Notariusze: Deregulacja powinna ominąć notariat

Regulowanie przez ministra sprawiedliwości liczby rejentów, zwiększenie katalogu czynności, które mogą wykonywać, i dookreślenie ich pozycji ustrojowej – o postulatach samorządu mówi nowy prezes Krajowej Rady Notarialnej, Tomasz Janik w rozmowie z Katarzyną Borowską

Aktualizacja: 05.08.2012 13:02 Publikacja: 07.05.2012 08:35

Tomasz Janik, prezes Krajowej Rady Notarialnej

Tomasz Janik, prezes Krajowej Rady Notarialnej

Foto: Fotorzepa, Szymon Łaszewski Szymon Łaszewski

Red

Czy notariusze powinni być szczególnie traktowani? Takie wnioski wypływają z lektury państwa uwag do ustawy o uwolnieniu niektórych zawodów. Przekonujecie, że deregulacja powinna ominąć notariat.

Poddanie naszego zawodu nieograniczonej konkurencji przyniesie więcej szkody niż pożytku. Moc sprawcza dokumentów, które tworzymy, jest bardzo duża. Pomyłka notariusza pociąga za sobą naprawdę poważne konsekwencje.

Przecież to państwo szkolicie nowych notariuszy. Dlaczego miałoby się pojawić ryzyko, że będą źle wykonywać swoje zadania?

Projekt ustawy deregulacyjnej destabilizuje system szkolenia notariuszy. Przykładowo wskazać można, że stawia on w bardzo niekorzystnej sytuacji tych, którzy obierają typową ścieżkę dojścia do naszego zawodu, tzn. kończą aplikację, a potem pracują jako asesorzy. Notariuszem miałby bowiem zostać np. radca tuż po aplikacji, który dopiero co wpisał się na listę. Oznacza to, że nasz wpływ na szkolenie będzie zminimalizowany. No i powstanie nierówność – osoba po aplikacji notarialnej będzie musiała odbyć asesurę, a ta po adwokackiej już nie.

Może więc należałoby zlikwidować asesurę notarialną, żeby uprościć dochodzenie do zawodu tradycyjną ścieżką?

Na razie nie ma takiej oficjalnej propozycji. Ja przeszedłem tradycyjną drogę i bardzo to sobie cenię. Nawet po aplikacji zakończonej egzaminem zdanym z bardzo dobrym wynikiem młody człowiek nie jest dobrze przygotowany do tego, żeby od razu bez nadzoru wykonywać czynności notarialne. Praktyka podczas asesury, kiedy odpowiada za asesora patron, daje możliwość szlifowania rzemiosła.

Czy nie dałoby się tej praktyki zdobywać po prostu podczas aplikacji?

Tego typu model może byłby do opracowania, ale o takich postulatach nie słyszałem. Okres asesury to normalna praca. Wbrew głoszonym opiniom młody człowiek nie jest tu w żaden sposób wyzyskiwany.

Aplikanci jednak wskazują, że się boją, czy się dostaną na asesurę. Mówią o trudnościach, z którymi dziś borykają się osoby szukające zatrudnienia w tym charakterze. A w aplikację zainwestowali przecież i czas, i pieniądze.

Mogą mówić o trudnościach, ale z naszych informacji wynika, że poza kilkoma przypadkami wszyscy egzaminowani aplikanci znaleźli zatrudnienie.

Obawy mają przede wszystkim aplikanci z licznego rocznika, który zdawał egzamin wstępny w 2009 r.

W wypadku tych osób problem może się zwiększyć. Ale wracamy do pytania, dlaczego tak się stało, dlaczego mamy tylu aplikantów. I tu musimy się zastanowić nad fundamentami ustrojowymi naszego zawodu. Trzeba rozważyć, kim ma być notariusz, ilu ma nas być. Nie da się pogodzić traktowania notariuszy jako funkcjonariuszy publicznych z koncepcją zwiększania ich liczby w nieskończoność. Jeśli natomiast mamy być przedsiębiorcami, to musimy zmienić cały model naszego zawodu. W Europie nie ma jednak zbyt wielu przykładów notariatu wolnokonkurencyjnego. Jest jedynie przykład holenderski, gdzie brak np. taksy notarialnej. I tam są jednak ograniczenia dotyczące otwierania nowych kancelarii, związane m.in. z koniecznością przedstawienia biznesplanu czy też wpłacenia kaucji. Trzeba jednak zaznaczyć, że w Holandii po uwolnieniu zawodu liczba chętnych się zmniejszyła. Odstraszająco działa chociażby konieczność przedstawiania biznesplanu. Ale oczywiście możemy się zastanowić, czy chcemy w Polsce wprowadzić taki system.

Postulowalibyście państwo wówczas uwolnienie taksy?

To jest ostatni element. Musielibyśmy się zastanowić, jak zbudować instytucję notariatu na nowo. Ustawa, którą mamy, jest oparta na tradycyjnych, przedwojennych rozwiązaniach. Traktuje ona notariusza jak funkcjonariusza publicznego wykonującego zadania powierzone mu przez państwo.

Wśród zawodów prawniczych panuje opinia, że jest to najbardziej korzystne finansowo zajęcie. Powstaje więc pytanie, czy dążąc do ograniczenia otwarcia, nie bronicie państwo po prostu swoich dobrych zarobków.

Słowo „ograniczać" nie jest tu właściwe. Chcemy, by o liczbie notariuszy decydował minister sprawiedliwości. Notariat nie ma już dziś żadnego wpływu na to, kto zostanie notariuszem. Opinia samorządu na temat kandydata nie ma mocy wiążącej, minister nie musi jej brać pod uwagę. Nie chodzi tu więc o ograniczenie dostępu, tylko o to, żeby istniał, tak jak w innych krajach europejskich, organ, który decyduje o tym, jak rozmieścić kancelarie. Jednocześnie wysokość taksy powinna tak zostać ustalona, żeby notariusze mieli zagwarantowany nie tylko byt, ale i rekompensatę za to, że często są zmuszeni działać w kontakcie z klientem na własną niekorzyść. Bo przecież nie możemy nie powiedzieć klientowi o rozwiązaniach dla niego dobrych, które są alternatywą dla naszej czynności. Musimy więc mówić np. „tej sprawy nie musi pan u nas załatwiać, może pan to zrobić za niższą opłatą w sądzie". To nie są zasady wolnego rynku.

Chcielibyście więc, żeby minister określał limit przyjęć na aplikację?

To jest sprawa wtórna. Nie chodzi nam o kształtowanie liczby notariuszy przez określanie tego, ile osób dostanie się na aplikację. Zależy nam na tym, by tak jak u komorników, minister określał liczbę stanowisk. Wtedy wiedza absolwentów prawa o tym, że np. powstaje średnio 50 nowych kancelarii notarialnych w roku, spowoduje, że zastanowią się oni nad wyborem aplikacji.

To spowoduje, że notariusze będą mieć bezpieczeństwo na poziomie sędziego czy prokuratora i zarobki, o których ci mogliby tylko pomarzyć.

Sterowaniu wysokością zarobków mogłyby tu służyć właśnie wspomniane dodatkowe kompetencje ministra. Tzn. jeśli widziałby, że na jakimś terenie wzrosło zapotrzebowanie na usługi notarialne, mógłby tam utworzyć dodatkowe stanowisko.

Czy przekonujecie państwo resort do tych zmian?

We wrześniu 2010 r. przedstawiliśmy projekt, który doprecyzowywał sytuację notariusza, pozycjonując go właśnie bliżej funkcjonariusza publicznego.

A czy jest możliwość poprawienia sytuacji aplikantów czy asesorów? Podkreślają oni m. in., że po zdanym egzaminie muszą czekać pół roku na nominację. Muszą w tym okresie płacić za lokal, który wskazali jako swoją siedzibę, co powoduje, że na rynek wchodzą już z deficytem.

To jest poza naszymi kompetencjami. Decyzję o nominacji podejmuje minister sprawiedliwości.

Czy są jakieś inne kwestie, które będzie chciał pan zmienić jako prezes KRN?

Notariat potrzebuje zmiany. Dla nas filarem jest określenie pozycji ustrojowej notariusza. Chcemy także poszerzyć katalog czynności notarialnych. Dzięki temu dojdzie do odciążenia sądów, będzie też praca dla nowych notariuszy czy asesorów. Nawet z danych ministerstwa wynika, że liczba miejsc pracy dla notariuszy jest na wyczerpaniu. Ktoś będzie kancelarię zamykał, ktoś otwierał. Są już przypadki zamykania kancelarii m.in. w Krakowie. W naszym zawodzie stabilność polegająca na tym, że klient może przyjść do kancelarii po dziesięciu latach od dokonania czynności i porozmawiać o niej z tym samym notariuszem, jest bardzo ważna. To duża wartość dotychczasowego modelu.

O jakie dodatkowe czynności chodzi?

Już w 2010 r. zaproponowaliśmy stworzenie dodatkowych rejestrów oraz dokonywanie wpisów uproszczonej spółki z o.o. (tzw. 24-godzinnej) w rejestrze przedsiębiorców bezpośrednio przez notariusza. Propozycja ta oparta jest na przykładzie Włoch, gdzie notariusze dokonują bezpośrednio wpisów w rejestrze handlowym, rejestrze samochodów, rejestrze nieruchomości i innych.

Sam minister Gowin mówił o przekazywaniu kompetencji notariuszom, nawet w kwestii prowadzenia ksiąg wieczystych, chociaż to jest chyba najtrudniejsze zadanie. Zgłaszaliśmy propozycje udziału w rejestracji spółek. Wzorem niemieckim możemy się zastanowić nad rejestrem pełnomocnictw. U naszych zachodnich sąsiadów bardzo popularna jest instytucja pełnomocnictwa na wypadek utraty pełnej zdolności do czynności prawnych, która jest stosowana w przedsiębiorstwach rodzinnych. Popieraliśmy propozycje Senatu, np. wprowadzenia darowizny na wypadek śmierci. To pozwoliłoby na zlikwidowanie okresu bezkrólewia w przedsiębiorstwach rodzinnych. Odciążenie sądów jest możliwe, co pokazuje chociażby sporządzanie przez notariuszy aktów poświadczenia dziedziczenia.

U państwa jest jednak drożej niż w sądzie.

To prawda, sprawa sądowa to wydatek 50 zł. U nas minimalna opłata od poświadczenia dziedziczenia wynosi około 250 zł. U nas jest jednak szybciej. No i model notarialny jest tańszy dla państwa. Z naszych analiz wynika, że 50 zł opłaty pokrywa ok. 15 proc. faktycznych kosztów przeprowadzenia postępowania spadkowego przez sąd. Resztę płaci budżet państwa. Państwo zyskuje więc na tym, że my się tym zajmujemy. Na przeszkodzie w szerszym stosowaniu tej instytucji stoi m.in. niemożność sporządzenia tego aktu, gdy wszyscy spadkobiercy nie mogą się zebrać w jednej kancelarii. Dlatego postulujemy, by można było zebrać oświadczenia od różnych osób w różnych kancelariach.

Notariusze coraz więcej czynności wykonują w systemie elektronicznym. Jednak niewielu ma swoje strony internetowe. Z czego to wynika?

Nasze zasady etyki dopuszczają istnienie strony internetowej, ale tylko o charakterze informacyjnym. Powstaje pytanie, czy jeśli ktoś prezentuje swoje dane w siedmiu językach, to nadal jest to informacja. Pewnie tak. Ale wątpliwości byłyby, gdyby ktoś napisał np., że jest najlepszy w mieście.

Czy będzie tu jakaś liberalizacja? Młodsi notariusze wskazują, że zakaz reklamy utrudnia im wejście na rynek.

Nie dostrzegam takiej konieczności. Reklama pozostaje w sprzeczności z naszym zawodem.

A czy pan ma swoją stronę?

Nie, nie widzę takiej potrzeby.

Czy notariusze powinni być szczególnie traktowani? Takie wnioski wypływają z lektury państwa uwag do ustawy o uwolnieniu niektórych zawodów. Przekonujecie, że deregulacja powinna ominąć notariat.

Poddanie naszego zawodu nieograniczonej konkurencji przyniesie więcej szkody niż pożytku. Moc sprawcza dokumentów, które tworzymy, jest bardzo duża. Pomyłka notariusza pociąga za sobą naprawdę poważne konsekwencje.

Pozostało 96% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Podatkowe łady i niełady. Bez katastrofy i bez komfortu"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi