Trudno znaleźć dziedzinę życia, która nie odczułaby wirusa. Do ograniczeń w kontaktach międzyludzkich musiały dostosować się także urzędy ze swoimi procedurami. Sprawy administracyjne i sądowe zostały zawieszone, ale przyszło olśnienie: wiele rzeczy można załatwić drogą elektroniczną. Pojawiają się też coraz to nowe ułatwienia w kolejnych tarczach.
Okazuje się też, że zagrożenie zmienia podejście skarbówki do interpretowania przepisów. W jednym z ostatnich swoich wyjaśnień w czasie walki z koronawirusem zgodziła się na przechowywanie faktur w tzw. chmurze. Przedsiębiorca może zniszczyć oryginały, a podatki rozliczać na podstawie cyfrowych kopii. Coś, co dotychczas było nie do pomyślenia, w dobie epidemii stało się dopuszczalne.
Czy to pozytywna moc sprawcza wirusa pozwala dochodzić do racjonalnych wniosków, że dziś papier nie jest najważniejszy? Oby chodziło właśnie o to.
Bo może jest inny powód? Na przykład urzędnicy wydający interpretacje stwierdzili, że w dobie walki z epidemią na każdym możliwym froncie trzeba też odciąć możliwość przenoszenia wirusa na fakturach? Dlatego lepiej wysłać dane do chmury, a papier zniszczyć.