Nie widzę takiego zagrożenia. Uważam z kolei, że więcej spraw będzie załatwianych w trybach ugodowych.
Czy to nie jest takie rozpieszczanie przestępców? Pozwala się im w majestacie prawa targować o wyrok...
Nie. To też jest kara. Wszystko zależy od prokuratora, który albo się zgodzi na propozycję oskarżonego, albo nie. Następny problem, który przed nami stoi, to zmiana kodeksu karnego. Dziś mamy nieumiarkowane orzekanie kary pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem. A to w odbiorze społecznym znaczy niekaranie sprawcy. Kara więzienia, nawet z warunkowym zawieszeniem, powinna być ostatecznością. Sądy mają całą paletę innych kar.
Tylko że one dziś nie funkcjonują...
Trzeba więc do nich przekonać sądy. W więzieniach mamy niemal przeludnienie – na 100 tys. mieszkańców 221 osób przebywa za kratkami. To najwyższy współczynnik w Europie, a przecież nie mamy największych wskaźników przestępczości. Wręcz przeciwnie. Ta sytuacja to efekt panującego w Polsce przeświadczenia, że trzeba wszystkich przestępców trzymać w więzieniach. A prawda jest taka, że za kratkami powinni przebywać najgroźniejsi przestępcy.
Kodeks karny obowiązuje od 16 lat...
I już stracił na aktualności. To prawo pisane nie na te czasy. Trzeba więc je zmienić.
Ostro walczył pan w Sejmie o ostateczne powodzenie reformy Jarosława Gowina. Ta miała poprawić funkcjonowanie sądownictwa. Poprawiła?
Ta nie następuje z dnia na dzień. Restrukturyzacja miała tylko organizacyjnie usprawnić funkcjonowanie sądów. Jest poza sporem, że pewne małe sądy straciły rację bytu. Nikt nie wspomina o tym, że były tworzone w XIX wieku. Wtedy wychodzono z założenia, że strona powinna tego samego dnia do sądu dotrzeć i z niego wrócić, najczęściej furmanką.
Dziś dojazd do sądu 30 czy 40 km nie jest dla nikogo problemem. Lepsze są większe jednostki, gdzie problem zastępstwa sędziego nie istnieje... Choruje jeden sędzia, inny go zastępuje. Małe sądy nie mogą sobie na to pozwolić. Nie może być tak, że świadkowie przyjeżdżają do sądu, a sprawa spada z powodu nieobecności sędziego.
A dopuszczalna jest sytuacja, w której obywatelski projekt podpisany przez 200 tys. obywateli pada w Sejmie po prezydenckim wecie?
Nie każdy obywatelski projekt jest uzasadniony. Rozumiem sposób myślenia samorządowców i sędziów, którzy walczyli o swoje miejsca pracy. Na wymiar sprawiedliwości trzeba jednak patrzeć bez emocji i troski o własne interesy, a z punktu widzenia państwa jako całości.
Pana zdaniem potrzebny jest tak silny nadzór MS nad sądami?
Nie jest taki silny. To nadzór zewnętrzny, administracyjny. Minister sprawiedliwości nie ingeruje w przebieg spraw, sposób ich rozstrzygnięcia.
A może i w nim potrzebne są zmiany? Sprawa prezesa Milewskiego do dziś nie doczekała się finału.
Zdarza się, że obwinieni sędziowie korzystają ze swoich uprawnień i sprawy przewlekają. Inna rzecz to decyzje sądów dyscyplinarnych. Dla wielu są one dowodem na korporacyjną lojalność.
Może należ poddać niezdyscyplinowanych sędziów sądownictwu powszechnemu?
Jest taki projekt. Sędziowie to nie korporacja. To organ państwowy, inny niż korporacje np. lekarzy. Można wyznaczyć jeden sąd w Polsce, który zajmie się ich dyscyplinarkami.
Czy myśli pan, że przyszedł wreszcie koniec praktyki przywożenia prezesów w teczkach?
Kandydaci Ministra Sprawiedliwości nie pojawiają się znikąd, podlegają ocenom środowiska. MS w tym wszystkim stoi trochę z boku. Konkurs nie jest najlepszym sposobem dla wyboru prezesa. Proszę zauważyć, kogo się wybiera ze środowiska na szefa. Najczęściej takiego brata łatę, dobrego i odpowiedniego dla wszystkich. Czy taki ma być prezes? To musi być osoba, która nieraz podejmie decyzje wbrew swoim kolegom.
Dopuszczenie radców prawnych do obrony w sprawach karnych pewnie pana cieszy?
Tak, to bardzo dobry pomysł. Nowa procedura karna przewiduje bardzo szeroki dostęp do obrońcy praktycznie na każde żądanie oskarżonego. Musi więc być ich więcej.
Stać nas na to?
Dobrze funkcjonujący wymiar sprawiedliwości i niezawisłe sądy kosztują. To bezdyskusyjne. Tak jest wszędzie. Jeżeli chcemy mówić o europejskich standardach, to musimy dać sądowi określone narzędzia. Kiedy wchodzimy w kontradyktoryjny proces – który przewiduje wspomniana wcześniej nowa procedura karna – to musimy oskarżonemu, który staje naprzeciw profesjonalnego prokuratora, dać szansę obrony, zachować równość broni.