Na początku kwietnia bieżącego roku do konsultacji społecznych skierowany został projekt informacji Rady Ministrów dla Sejmu o skutkach obowiązywania ustawy o ochronie praw nabywcy lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego, czyli tzw. ustawy deweloperskiej, wraz z propozycjami zmian. Jednym z postulatów wyrażonych w przygotowanym przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) projekcie jest ustawowe uregulowanie powszechnie stosowanych w obrocie umów rezerwacyjnych.
I Niepełna diagnoza urzędu
Co znamienne, we wspomnianym projekcie zaznaczono, że okres dwóch lat obowiązywania ustawy deweloperskiej jest zbyt krótki, aby uzyskać dane pozwalające na pełną ocenę sytuacji. Dlatego też UOKiK rekomenduje uregulowanie umów rezerwacyjnych w ustawie, ale dopiero w maju 2015 – po upływie kolejnego roku obowiązywania ustawy.
Takie stanowisko urzędu jest o tyle interesujące, że analiza tego konkretnego zagadnienia nie wymaga ani szczególnych nakładów, ani też środków. Nie wymaga też dłuższego czasu – umowy rezerwacyjne występowały bowiem w obrocie już na długo przed tym, zanim w Polsce uchwalono ustawę deweloperską i – co istotne – praktyka w tej sprawie specjalnie się nie zmieniła po jej wejściu w życie.
Być może zastrzeżenie o czasie wynika stąd, że urząd, formułując diagnozę, zupełnie nie przyjrzał się temu, jak umowy rezerwacyjne funkcjonują w obrocie (jeśli zaś to zrobił, nie ujawnił tego w przedstawionym projekcie, w którym brakuje jakiegokolwiek uzasadnienia postulowanej zmiany).
II Istota umowy rezerwacyjnej
Istota umowy rezerwacyjnej jest dość prosta – klient jest zainteresowany kupnem lokalu od dewelopera, ale albo nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji i chce ją przemyśleć bez presji czasu, albo też nie jest pewny, czy uzyska korzystną decyzję kredytową banku. Deweloper może mu więc obiecać, że na określony czas (zwykle około miesiąca) wycofa lokal ze sprzedaży i zarezerwuje go dla danego klienta. W zamian za to klient uiszcza opłatę, tzw. rezerwacyjną. Jeśli ostatecznie zdecyduje się na zakup mieszkania czy też domu – opłata ta jest zaliczana na poczet jego ceny, jeśli zaś zrezygnuje – deweloper zwykle zatrzymuje te środki jako wynagrodzenie za to, że przez mniej więcej miesiąc nie mógł nikomu oferować lokalu do sprzedaży.