Kupowanie takich informacji zdarzało się już od pewnego czasu, a dokładnie chodziło o dane wykradzione z banków i oferowane następnie zainteresowanym organom państwa. Budziło to ogromne kontrowersje. Niemiecki Trybunał Konstytucyjny potwierdził, ale w 2010 roku, że nie ma przeszkód, by wykorzystywać w postępowaniu karnym uzyskane tą drogą informacje. W efekcie władze niemieckich landów kupują tzw. podatkowe płytki CD.
Czy to coś w rodzaju policyjnego zakupu kontrolowanego, np. narkotyków, by dotrzeć do przestępców?
To wygląda nieco podobnie, chociaż – niezależnie od zasygnalizowanych kontrowersji w kwestii zachowania się państwa jak pasera – pojawiła się m.in. praktyczna kwestia zagwarantowania w budżecie środków na takie operacje. Urzędnik państwowy lub minister może wydać środki tylko na cele przewidziane w budżecie i w jego ramach. W innym wypadku popełnia przestępstwo sprzeniewierzenia środków publicznych. Kontrola opinii publicznej nad działaniami organów państwowych jest w Niemczech stosunkowo duża.
Uli Hoeness sam złożył zawiadomienie o popełnieniu przez siebie przestępstwa. Dlaczego?
W Niemczech, podobnie jak w Polsce, istnieje instytucja tzw. czynnego żalu: jeśli podatnik wyjawi wszystkie istotne okoliczności swojego przewinienia skarbowego, to nie jest karany. Hoeness chciał z niej skorzystać. Przez wiele lat uzyskiwał dochody w Szwajcarii, m.in. z gry na walutach, ale zaniedbał deklarowanie w Niemczech tzw. podatku u źródła. Pod koniec 2012 roku przymierzano się do ratyfikacji niemiecko-?-szwajcarskiego porozumienia, według którego szwajcarskie banki same obliczyłyby podatki od umieszczonych w nich środków obywateli niemieckich i przekazałyby je niemieckim urzędom skarbowym, ale bez podawania personaliów. Do ratyfikacji, której skutkiem byłaby swego rodzaju anonimowa abolicja podatkowa, nie doszło, ponieważ uznano taki model za naruszający równe traktowanie podatników. Równocześnie prasa niemiecka dowiedziała się, że jedno z takich kont, na którym dokonywano znacznych transakcji i od którego nie odprowadzano podatku, jest związane z jakimś działaczem sportowym. Hoeness dowiedział się, że planowana jest publikacja na ten temat w tygodniku „Stern", przeraził się i w ciągu dwóch nocy z pomocą swoich doradców podatkowych przygotował dokument czynnego żalu. Uchroniłoby go to od kary. Ale czynny żal mu nie wyszedł. W ciągu kilku lat dokonał bowiem około 70 tys. transakcji walutowych. W ciągu dwóch nocy nie zdołał tego opisać, dlatego władze skarbowe oraz prokuratura wszczęły przeciwko niemu postępowanie zakończone ostatecznie skazującym wyrokiem sądowym. Okazało się przy tym, że aparat skarbowy wcześniej nic nie wiedział o jego operacjach i jeśli nawet kupował „szwajcarskie" dane, to dotyczyły one innych osób.
Prezes Bayernu został skazany, ale będzie mógł opuszczać więzienie na kilka godzin dziennie. Cóż to za osobliwe pozbawienie wolności?