Prawnik jako prorok i kapłan? - Longchamps de Bérier o prawie rzymskim

Bieganina dnia codziennego i nawał pracy nie tyle powodują u prawnika wynikającą ze zmęczenia bezrefleksyjność, ile zniechęcają do całościowych spojrzeń, do baczenia na konsekwencje i cele unormowań.

Aktualizacja: 25.04.2015 17:57 Publikacja: 25.04.2015 14:00

Konieczne w czasach straszliwej inflacji aktów prawnych wyszukiwanie prawa w elektronicznych bazach danych wręcz wymusza wyrywkowość: jest szczegółowe ze względów technicznych, wynik zaś – już jako konsekwencja – to tylko maleńki obrazek, niepretendujący nawet do własnego miejsca w wielkiej mozaice czegoś, co stanowić by miało system prawny. Co dopiero mówić o zakorzenieniu w tradycji prawnej. Wszelako tradycja to naturalne środowisko interpretacji norm. Można przyjąć regulację zupełnie arbitralnie, ustawę narzucić siłą, ale będzie i tak podlegać wykładni w ramach tradycji – oczywiście o ile w ogóle ma wejść w życie, nie być osamotnionym konstruktem lub, na dłuższą metę, prawem martwym.

W zeszłym tygodniu gościł na seminariach w Warszawie wybitny filozof i historyk Rémi Brague w związku z polskim wydaniem książki „Prawo Boga. Filozoficzna historia przymierza". Prawo rzymskie zdaje się w niej być wielkim nieobecnym. Prehistoria szeroko kreślonej panoramy sięga Mezopotamii oraz Egiptu przez Grecję i Jerozolimę. Poszczególne podrozdziały analizują wpływy judaizmu, chrześcijaństwa i islamu na pojmowanie nieautonomiczności prawa w epoce przednowoczesnej. Potem pokazana zostaje redukcja, która z koniecznej do pewnego stopnia autonomii prawa stworzyła iluzję całkowitej niezależności, gdzie na heteronomię pochodzącą ze świata (kosmonomię) lub od boskości (teionomię) nie pozostało właściwie żadne miejsce w myśleniu nowoczesnych społeczeństw i ich prawników. Brague woli określenie „prawo boskie" niż „prawo naturalne". To wydaje mu się zbyt wieloznaczne. Już u jurystów rzymskich późnego cesarstwa bywało to czasem prawo wspólne wszystkim zwierzętom, czasem właściwe tylko światu ludzi, których wyróżniają rozum i autorefleksja.

Jak każda historia prawa, rzymskie pokazuje, że prawo wywodzi się z religii. I wciąż pozostaje z nią w pewnych związkach, choćby o wtórnym charakterze. Świecka jurysprudencja pojawiła się dopiero w III w. przed Chr. po przełamaniu monopolu na wiedzę prawniczą kapłańskiego kolegium pontyfików. Jego rzeczywista rola w kulturze prawnej, świadomość dawnej świetności lub mit geniuszu jurysprudencji pontyfikalnej wpływały potem na myślenie prawników o samych sobie. Ulpian w III w. po Chr. zaraz po wskazaniu, że prawo powinno służyć sprawiedliwości jako sztuka tego, co dobre i słuszne, nauczał: „Z tego to powodu ktoś mógłby nazwać nas kapłanami... odróżniamy sprawiedliwe od niesprawiedliwego, dozwolone od niedozwolonego, pragnąc uczynić ludzi dobrymi, nie tylko strachem przed karami, lecz pokazując im także możliwość osiągnięcia korzyści; dążąc przy tym – jak mniemam – do prawdziwej, nie pozornej filozofii".

Max Weber sugerował linearny rozwój prawa, gdy wskazywał na prawo rzymskie jako pierwszy jedynie etap ewolucji prawa, polegający na charyzmatycznym objawieniu prawa przez jego proroków. Przypomniał to we wstępie do swej nowej książki Brague i cały wielki schematyzm, sprowadzający dwa następne etapy do konfliktu cesarstwa z papiestwem oraz do znalezienia przystani przez nowożytne społeczeństwa w pozytywizmie prawniczym.

Przekonanie o nieobecności prawa rzymskiego w książce Brague'a to wynik pobieżnej lektury. Jest w niej ciągle jako układ odniesienia. Rémi Brague ma pełną świadomość, że stanowi o naszej tradycji, wykształceniu i postrzeganiu prawa: o naszym środowisku. Wpływy na nie judaizmu, chrześcijaństwa i islamu widać w historii stale, choć z różną intensywnością. Linearność to pozór, bo tradycja prawna przechowuje wszystkie trzy etapy. Analizy pozytywizmu prawniczego mamy zawsze pod ręką, ale nie muszą być ostatnim słowem. Konflikt o władzę ducha często o sobie przypomina nie tylko relacjach państwo–Kościół. Głęboki kryzys pozytywizmu prawniczego, a jeszcze bardziej wiary weń, powoduje, że stale potrzeba charyzmatycznych proroków prawa, pomnych rzymskiej tradycji i wartości. Czyż nie najlepiej znaną pracą Brague'a jest książka „Europa. Droga rzymska"?

Autor jest profesorem nauk prawnych, kierownikiem Katedry Prawa Rzymskiego na Wydziale Prawa i Administracji UJ, wykłada na Wydziale Prawa i Administracji UW

Opinie Prawne
Piotr Młgosiek: Indywidualna weryfikacja neosędziów, czyli jaka?
Opinie Prawne
Pietryga: Czy repolonizacja zamówień stanie się faktem?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Kryzys w TK połączył Przyłębską, Rzeplińskiego i Stępnia
Opinie Prawne
Łukasz Guza: PiS straci przez weto w sprawie składki
Opinie Prawne
Wojciech Hermeliński: Kto ostatni w kolejce do głosowania?
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku