To nie jest jednak takie proste. Niczego bowiem nie można forsować w sytuacji, gdy winne popełnianych czynów są osoby poniżej 15. roku życia, które nie ponoszą odpowiedzialności karnej.
Nie oznacza to bynajmniej, że ci młodociani na drogę kolizji z prawem wkroczyli dopiero teraz. W świecie przestępczym są bowiem aktywni już od 10. roku życia. Zaczynają od drobnych kradzieży, potem kradną motocykle, ograbiają młodzież, biorą udział w zbiorowych gwałtach. Opieka społeczna otrzymuje meldunek ze szkoły, że dziecko popełniło czyn, który budzi zaniepokojenie. Wszczyna postępowanie w sprawie, ale ponieważ uczestniczenie w nim jest dobrowolne, bo nie zgadzają się na to ani winowajca, ani jego rodzice, sprawa zostaje umorzona. Z postępku nie wyciąga się nazbyt często żadnych konsekwencji. Opieka społeczna wychodzi bowiem z założenia, że nikogo nie można zmuszać do przyjęcia pomocy. Potem delikwent popełnia nowe przestępstwa, cierpi na tym otoczenie, są nowe ofiary.