[b]Sąd Najwyższy (sygn. II PK 228/09)[/b] przyznał wczoraj trójmiejskiej lekarce 8 tys. zł zadośćuczynienia za ponad 1,5 tys. nadgodzin przepracowanych między 2004 a 2007 r. Te sporne godziny przepracowała w czasie, w którym powinna mieć prawo do wolnego jak każdy inny pracownik. Proces rozpoczął się dwa lata temu, kiedy na początku 2008 r. tysiące lekarzy upomniało się przed sądem o swoje prawa.
Od 1 stycznia 2004 r. [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=D68DAFF78A613FD2FAC5D62A966C5F5E?id=76037]kodeks pracy[/link] gwarantuje, że [b]każdy pracownik ma prawo do 11 godzin wolnego w ciągu doby i 24 godzin odpoczynku w tygodniu. Jeśli spędził noc na dyżurze w pracy (jak lekarze), to wolne powinien dostać bezpośrednio po jego zakończeniu.[/b]
W tym samym czasie w ustawie o zakładach opieki zdrowotnej był art. 32j zobowiązujący lekarza do pozostania w pracy po dyżurze, jeśli ordynator nie wyraził zgody na opuszczenie przez niego oddziału. Przepisy do końca 2007 r. nie stawiały żadnych ograniczeń co do długości pracy medyków, rekordziści nie wychodzili ze szpitala przez kilka dni.
[srodtytul]Za narażenie zdrowia[/srodtytul]
Początkowo lekarka żądała oddania przez szpital 1746 godzin i 6 minut wolnego oraz 2,7 tys. zł wynagrodzenia za nadgodziny. Zmieniła żądania po [b]uchwale siedmiu sędziów Sądu Najwyższego z 13 marca 2008 r. (sygn. I PZP 11/07)[/b], w której stwierdzono, że medycy nie mają prawa do płatnego wolnego w zamian za pracę w czasie, w którym powinni odpoczywać. SN wskazał, że mogą się domagać jedynie naprawienia związanych z tym szkód na podstawie [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=D6506B4E20386320FD84451B05B56D8F?id=70928]kodeksu cywilnego[/link].