W podatku dochodowym od osób fizycznych od lat większość wpływów budżetowych pochodzi z zaliczek pobieranych przez płatników, którymi są przede wszystkim zakłady pracy. Można wręcz sformułować tezę, że podatek ten zachował przez większość swojej historii istotną rolę w strukturze dochodów budżetowych właśnie dzięki opodatkowaniu pracy za pomocą poboru dokonywanego rękami pracodawców, na których nałożono ten niewdzięczny obowiązek. W ostatnich latach jednak wpływy z tego podatku maleją, co m.in. oznacza, że przede wszystkim słabnie ściągalność od płatników. Rzecz jasna ma na to wpływ nasz kryzys ekonomiczny, lecz nie on jest głównym czynnikiem sprawczym.
Z drugiej strony od dawna bez przerwy udowadniano, że system deklaracji na ten podatek, czyli PIT składane w trakcie roku, (jakoby) utrudniają życie tak podatnikom, jak i płatnikom, a nawet bardziej tym ostatnim. Takie opinie płynęły z wielu środowisk, w tym przedsiębiorców i ich organizacji, a nawet części piśmiennictwa. Przychylając się do tych poglądów prawodawca zlikwidował 1 stycznia 2007 r. deklaracje na podatki dochodowe składane miesięcznie w trakcie roku, w tym przez pracodawców będących płatnikami (PIT-4). Ten pomysł od początku był przez nas krytykowany, gdyż trudno przecenić negatywne skutki dla finansów publicznych płynące z tej likwidacji.
[srodtytul]Sprawdziły się pesymistyczne prognozy[/srodtytul]
Niestety, sprawdziły się pesymistyczne prognozy sprzed ponad trzech lat. Likwidacja tego obowiązku jest rozwiązaniem – o paradoksie – premiującym przede wszystkim nierzetelnych płatników, którzy pobierają zaliczki od pracowników, ale nie wpłacają ich do budżetu; aparat skarbowy nie ma bowiem jakiegokolwiek sposobu bieżącego sprawdzania wykonywania przez płatników ustawowych obowiązków.
Późniejsza wpłata połączona ze złożeniem korekty rocznej deklaracji (PIT-4R) z jednej strony wyłącza karalność (art. 16a [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=BFD34141EAC965A73BD747CB45B59DD4?id=186065]kodeksu karnego skarbowego[/link]), a z drugiej umożliwia płatnikowi korzystanie z najtańszego kredytu, bo żadna instytucja finansowa nie udzieli kredytu tak nisko oprocentowanego, ile wynoszą odsetki za zwłokę od zaległości podatkowych (w dodatku z możliwością ich redukcji aż o jedną czwartą).