Wszystko wskazuje na to, że pół rocznika sześciolatków od 1 września przyszłego roku obowiązkowo trafi do pierwszej klasy. Krystyna Szumilas, minister edukacji, zapewnia, że wsłuchuje się w głosy rodziców i wprowadza przepisy, które zapewnią większe bezpieczeństwo małych dzieci w szkole. Częściowo rzeczywiście tak. W maksymalnie 25-osobowych klasach mają być uczniowie w podobnym wieku. Ale pozostaje jeszcze jedna bardzo ważna i nierozwiązana sprawa. Z e-maili zarówno do redakcji „Rz", jak i Fundacji Rzecznik Praw Rodziców wynika, że dużym problemem jest cofnięcie niedostosowanego sześciolatka do przedszkola. Zgodnie w przepisami takiej możliwości nie ma, nawet jeśli dziecko ewidentnie sobie nie radzi, zwłaszcza emocjonalnie. Nauczyciele proponują dodatkowe zajęcia, nierzadko radzą korepetycje, ale najlepszego i najprostszego rozwiązania – powrotu do przedszkola – nie. Dziecko może też pozostać na drugi rok w pierwszej klasie. Ale i z tym są problemy, bo ważniejsze są statystyki. Wszyscy zdają, znaczy, że szkoła świetna. Dlatego MEN ma ważne zadanie: pomóc nieradzącym sobie sześciolatkom. W przypadku przeniesienia do przedszkola potrzebne są zmiany w prawie. Decyzję o powtarzaniu klasy ułatwi sprawny nadzór pedagogiczny, który wyłapie dzieci przeciągane na siłę i odpowiednio zareaguje.