Przez ostatnich dziesięć lat w wypadkach drogowych w Polsce zginęło ponad 47 tysięcy osób. I choć liczba zabitych i rannych w ostatnich latach spada, to Polska w porównaniu z innymi państwami Unii Europejskiej wciąż pozostaje na przedostatnim miejscu pod względem liczby zabitych w przeliczeniu na milion mieszkańców. Bardziej niebezpieczne są tylko drogi w Rumunii. Najwyższa Izba Kontroli zakończyła właśnie prace nad raportem, w którym przedstawia pogłębioną diagnozę oraz wnioski dotyczące bezpieczeństwa w ruchu drogowym.
Najpierw budowa i modernizacja dróg
Na ograniczenie liczby najgroźniejszych wypadków, zwłaszcza zderzeń czołowych i bocznych, w których ginie mnóstwo osób, najbardziej – zdaniem NIK oraz zdecydowanej większości zewnętrznych ekspertów – wpływa przeniesienie jak największej części ruchu z niebezpiecznych dróg jednojezdniowych na drogi dwujezdniowe. Tak więc budowa autostrad i dróg ekspresowych to najpewniejsze narzędzie do poprawy bezpieczeństwa. Inwestycje w infrastrukturę drogową mogą uratować wiele ludzkich istnień.
W Polsce wciąż za mało jest dróg dwujezdniowych, a na drogach jednojezdniowych o dużym natężeniu ruchu brakuje dodatkowych pasów, które umożliwiają na pewnych odcinkach bezpieczne wyprzedzanie, brakuje też szerokich poboczy, bezkolizyjnych skrzyżowań, rond oraz sygnalizacji świetlnej do bezpiecznego skrętu w lewo, bez możliwego równocześnie ruchu pojazdów jadących prosto na pasie w przeciwnym kierunku. Wciąż zbyt mało jest ścieżek rowerowych, zamkniętych dla ruchu pojazdów placów i deptaków oraz sygnalizacji świetlnej przy przejściach w miejscach dużego natężenia ruchu.
Na nic zdadzą się apele policji, fotoradary i wideorejestratory, jeśli wyprzedzanie na polskich drogach będzie obarczone tak wielkim jak obecnie ryzykiem zderzenia czołowego. Na nic zdadzą się apele o ostrożność kierowane do pieszych i kierowców, jeśli nie będzie dostatecznej liczby inwestycji w infrastrukturę drogową.
Oprócz nowych inwestycji koniecznie należy też modernizować już istniejące drogi. Na jednej piątej długości dróg krajowych trzeba niemal od zaraz podjąć niezbędne prace remontowe. Same tylko koleiny wymagające natychmiastowych napraw występują na ok. 3 tys. km, czyli blisko 15 proc. długości dróg krajowych.