Banki szwajcarskie: Uli Hoenessa a tajemnica bankowa

Sprawa byłego prezesa Bayernu Monachium pokazuje, że szwajcarskie banki już tak nie chronią klientów trzymających w nich środki niewiadomego pochodzenia – opowiada prawnik.

Publikacja: 07.05.2014 03:00

Red

Rz: Niedawno głośno było o sprawie Uli Hoenessa, byłego prezesa klubu sportowego Bayern Monachium, skazanego na pozbawienie wolności za oszustwa podatkowe. Nie deklarował dochodów z handlu walutami w Szwajcarii. Jak podobne przestępstwa, być może dokonywane przez Polaków, mogą wyjść na jaw?

Joachim Hilla, niemiecki adwokat i polski radca prawny:

Coraz więcej Polaków, nie tylko tych zajmujących się biznesem, lokuje środki za granicą. Tymczasem w Unii Europejskiej coraz lepiej funkcjonuje wymiana informacji podatkowych. Porozumienia o takiej wymianie mają zostać rozszerzone na inne kraje, m.in. Szwajcarię. Do niedawna starannie chroniła ona dane klientów tamtejszych banków, ale presja międzynarodowa na oczyszczenie banków z brudnych pieniędzy wpłynęła na zmianę podejścia Szwajcarów. Tamtejsze banki zażądały od swoich klientów, by do końca 2014 roku zapewnili, że ulokowane u nich środki nie pochodzą z przestępstwa. Chodzi o wykluczenie, że pochodzą one np. z oszustw podatkowych. Bank chce uniknąć posądzenia o współudział w dokonaniu przestępstw podatkowych w innych państwach. Jeśli Polacy posiadają środki w Szwajcarii, też mogą się z takim żądaniem banku spotkać.

Po wyroku Trybunału Konstytucyjnego władze niemieckich landów chętnie kupują tzw. podatkowe płytki CD

Niemiecki fiskus czasem kupuje dane osób podejrzanych o posiadanie niezadeklarowanych środków za granicą. Czy nasz aparat skarbowy też tak powinien postępować?

Kupowanie takich informacji zdarzało się już od pewnego czasu, a dokładnie chodziło o dane wykradzione z banków i oferowane następnie zainteresowanym organom państwa. Budziło to ogromne kontrowersje. Niemiecki Trybunał Konstytucyjny potwierdził, ale w 2010 roku, że nie ma przeszkód, by wykorzystywać w postępowaniu karnym uzyskane tą drogą informacje. W efekcie władze niemieckich landów kupują tzw. podatkowe płytki CD.

Czy to coś w rodzaju policyjnego zakupu kontrolowanego, np. narkotyków, by dotrzeć do przestępców?

To wygląda nieco podobnie, chociaż – niezależnie od zasygnalizowanych kontrowersji w kwestii zachowania się państwa jak pasera – pojawiła się m.in. praktyczna kwestia zagwarantowania w budżecie środków na takie operacje. Urzędnik państwowy lub minister może wydać środki tylko na cele przewidziane w budżecie i w jego ramach. W innym wypadku popełnia przestępstwo sprzeniewierzenia środków publicznych. Kontrola opinii publicznej nad działaniami organów państwowych jest w Niemczech stosunkowo duża.

Uli Hoeness sam złożył zawiadomienie o popełnieniu przez siebie przestępstwa. Dlaczego?

W Niemczech, podobnie jak  w Polsce, istnieje instytucja tzw. czynnego żalu: jeśli podatnik wyjawi wszystkie istotne okoliczności swojego przewinienia skarbowego, to nie jest karany. Hoeness chciał z niej skorzystać. Przez wiele lat uzyskiwał dochody w Szwajcarii, m.in. z gry na walutach, ale zaniedbał deklarowanie w Niemczech tzw. podatku u źródła. Pod koniec 2012 roku przymierzano się do ratyfikacji niemiecko-?-szwajcarskiego porozumienia, według którego szwajcarskie banki same obliczyłyby podatki od umieszczonych w nich środków obywateli niemieckich i przekazałyby je niemieckim urzędom skarbowym, ale bez podawania personaliów. Do ratyfikacji, której skutkiem byłaby swego rodzaju anonimowa abolicja podatkowa, nie doszło, ponieważ uznano taki model za naruszający równe traktowanie podatników. Równocześnie prasa niemiecka dowiedziała się, że jedno z takich kont, na którym dokonywano znacznych transakcji i od którego nie odprowadzano podatku, jest związane z jakimś działaczem sportowym. Hoeness dowiedział się, że planowana jest publikacja na ten temat w tygodniku „Stern", przeraził się i w ciągu dwóch nocy z pomocą swoich doradców podatkowych przygotował dokument czynnego żalu. Uchroniłoby go to od kary. Ale czynny żal mu nie wyszedł. W ciągu kilku lat dokonał bowiem około 70 tys. transakcji walutowych. W ciągu dwóch nocy nie zdołał tego opisać, dlatego władze skarbowe oraz prokuratura wszczęły przeciwko niemu postępowanie zakończone ostatecznie skazującym wyrokiem sądowym. Okazało się przy tym, że aparat skarbowy wcześniej nic nie wiedział o jego operacjach i jeśli nawet kupował „szwajcarskie" dane, to dotyczyły one innych osób.

Prezes Bayernu został skazany, ale będzie mógł opuszczać więzienie na kilka godzin dziennie. Cóż to za osobliwe pozbawienie wolności?

Niemiecki kodeks karny wykonawczy przewiduje różne sposoby resocjalizacji skazanego. Rzeczywiście jest możliwe, by wychodził on rano do pracy, a wieczorem wracał do celi. Teoretycznie jest to możliwe już nawet kilka tygodni po rozpoczęciu wykonywania kary pozbawienia wolności.

Po tej sprawie tysiące Niemców dobrowolnie przyznały się do oszustw podatkowych. Czy w Polsce można się spodziewać podobnego zjawiska?

Niewykluczone. To kwestia oceny ryzyka przez daną osobę, a także jej podejścia do konsekwencji wykrycia oszustwa podatkowego. Świadomość ryzyka będzie wzrastała, bo organy skarbowe coraz sprawniej wychwytują oszustwa. Można się spodziewać, że inne państwa Unii Europejskiej będą przekazywały coraz więcej informacji polskim władzom, a szwajcarskie banki będą coraz mniej chroniły swoich klientów trzymających tam środki niewiadomego pochodzenia. Sytuacja może być zatem nieco podobna do zjawiska obserwowanego w Niemczech.

—rozmawiał Paweł Rochowicz

Autor jest niemieckim adwokatem i polskim radcą prawnym. Prowadzi kancelarię w Warszawie i we Frankfurcie nad Menem

Rz: Niedawno głośno było o sprawie Uli Hoenessa, byłego prezesa klubu sportowego Bayern Monachium, skazanego na pozbawienie wolności za oszustwa podatkowe. Nie deklarował dochodów z handlu walutami w Szwajcarii. Jak podobne przestępstwa, być może dokonywane przez Polaków, mogą wyjść na jaw?

Joachim Hilla, niemiecki adwokat i polski radca prawny:

Pozostało 93% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Podatkowe łady i niełady. Bez katastrofy i bez komfortu"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi