Policja często zwraca się o pomoc do obywateli w dochodzeniach o morderstwa. Ci żądają jednak, by nie ujawniać ich tożsamości.
Czytaj także: Świadek nie zawsze musi być przesłuchany na rozprawie
Pomysł, by świadkowie mogli zeznawać w procesach karnych anonimowo, popiera już wiele partii i postulat często wraca do szwedzkiej debaty. Z sondażu przeprowadzonego kilka lat temu przez telewizję publiczną wynika, że 35 proc. prokuratorów chciałoby pozwolić na anonimowość świadków w wyjątkowych sytuacjach. Ostatnio też prokurator krajowy Petra Lundh zapowiedziała, że nie wyklucza wprowadzenia anonimowych świadków w postępowaniach karnych po zbadaniu takiej możliwości.
Silnym argumentem jest statystyka odwołanych rozpraw z powodu niestawienia się na nie świadków. A to naraża aparat sprawiedliwości na ogromne koszty. W 2017 r. odwołano 22 proc. procesów planowanych w sądach rejonowych. Miało się odbyć 57 215 postępowań karnych, a nie zrealizowano 704, bo nie dotarli na nie świadkowie. Najczęstsza przyczyna odwołania posiedzeń w sądzie to „pozostałe powody", takie jak to, że sędzia nie był w stanie uczestniczyć w procesie ze względu na nagłą przeszkodę lub obrońca otrzymał pilniejsze zlecenie, gdy kogoś np. aresztowano.
Nieobecność świadka na rozprawach to poważny problem. I jeżeli się na sali rozpraw nie pojawia, to można się domyślić gróźb, terroru i przemocy próbujących go zastraszyć przestępców. Świadczy o tym statystyka nacisków na stronę procesową. Wielu świadków, którym grożono, musi też zmienić miejsce zamieszkania i tożsamość, by uciec przed prześladowcami. Tylko dlatego, że okazali odwagę cywilną, składając zeznania przeciwko podejrzanym z kręgów gangsterskich. Świadek zaś zmuszony do milczenia nie przyczyni się do skazania winnego.