Podatek dochodowy po nowemu

Już czas, aby przebudować samą istotę i koncepcję podatku dochodowego od osób fizycznych, w tym również rolę pracodawcy jako płatnika – uważają specjaliści z Instytutu Studiów Podatkowych

Publikacja: 14.05.2010 04:00

Podatek dochodowy po nowemu

Foto: Fotorzepa, Paweł Gałka

Red

W podatku dochodowym od osób fizycznych od lat większość wpływów budżetowych pochodzi z zaliczek pobieranych przez płatników, którymi są przede wszystkim zakłady pracy. Można wręcz sformułować tezę, że podatek ten zachował przez większość swojej historii istotną rolę w strukturze dochodów budżetowych właśnie dzięki opodatkowaniu pracy za pomocą poboru dokonywanego rękami pracodawców, na których nałożono ten niewdzięczny obowiązek. W ostatnich latach jednak wpływy z tego podatku maleją, co m.in. oznacza, że przede wszystkim słabnie ściągalność od płatników. Rzecz jasna ma na to wpływ nasz kryzys ekonomiczny, lecz nie on jest głównym czynnikiem sprawczym.

Z drugiej strony od dawna bez przerwy udowadniano, że system deklaracji na ten podatek, czyli PIT składane w trakcie roku, (jakoby) utrudniają życie tak podatnikom, jak i płatnikom, a nawet bardziej tym ostatnim. Takie opinie płynęły z wielu środowisk, w tym przedsiębiorców i ich organizacji, a nawet części piśmiennictwa. Przychylając się do tych poglądów prawodawca zlikwidował 1 stycznia 2007 r. deklaracje na podatki dochodowe składane miesięcznie w trakcie roku, w tym przez pracodawców będących płatnikami (PIT-4). Ten pomysł od początku był przez nas krytykowany, gdyż trudno przecenić negatywne skutki dla finansów publicznych płynące z tej likwidacji.

[srodtytul]Sprawdziły się pesymistyczne prognozy[/srodtytul]

Niestety, sprawdziły się pesymistyczne prognozy sprzed ponad trzech lat. Likwidacja tego obowiązku jest rozwiązaniem – o paradoksie – premiującym przede wszystkim nierzetelnych płatników, którzy pobierają zaliczki od pracowników, ale nie wpłacają ich do budżetu; aparat skarbowy nie ma bowiem jakiegokolwiek sposobu bieżącego sprawdzania wykonywania przez płatników ustawowych obowiązków.

Późniejsza wpłata połączona ze złożeniem korekty rocznej deklaracji (PIT-4R) z jednej strony wyłącza karalność (art. 16a [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=BFD34141EAC965A73BD747CB45B59DD4?id=186065]kodeksu karnego skarbowego[/link]), a z drugiej umożliwia płatnikowi korzystanie z najtańszego kredytu, bo żadna instytucja finansowa nie udzieli kredytu tak nisko oprocentowanego, ile wynoszą odsetki za zwłokę od zaległości podatkowych (w dodatku z możliwością ich redukcji aż o jedną czwartą).

Również dla pracodawców brak miesięcznych deklaracji na podatek dochodowy jest istotnym utrudnieniem, szczególnie wówczas, gdy występują o wydanie zaświadczenia o braku zaległości podatkowych, a organ podatkowy – by nie stwierdzić nieprawdy w dokumencie urzędowym – żąda dokumentacji źródłowej, czyli wykonuje czynności kontrolne. Dlatego wiele firm prowadzi bieżącą wewnętrzną sprawozdawczość, stosując formularze powielające zniesione deklaracje – właśnie PIT-4. Zatem życie zweryfikowało szlachetne zamierzenia prawodawcy, i to zweryfikowało negatywnie.

[srodtytul]Pora na wycofanie się z błędu[/srodtytul]

Dziś, gdy spadek efektywności fiskalnej całości systemu zagraża stabilności państwa, na pierwszy rzut oka wydawać się może, że wystarczy przywrócić PIT-4 i wszystkie problemy zostaną zlikwidowane. Tak jednak nie jest. Już czas, aby przebudować samą istotę i koncepcję podatku dochodowego od osób fizycznych (o czym pisaliśmy już wcześniej na łamach “Rz”), w tym również rolę pracodawcy jako płatnika. Realizm nakazuje przy tym stwierdzić, że nawet w nowym podatku większość dochodów budżetowych będzie pochodziła z opodatkowania dochodów z pracy. Zatem – przynajmniej w podatku dochodowym od osób fizycznych – zakład pracy płatnikiem był, jest i będzie.

Pierwsza kwestia nowej roli zakładu pracy jako płatnika dotyczy stosowania kosztów uzyskania przychodów ze stosunku pracy. Obecnie w miesięcznych okresach rozliczeniowych są to koszty na bardzo niskim poziomie, określone kwotowo w art. 22 ust. 2 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=80474]ustawy o PIT[/link]; stosowanie do wynagrodzeń “autorskich” stawki 50 proc. przy ustalaniu wysokości kosztów uzyskania przychodów jest rozwiązaniem o marginalnym znaczeniu z punktu widzenia dochodów budżetowych. Innej możliwości aktualnie nie ma.

Po raz kolejny ponawiamy postulat, aby zaprzestać – póki czas – dyskryminowania podatkowo pracowników i wprowadzić dla wszystkich przychodów – niezależnie od źródła uzyskania – rzeczywiste koszty uzyskania przychodów, czyli mają to być udokumentowane koszty faktycznie poniesione w celu uzyskania przychodów bądź zachowania lub zabezpieczenia źródła przychodów. Tym samym pracodawca – płatnik omawianego podatku byłby obowiązany do stosowania takich kosztów na bieżąco.

Jednym z możliwych rozwiązań jest uwzględnianie miesięcznie 1/12 kwoty rocznych kosztów z roku poprzedniego wykazanej przez podatnika – pracownika w zeznaniu rocznym; w pierwszym roku obowiązywania nowego podatku mogłaby to być kwota miesięcznych kosztów zadeklarowana przez pracownika (jej maksymalną wysokość określać powinna ustawa). Oczywiście ostateczne ustalenie kwoty kosztów następowałoby w zeznaniu rocznym.

Wprowadzenie dla przychodów pracowniczych rzeczywistych kosztów uzyskania przychodów będzie związane z bezsporną koniecznością istotnego ograniczenia katalogu przedmiotowych zwolnień od podatku. W rezultacie muszą zostać zlikwidowane te zwolnienia, które faktycznie pełnią rolę zakamuflowanych pracowniczych kosztów uzyskania przychodów. Konsekwencją tego będzie również faktyczna zmiana, a w sensie kwotowym – zmniejszenie wielkości kosztów uzyskania przychodów u pracodawcy, gdyż przestanie udzielać świadczeń, których podstawowym lejtmotywem jest zwolnienie po stronie pracowników od podatku, przy równoczesnym wyłączeniu ich z podstawy naliczenia składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne.

[srodtytul]Cztery deklaracje w roku[/srodtytul]

Zmianie musi ulec także obowiązek składania deklaracji na zaliczki przez płatników. Ani składanie deklaracji co miesiąc (obowiązujące przed 2007 r.), ani składanie wyłącznie deklaracji rocznej (jak dzisiaj) nie są już dobrymi pomysłami.

Proponujemy następujące rozwiązanie: płatnicy, w tym zakłady pracy, dokonywaliby wpłat pobranych zaliczek za okresy miesięczne, jednak podstawowym okresem, za jaki składaliby deklaracje, byłby kwartał; zatem byłyby składane dla danego roku cztery deklaracje. Aby jednak uniknąć nadużyć, należy wprowadzić rozwiązania zabezpieczające: jeśli różnica między kwotą wykazaną w deklaracji a kwotą wpłaconą za dany miesiąc nie przekracza 10 proc., nie powodowałoby to konsekwencji. Natomiast w razie przekroczenia tego pułapu dodatkową konsekwencją dla płatnika byłby obowiązek składania przez okres np. kolejnych 24 miesięcy deklaracji za okresy miesięczne; ten skutek wywołałaby ostateczna decyzja, w której stwierdzono zaległość podatkową płatnika przekraczającą 10 proc. kwot wpłaconych przez niego pobranych zaliczek. Zlikwidować wówczas należy deklarację roczną PIT-4R.

Na zakończenie: konsekwencją wprowadzenia proponowanych rozwiązań jest konieczność zmian w ustawach regulujących ubezpieczenia społeczne i zdrowotne – tak w zakresie określenia przedmiotu “oskładkowania”, jak też sposobu ustalania podstaw obliczania składek. Ta ostatnia materia bezwzględnie musi być uregulowana w ustawie, a nie w rozporządzeniu.

[i]Prof. dr hab. Witold Modzelewski, Jerzy Bielawny[/i]

W podatku dochodowym od osób fizycznych od lat większość wpływów budżetowych pochodzi z zaliczek pobieranych przez płatników, którymi są przede wszystkim zakłady pracy. Można wręcz sformułować tezę, że podatek ten zachował przez większość swojej historii istotną rolę w strukturze dochodów budżetowych właśnie dzięki opodatkowaniu pracy za pomocą poboru dokonywanego rękami pracodawców, na których nałożono ten niewdzięczny obowiązek. W ostatnich latach jednak wpływy z tego podatku maleją, co m.in. oznacza, że przede wszystkim słabnie ściągalność od płatników. Rzecz jasna ma na to wpływ nasz kryzys ekonomiczny, lecz nie on jest głównym czynnikiem sprawczym.

Pozostało 89% artykułu
Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Komisja Wenecka broni sędziów Trybunału Konstytucyjnego