisać przymiotu oczywistości. Satyryczny charakter utworu stanowi istotną, ale nie wystarczającą przesłankę wyłączenia odpowiedzialności działania autora. Satyra, która ze swej natury jest utworem ośmieszającym ukazywane zjawiska lub osoby, może posługiwać się pewnym wyolbrzymieniem czy karykaturą i ta forma literacka „pozwala na więcej”. Nie oznacza to jednak, że satyryczny charakter utworu zawsze wyłącza bezprawność i że nie dotyczą go kryteria oceny stosowane do innych form wypowiedzi, choć granice takiej wypowiedzi są niewątpliwie szersze.

We wniesionej przez pełnomocników Pana Mieszka Sybilskiego skardze kasacyjnej, a także w wypowiedziach prasowych różnych osób pojawia się zarzut naruszenia art. 5 k.c. - sprzeczności z zasadami współżycia społecznego. Podnoszenie tego rodzaju zarzutu świadczyć może o niezrozumieniu istoty i funkcji art. 5 k.c. Zgodnie bowiem z tym przepisem nie można czynić ze swego prawa użytku, który byłby sprzeczny ze społeczno – gospodarczym przeznaczeniem tego prawa lub z zasadami współżycia społecznego. Takie działanie lub zaniechanie uprawnionego nie jest uważane za wykonywanie prawa i nie korzysta z ochrony. Przepis art. 5 k.c. będący, co należy podkreślić, normą prawa materialnego, statuuje klauzulę generalną umożliwiającą sądowi pewną korektę, dostosowanie obowiązujących przepisów prawa materialnego do sytuacji nietypowych, nadzwyczajnych. Stosowanie art. 5 k.c. może wchodzić w grę w każdym wypadku, gdy w świetle oceny określonego stanu faktycznego, przy uwzględnieniu treści konkretnej normy prawnej włącznie z jej celem, można mówić o tym, iż korzystanie przez osobę zainteresowaną z przysługującego jej prawa podmiotowego pozostaje w sprzeczności z określonymi w nim zasadami. [b]W żadnym jednak wypadku nie dotyczy postępowania sądu i nie ma zastosowania do oceny jego orzeczeń[/b]. [/ramka]

Gdyby Sibilski miał przeprosić Dodę zgodnie z sądowym wyrokiem, musiałby zapłacić za ogłoszenia 32 mln zł. To zrujnowałoby nawet milionera.

Półtora roku temu wiele mówiono o tym, że Zbigniew Ziobro może zbankrutować przez nakazane mu telewizyjne przeprosiny kardiochirurga Mirosława G. Szacowano, że mogły one kosztować nawet 300 tys. zł. Tymczasem Sąd Najwyższy nie przyjął skargi kasacyjnej byłego ministra, a była okazja już wtedy zająć się tym zagadnieniem na najwyższym sądowym forum. W końcu Ziobro wykupił ogłoszenia.

Pozostało 95% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Prawo dla Ciebie
PiS wygrywa w Sądzie Najwyższym. Uchwała PKW o rozliczeniu kampanii uchylona
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Dane osobowe
Rekord wyłudzeń kredytów. Eksperci ostrzegają: będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawnicy
Ewa Wrzosek musi odejść. Uderzyła publicznie w ministra Bodnara