Problem stał się atrakcyjny z powodu tegorocznej ustawy o zarządzie sukcesyjnym przedsiębiorstwem osoby fizycznej. Prawne aspekty przejęcia firmy jednoosobowej i spółki cywilnej poważnie zajęły umysły i wyobraźnię zainteresowanych. Jednak chyba to nie one stanowią istotę sprawy. Każdy dobry szef, czy właściciel biznesu zawsze zauważa upływający czas, głównie dlatego, że czas to czynnik ekonomiczny. On po prostu kosztuje. Zwykle nie da się go odrobić bez nadzwyczajnych nakładów i starań. To on powoduje także, że trzeba zatroszczyć się o plan sukcesji w firmie, czyli nadchodzi pora na emeryturę dla nestora. Oczywiście nie musi to oznaczać dramatu w działającym biznesie, bo sporządzenie takiego planu sukcesji powinno być ustawowo wymaganym obowiązkiem przedsiębiorcy. Wszystko po to, by łatwiej udało się zapanować nad ludzkimi emocjami, interesami, rodzinnymi przywarami czy swarami, czyli tym, co może godzić w wyniki gospodarcze przedsiębiorstwa bez przywództwa.
W sprawnie funkcjonującym królestwie musi być jasność co do tego, kto przyjdzie, gdy dotychczasowa gwiazda znajdzie się w stanie spoczynku, czyli szef na emeryturze, niech żyje jego syn, córka, po prostu następca. Jest to trudne. Zdarza się, że właściciel nie ma dzieci, albo nie chcą one zajmować się biznesem. Może też być tak, że nestor obawia sie życia, do którego był przywyczajony. I to zarówno w wymiarze ekonomicznym, jak i psychologicznym, czyli przyzwyczaił się do tego, że miał zawsze władzę i pieniądze. Dlatego trudno mu zrezygnować z tych atrybutów. Warto więć ułatwić nestorowi sporzadzenie planu sukcesji i zagwarantować mu, np honorowe miejsce w zarządzie i dobre premie finansowe czy specjalne akcje. Łatwiej wówczas będzie mógł przyjąć zmiany.
Więcej szczegółów w tekście Doroty Szlachetko-Reiter i Pauliny Ledwoń „Komu należy przekazać władzę i majątek w firmie". Zapraszam do lektury także innych tekstów w najnowszym numerze „Biznesu". ©?